O nadanie takiej nazwy od dawna starał się polski rząd. Pismo w tej sprawie ponad rok temu wysłał do UNESCO wiceminister kultury Tomasz Merta. Nasze władze chciały w ten sposób zapobiec powtarzającym się w zachodnich mediach fałszywym sformułowaniom "polskie obozy śmierci". A takie kłamliwe określenie tylko w ostatnich dwóch latach pojawiało się kilkanaście razy. Obóz w Oświęcimiu nazywały polskim między innymi niemieckie "Die Tageszeitung" i "Der Spiegel", włoskie "Corriere della Sera" i telewizja RAI 3, kanadyjski "Calgary Herald". Zaledwie dwa miesiące temu o „polskim obozie koncentracyjnym Oświęcim-Brzezinka” pisał wydawany w Słowacji dziennik „Hospodarskie noviny”.

Za każdym razem interweniował polski MSZ, a nasi ambasadorowie słali do redakcji listy protestacyjne i żądali publikacji sprostowań.

Wczorajsza decyzja UNESCO ma ułatwić polskiej dyplomacji zwalczanie podobnych zachowań zagranicznych mediów. "Zatwierdzenie tej nowej nazwy daje nam potężny oręż w walce z kłamstwem o polskich obozach" - tłumaczy Jan Kasprzyk, rzecznik ministra kultury. "Teraz nie będziemy musieli nikomu przypominać historii, wystarczy że przypomnimy oficjalną nazwę obozu widniejącą na liście UNESCO" - dodaje.

Przyjęcie nowej nazwy bardzo ucieszyło prof. Władysława Bartoszewskiego, byłego więźnia obozu Auschwitz-Birkenau. "To ważna decyzja zarówno z punktu widzenia historycznej moralności, jak i pokazania, czym właściwie był Oświęcim" - mówi. "Teraz, jeśli gdzieś pojawi się zapis „polskie obozy koncentracyjne”, będzie to naruszeniem formalnego ustalenia UNESCO popieranego przez wiele państw, przede wszystkim Polskę, Izrael i Niemcy" - podkreśla.

Decyzję Komitetu chwali też prof. Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce. "Dobrze, że zmieniono nazwę, bo stwierdzenie <polskie obozy koncentracyjne> to nie tylko kłamstwo, ale też obraza, bestialstwo, wstyd" - mówi. "Niemcy nie nazwali obozu Oświęcim, tylko Auschwitz, bo to było ich dzieło. Weiss dodaje, że zmiana nazwy jest zwycięstwem nie tylko Polski, ale też całego świata, bo pomoże w likwidowaniu ogromnej niewiedzy o Holocauście" - zauważa.

Podobnie uważa prof. Bronisław Geremek, który podczas debaty na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w 60. rocznicę wyzwolenia KL Auschwitz przypomniał, że określenie "polskie obozy" jest głęboko mylące i rani uczucia Polaków. Dziś jest zadowolony, że UNESCO poparło nas w walce z tym fałszywym sformułowaniem. "Nowa nazwa dobrze odzwierciedla, czym był Auschwitz" - przekonuje. "Będzie jednym z instrumentów działań w dążeniu do prawdy, które prowadzimy od lat przy pełnym poparciu organizacji żydowskich" - mówi.

Prof. Israel Gutman, główny historyk Instytutu Yad Vashem, wiceprzewodniczący Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, były więzień Auschwitz, jest zadowolony ze zmiany nazwy, ale dla niego to jeszcze nie kończy problemu z kłamstwami o "polskich obozach śmierci". "To istotne wydarzenie, ale sama nazwa nie wpłynie na świadomość ludzi, mogą ją zmienić opowiadania ludzi, którzy tam byli, i ogromna literatura na ten temat" - mówi. "A człowiek, który ma świadomość historyczną, nigdy nie nazwie nazistowskich obozów <polskimi>" - dodaje.

Zmieniona nazwa obozu Auschwitz-Birkenau ma uchronić przed przekłamaniami nie tylko to miejsce, ale też inne obozy zagłady na terenie naszego kraju. Polskimi obozami były bowiem określane także obozy w Treblince, Sobiborze czy Majdanku. Ministerstwo Kultury jest przekonane, że wczorajsza decyzja UNESCO sprawi, że nie będą się już pojawiać rażące pomyłki na ten temat. "Auschwitz jest największym obozem, symbolem Zagłady. Kiedy do ludzi dotrze, że to obóz niemiecki, to nie będą też się mylić, pisząc o innych obozach" - przewiduje Jan Kasprzyk, rzecznik Ministerstwa Kultury. I dodaje, że jeśli w przyszłości pojawią się kłamliwe określenia w stosunku do pozostałych obozów na terenie Polski, ich nazwa też zostanie zmieniona.













Reklama