Kluczowe jest jednak nie tylko to, ile samochodów jeździ po mieście, lecz także - jak jeździ. Eurostat, unijny urząd statystyczny, w jednym z raportów wykazał, że najwięcej podróży samochodem odbywa się na dystansie poniżej 3 km - czyli wszędzie tam, gdzie możemy po prostu pójść. A zamiłowanie do parkowania u celu widać choćby podczas imprez masowych, kiedy straż miejska nie nadąża z holowaniem aut pozostawionych na chodnikach, trawnikach czy skwerach.
Społecznicy zajmujący się przestrzenią miejską uważają, że korków moglibyśmy się pozbyć, gdybyśmy z samochodów przesiedli się do komunikacji publicznej lub na rowery. Tej koncepcji wydawnictwo Res Publica Nowa poświęciło cały numer "Magazynu Miasta". "W światowych rankingach jakości życia przodują dziś te miasta, które wdrażają i promują zrównoważone modele mobilności. To miasta, które odczarowały upowszechniony w latach 40. i 50. mit samochodu i pracują nad zmianą kultur przemieszczania się mieszkańców. To miejsca, których administracje zdają sobie sprawę, że podstawą dobrego życia są przestrzenie tętniące życiem publicznym, zaspokajające przestrzenne potrzeby wszystkich grup społecznych i umożliwiające im wygodne korzystanie ze wszystkich typów przemieszczania się. To tak zwane miękkie miasta, po których łatwo, przyjemnie i bezpiecznie można się poruszać pieszo, na rowerze oraz środkami transportu publicznego. Ich mieszkańcy po samochód sięgają głównie wtedy, gdy wymaga tego ich stan zdrowia lub tylko w wyjątkowych sytuacjach, z których nie ma innego wyjścia – na przykład gdy trzeba przewieźć duże zakupy czy meble. To miasta operujące mądrymi politykami parkingowymi i promujące mobilność zrównoważoną" - napisali autorzy we wstępie do numeru.
Cały tekst Anny Wittenberg o walce z korkami czytaj w elektronicznym wydaniu Magazynu DGP >>>