Drogo kosztować cię może nawet umieszczanie na swoim profilu opisu "Nienawidzę mojego szefa". Wszystko przez coraz powszechniejsze sprawdzanie reputacji online.
Według badań przeprowadzonych przez Microsoft 43 proc. europejskich rekruterów rutynowo kontroluje reputację online potencjalnych kandydatów przed wysłaniem zaproszenia na rozmowę wstępną. 23 proc. osób odpowiedzialnych za HR odrzuciło kandydaturę danej osoby ze względu na nieodpowiednie komentarze lub zdjęcia umieszczane w serwisach społecznościowych, na blogach itp.
Tego typu rekonesans coraz częściej stosowany jest nie tylko wobec osób rekrutowanych na wysokie stanowiska w korporacjach, ale decyduje też o przyznaniu nawet nisko płatnej posady. – Użytkownicy poszukują w internecie przede wszystkim informacji o swoich partnerach biznesowych i współpracownikach – potwierdza Russell E. Perry, dyrektor generalny 123people, największej wyszukiwarki osób na świecie, od niedawna dostępnej także na polskim rynku.
Ze statystyk 123people oraz waszyngtońskiego ośrodka badawczego Pew Research Center wynika, że ponad 30 proc. internautów szuka w sieci informacji o ludziach, z którymi pracuje, lub o partnerach biznesowych. Niemal bez znaczenia jest natomiast reputacja online naszych małżonków. Informacje o drugiej połówce sprawdza tylko 2 proc. użytkowników.