Pierścień zaprezentowano na początku lutego w katedrze gnieźnieńskiej w ramach wystawy pamiątek przypominających Prymasa Tysiąclecia. Poza nim, obejrzeć można było m.in. strój kardynalski, sekretarzyk, zdjęcia i dokumenty. Kilka dni po otwarciu ekspozycji wykonany ze srebra i złota i wysadzany brylantami pierścień skradziono.

Reklama

"Pierścień nie ma specjalnie dużej wartości materialnej ani artystycznej, ale jest cenny jako historyczna pamiątka po prymasie Wyszyńskim. Prymasowi podarowała go Konferencja Episkopatu Polski z okazji tysiąclecia chrztu Polski w 1966 r." - mówił wtedy ks. Zbigniew Przybylski, rzecznik gnieźnieńskiej kurii.

Policjanci długo nie mogli znaleźć tropu, tym bardziej, że kradzież zauważono dopiero na drugi dzień, a w samej katedrze nie ma monitoringu kamer. Okazało się też, że gablota, w której znajdował się pierścień, choć była wyposażona w alarm, nie był on podłączony do prądu.

Kilka dni temu zeznania złożył świadek, którego zeznania pozwoliły dotrzeć do złodziei. Okazali się nimi: 33-letnia Barbara R., bezrobotna, a także 62-letni Mieczysław W., były taksówkarz - para zajmująca się okradaniem kościelnych skarbonek w świątyniach w całej Polsce.

Reklama

Niestety okazało się, że pierścienia nie da się odzyskać. Pozbawiony ozdób pierścień trafił w ręce pasera, który go przetopił. Brylanty zaś złodzieje sprzedali w jednym z krajów Beneluksu za 50 euro. Według szacunków policji, podawanych tuż po kradzieży, cały pierścień był wart nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.