Zaczęło się spokojnie...

Jeszcze przed rozpoczęciem marszy organizatorzy przywitali przybyłych na marsz przedstawicieli Polonii, a także delegacje z zagranicy, szczególnie z Węgier. Przypominali też żołnierzy wyklętych, czyli antykomunistyczne podziemie po II wojnie światowej. Szef Młodzieży Wszechpolskiej Robert Winnicki podkreślił, że demonstranci to żołnierze na pierwszej linii frontu walki o wolną Polskę.

Reklama

Z kolei prof. Ryszard Bender przypomniał zasługi Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego. 11 listopada to święto polskiej prawicy - podkreślał.

Wśród zebranych widać grupki młodych ludzi zamaskowanych kominiarkami. Widoczne są też emblematy klubów piłkarskich. Przed wyruszeniem uczestnicy skandowali: "Precz z Unią Europejską", "Bohaterom cześć i chwała", "Narodowy radykalizm". Słychać było też okrzyki: "Donald matole - twój rząd obalą kibole", "Narodowe Siły Zbrojne-NSZ".

Reklama

Uczestnicy marszu niosą kilkunastometrową biało-czerwoną flagę. Na transparentach widać portrety Romana Dmowskiego oraz nazwy Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej.

Zamieszki tuż po starcie

Podczas przemarszu ul. Marszałkowską, na wysokości ul. Żurawiej, w stronę policji zaczęto rzucać racami, petardami, kamieniami, kostkami brukowymi, koszami na śmieci. Policyjny kordon wstrzymał przemarsz, część uczestników skręciła w ul. Żurawią, część usiadła na torowisku tramwajowym.

Organizatorzy przez megafony nawoływali, by nie dać się sprowokować.

Reklama

Policja przez megafony zaapelowała do uczestników manifestacji o zachowania zgodne z prawem i do opuszczenie miejsca przez osoby postronne, chronione immunitetem i dziennikarzy.

Według jednego z organizatorów marszu, prezesa Młodzieży Wszechpolskiej Roberta Winnickiego, do burd doszło, gdy pojawiło się kilku zamaskowanych ludzi, którzy nie chcieli się wylegitymować; to oni zaatakowali kordon policji. Zaatakowali kordon policji, następnie uciekli za ten kordon. Dało to policji pretekst to tego, żeby oddzielić czoło przemarszu od reszty - mówił Winnicki.

Na Twitterze pojawiły się relacje obecnych w centrum stolicy dziennikarzy. Rozbita kamera, skopany mój operator - policja akurat wtedy zniknęła - napisał reporter "Wiadomości" TVP, Kamil Dziubka.

Ranni wśród policjantów

Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski mówił w rozmowie z TVN24, że rannych w starciach została co najmniej dwójka funkcjonariuszy - jedna z policjantek została uderzona butelką w głowę. Mundurowi użyli gazu pieprzowego i broni gładkolufowej.

Sokołowski podkreślił, że policja jest w kontakcie z organizatorami oraz władzami miasta. Przed godziną 17 zdecydowano, że marsz będzie mógł być kontynuowany. Gdyby jednak ataki na policję powtórzyły się, manifestacja może zostać zdelegalizowana.