Tego dnia imprezowała cała rodzina. Nikt nie zwracał uwagi na czterolatka. W końcu matka postanowiła wyjść z domu i zabrała dziecko ze sobą. Był już późny wieczór. Być może dlatego ojciec chłopczyka, mimo że również pijany, zachował resztki trzeźwego umysłu i zadzwonił na policję. Funkcjonariusze szybko zatrzymali kobietę.
Obok nich wkrótce pojawił się też pijany ojciec. Próbował negocjować, żeby mundurowi nie zabierali chłopczyka do szpitala. Ponieważ przyznał się, że on też pił alkohol, zaproponował, by czterolatkiem zaopiekował się dziadek chłopca. Ale to nie był dobry plan, bo okazało się, że on również jest pod wpływem alkoholu. Jak wykazały badania alkomatem, wszyscy mieli w wydychanym powietrzy około półtora promila.
Wtedy już nie było innego wyjścia. Kobieta została zatrzymana, panowie - po pouczeniu - puszczeni wolno. Policjanci uznali bowiem, że nie zrobili nic złego, bo to nie oni bezpośrednio opiekowali się chłopczykiem. Ale na tym sprawa się nie kończy, zajmie się nią sąd rodzinny.