Prezydenci Polski i Węgier przybyli we wtorek do Poznania, by wziąć udział w głównych uroczystościach z okazji 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca ’56. Odbędą się one wieczorem przy Poznańskich Krzyżach, upamiętniających robotniczy zryw. Wcześniej odbyło się spotkanie obu przywódców w gmachu Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.
- Ten 1956 rok jest smutnym wprawdzie, ale z drugiej strony pięknym świadectwem polsko-węgierskiej przyjaźni, przyjaźni pomiędzy zwykłymi ludźmi - zaznaczył Andrzej Duda podczas wspólnej konferencji prasowej z węgierskim prezydentem.
Jak dodał, po powstaniu poznańskim w czerwcu 1956 r., "krwawo stłumionym przez władze komunistyczne", i później po przemianach w Polsce w październiku, Węgrzy - idąc za przykładem Polaków - także zażądali wolności i chcieli wydobyć się spod dominacji Związku Radzieckiego. - Zostali za to w brutalny sposób, krwawo przez Związek Radziecki ukarani - mówił.
Andrzej Duda zaznaczył, że Węgrzy żądając w październiku 1956 r. wolności i demokracji odwoływali się do przykładu Polaków i do przyjaźni polski-węgierskiej, a Polacy wiedząc, co się dzieje na Węgrzech - że ludzie są mordowani, że są dziesiątki tysięcy rannych, zbierali dla nich krew. Jak dodał, Polacy wysłali ponad 800 litrów krwi na Węgry i ponad 44 tony pomocy medycznej; "pomocy od zwykłych ludzi dla zwykłych ludzi" - mówił Duda.
Prezydent Węgier Janos Ader podkreślił, że Polacy i Węgrzy, którzy w 1956 r. wyszli na ulice, chcieli tych samych rzeczy: demokracji, wolności i lepszych warunków życia. Dodał, że protesty w obu krajach pokazały, że imperium komunistyczne rozpadnie się.
- Gdybym w jednym zdaniu chciał powiedzieć, jaki mieli grzech ci ludzie, którzy wyszli na ulice, ci ludzie, którzy później zostali albo ofiarami, albo znaleźli się w więzieniach, to zdanie brzmi tak: chcieli demokracji, wolności i lepszych warunków życia - mówił prezydent Węgier o protestach w Poznaniu przed 60 laty.
Podkreślił, że nie tylko Polacy, ale również Węgrzy obchodzą 60. rocznicę wydarzeń z 1956 r. Zaznaczył, że Węgrzy chcieli tego samego, co Polacy. - Chcieli wolności, demokracji i lepszych warunków życia - powiedział Ader.
Jak ocenił, wydarzenia sprzed 60 lat w obu krajach pokazały, że "władza komunistyczna wcale nie jest tak mocna". Zauważył, że pomimo stłumienia rewolucji w Poznaniu i brutalnych represji oraz pomimo że podczas węgierskiej rewolucji doszło do rozlewu krwi, dla każdego było jasne, że imperium komunistyczne prędzej czy później rozpadnie się - dlatego, że było zbudowane na kłamstwie.
Ader podkreślił, że każda rocznica wydarzeń z Poznania z 28 czerwca 1956 r. oraz na Węgrzech 23 października 1956 r. to dobra chwila, by pamiętać i cieszyć się z wolności. Dodał, że dla pokolenia obecnych 30-latków wolność jest już "całkiem naturalną rzeczą".
Prezydent Węgier powiedział, że zaproszenie na wtorkowe uroczystości otrzymał podczas spotkania z prezydentem Dudą w Budapeszcie w marcu tego roku. Podkreślił, że bardzo chętnie przyjechał na uroczystości w Poznaniu.
Duda podziękował Aderowi za obecność podczas poznańskich uroczystości. Jak mówił, w ten sposób mogą oni jako prezydenci razem z mieszkańcami Poznania oddać hołd w imieniu naszych krajów bohaterom powstania czerwcowego w 1956 r.
- (Hołd) zwykłym ludziom, zwykłym mieszkańcom miasta, przede wszystkim robotnikom, którzy 28 czerwca 1956 r. zaprotestowali przeciwko oszukiwaniu ich, przeciwko zniewoleniu, przeciwko władzy, którzy traktowała ich niesprawiedliwie i niszczyła ich państwo, ich życie - dodał prezydent Duda.
Jak zaznaczył, uczestnicy zrywu sprzed 60 lat, mimo że mieli świadomość, że mają do czynienia z władzą despotyczną, nie bali się strajkować, nie bali się wyjść w wielkiej, liczącej ponad 100 tys. ludzi, manifestacji, nie bali się protestować przed budynkami władz i zostali za to ostrzelani".
- Polała się krew. Zginęli ludzie, zwykli mieszkańcy Poznania; zginęły także dzieci. To był dramatyczny moment w polskiej historii, ale i moment przełomowy. Ludzie wtedy zrozumieli, że władza, która mieni się robotniczą, jest tak naprawdę przeciwko robotnikom; to był początek późniejszych przełomów - podkreślił Duda.
Jak dodał, mieszkańcy Poznania "powiedzieli jako pierwsi władzy gremialnie nie". - Nie dla propagandy, nie dla wpędzania nas w biedę, nie dla deptania naszej godności - mówił.
- Ich wysiłek, ich bohaterstwo było wtedy doceniane powszechnie przez Polaków i do dziś, choć jest smutną kartą w naszej historii, to jest jednocześnie także i wielką - powiedział prezydent Duda.
Andrzej Duda i Janos Ader w Poznaniu zwiedzą także ekspozycję Muzeum Powstania Poznańskiego – Czerwiec 1956. Wśród najcenniejszych eksponatów w muzeum jest m.in. koszulka, w której zginął 13-letni Romek Strzałkowski, najmłodsza ofiara Czerwca ’56.
Prezydenci złożą wiązanki kwiatów przy Pomniku Ofiar Katynia i Sybiru oraz wezmą udział we mszy św. w intencji ofiar Czerwca. Eucharystii będzie przewodniczył metropolita poznański abp Stanisław Gądecki, przewodniczący KEP. Homilię wygłosi prymas Polski abp Wojciech Polak.
Centralnym elementem obchodów 60. rocznicy Czerwca będą uroczystości na pl. Adama Mickiewicza, pod Poznańskimi Krzyżami upamiętniającymi zryw robotników. Poza Andrzejem Dudą i Janosem Aderem weźmie w nich udział także b. prezydent Lech Wałęsa.
Zwieńczeniem obchodów w Poznaniu będzie multimedialne widowisko "Ksenofonia. Symfonia dla Innego", w reż. Jana Komasy.
28 czerwca 1956 r. poznańscy robotnicy podjęli strajk generalny i zorganizowali demonstrację uliczną, stłumioną przez milicję i wojsko. W starciach na ulicach miasta zginęło, według badań IPN, co najmniej 58 osób, kilkaset osób zostało rannych. W stolicy Wielkopolski we wtorek od rana odbywają obchody 60. rocznicy tych wydarzeń.