Rząd zamierza podliczyć związkowców i pokazać, że są państwem w państwie. Związkowcy zapowiadają szczegółową analizę zarobków w spółkach Skarbu Państwa i ministrów, by wykazać, że to klasa próżniacza. Jedna, i druga strona w sporze posługuje się atrakcyjnymi tezami. Ich atrakcyjność jest jednak proporcjonalna do ich nieprawdziwości.
1. Uzwiązkowieni
To nieprawda. Do związków zawodowych należy mniej pracujących niż w innych krajach. Według OECD w 2010 r. (najnowsze dostępne dane) w Polsce do związków należało 1,85 mln ludzi, czyli 15 proc. pracujących. W 2012 r. na podstawie danych CBOS prof. Juliusz Gardawski otrzymał podobne szacunki – 17 proc. A w OECD jest 6 krajów, w których do związków należy więcej niż połowa pracujących, w dalszych 9 uzwiązkowienie wynosi więcej niż 20 proc. Nasz wynik nie tylko jest jednym ze słabszych, lecz także plasuje nas poniżej średniej OECD, czyli 17,5 proc.
2. Antyrynkowi populiści
Opracowanie z 2009 r. pod redakcją dzisiejszego wiceministra pracy i polityki społecznej Jacka Męciny Dialog społeczny na poziomie zakładu pracy bada poglądy liderów związkowych na gospodarkę. 85 proc. z nich jest zwolennikami konkurencji między firmami. Większość, czyli 61 proc., popiera bankructwa przedsiębiorstw nieprzynoszących zysku. Większość popiera prywatyzację, ale z udziałem polskiego kapitału. W przypadku kapitału zagranicznego są bardziej wstrzemięźliwi, ale tak też jest w przypadku objętych badaniem przedsiębiorców.
3. Apolityczne
Jedna wizyta na stronie OPZZ wystarczy, żeby zobaczyć, iż w każdej kadencji związek miał reprezentację parlamentarną. W Sejmie III kadencji, czyli w latach 1997–2001, związek z list SLD wprowadził na Wiejską 48 osób, w tym 4 senatorów. Największą jednak reprezentacją związkową w tamtej kadencji byli działacze "S", którzy do Sejmu weszli z list AWS. W tej kadencji istnieje Parlamentarny Zespół Związkowy OPZZ, liczący 7 osób.
4. Anty-UE
Przedstawiciele związków zawodowych są znacznie bardziej skłonni do pozytywnego oceniania wpływu integracji na stosunki pracy niż pracodawcy. Po takie informacje znowu sięgnęliśmy do opracowania dr. Jacka Męciny. Dwie trzecie członków związków oceniło, że po 2004 r. wzrósł szacunek dla przedsiębiorców i pracodawców – dla porównania pod taką opinią podpisała się tylko jedna trzecia przedsiębiorców. Znacznie więcej związkowców uważało, że pracodawcy bardziej liczą się z pracownikami i że poprawił się klimat w zakładach pracy (69 proc. do 55 proc.).
5. Zmora pracodawców
Wedlug szacunków dr. Rafała Towalskiego większość związkowców rekrutuje się z sektora publicznego. Spośród prawie 2 mln związkowców tylko 30 proc. pracuje w sektorze prywatnym. Ostre deklaracje takie jak słowa Cezarego Kaźmierczaka, prezesa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, są nie do końca uzasadnione. Najczęściej to nie sektor prywatny zatrudnia związkowca. Jak mówi "DGP" Towalski, to w sektorze prywatnym najlepiej współpracuje się pracodawcom ze związkami zawodowymi. Dobrze oceniana jest ta współpraca w Volkswagenie, EdF, Rybniku, Swedwood Polska, Tauronie i Michelin.
6. Każdy może się zapisać
Z perspektywy polskiego rynku pracy przynależność do związku to prawie przywilej. Nie mogą do niego wstępować samozatrudnieni i osoby na umowach cywilnoprawnych, co poważnie uszczupla pulę potencjalnych związkowców. Jedna piąta pracowników najemnych w Polsce jest na samozatrudnieniu (2,2 mln osób), a liczbę osób na umowach cywilnoprawnych szacujemy na ponad milion.
7. Polacy ich nie chcą
Faktem jest, że związki w badaniach CBOS instytucji publicznych nie wypadają najlepiej. Więcej respondentów ocenia je źle, choć różnica nie jest duża (większa w przypadku OPZZ niż Solidarności). Jedna trzecia badanych nie potrafi jednoznacznie ocenić związków. Inny obraz wyłania się z badań dotyczących tylko związków zawodowych. Tam więcej (45 proc.) badanych ocenia działalność związków jako korzystną dla kraju. A prawie dwie trzecie, 61 proc., uważa, że mają zbyt mały wpływ na decyzje polityczne.
8. Nie robią, co trzeba
W tym samym badaniu dwie trzecie Polaków postrzega związki jako organizacje o małej skuteczności. To nastawienie zmienia się jednak, jeśli za respondentów weźmie się pracowników zakładów, w których one funkcjonują – tak jak zrobiono to w badaniu dr. Jacka Męciny. Wtedy proporcje się odwracają: 64 proc. uważa, że bronią interesów załogi, 61 proc. że bronią przed zwolnieniami grupowymi, 57 proc. że dbają o wzrost płac, a 50 proc. że chronią przed zwolnieniami indywidualnymi. Ale 66 proc. przyznaje też, że przeszkadzają w restrukturyzacji firm.
9. Mogą wszystko
Jeśli związki są tak potężne, to nie powinny mieć problemu z przeprowadzaniem swoich najważniejszych postulatów. Tak jednak nie jest, co widać na przykładzie żądań z ostatnich lat. Płaca minimalna ustalona na poziomie połowy średniego wynagrodzenia – niezrealizowane. Utrzymanie wieku emerytalnego na poprzednim poziomie – niezrealizowane. Ubezpieczenie umów śmieciowych – niezrealizowane. Sprzeciw względem uelastycznienia kodeksu pracy – nieuwzględniony.
10. Tylko protesty
Zapowiedź nowych protestów we wrześniu nie pomoże w obaleniu tego mitu. Jak zapewnia dr Towalski, polskie związki – na tle europejskich – są spolegliwe. Wielokrotnie w trakcie ostatnich dwóch dekad potrafiły zapobiec strajkom i protestom. Porównanie prywatyzacji przemysłu hutniczego w Polsce i w Wielkiej Brytanii wypada na naszą korzyść. Tam zapowiedź prywatyzacji wywołała gigantyczne strajki. U nas proces odbył się stosunkowo spokojnie, chociaż z branży odeszło 120 tys. ludzi.