Klaudia M. powiła na świat siódme dziecko. Ani jedno nie zaznało jej matczynej miłości. Do czasu, kiedy sąd nie odebrał jej praw rodzicielskich, włóczyła się z potomstwem od meliny do meliny. W 2004 roku pięcioro jej dzieci trafiło pod opiekę jej matki, babci i obcych ludzi. Szósty maluch, który urodził się w 1999 roku, zmarł cztery dni po porodzie. Teraz jej siódme dziecko walczy o życie w szpitalu - pisze "Fakt".
10 lipca o godz. 22.45 pogotowie przywiozło pijaną Klaudię M. do szpitala w Zabrzu. 40 minut później lekarze odebrali poród. Maleńki chłopczyk nie potrafił sam oddychać i był naszpikowany alkoholem. Tylko dzięki lekarzom z Zabrza maluch przeżył, ale jego stan jest krytyczny. O jego życie walczą lekarze z oddziału intensywnej opieki medycznej w Centrum Pediatrii w Sosnowcu.
Dziecko jest niedożywione. Podczas dziewięciu miesięcy życia w brzuchu matki odżywiało się prawie wyłącznie alkoholem. Matkę dopiero wczoraj znaleźli policjanci na melinie. Jej rodzina mówi o niej krótko: ona nie kocha dzieci. Ona kocha wódkę i seks. Nie chcemy jej znać. Za to, co zrobiła, grozi jej do pięciu lat więzienia.