Całe życie broniłam sędziów. Uważam, że to jest zupełnie nadzwyczajna kasta ludzi i myślę, proszę państwa, że damy radę - mówiła na Kongresie Sędziów Polskich Irena Kamińska. Te słowa od razu zostały wykorzystane przez zwolenników reform, zaproponowanych przez PiS, by wykazać konieczność zmian. Sędzia tłumaczyła jednak, że nie miała nic złego na myśli, a jej "niezręczne słowa" są przedstawiane bez kontekstu.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Słowa >kasta- mówiła na antenie RMF FM.

Nie walczymy o żadne swoje przywileje, tylko walczymy właśnie o te wartości. Obywatel, proszę pana, i to państwo - nie ma się obawiać sędziów. Ma się obawiać i powinien się obawiać tej kasty panów, która się objawiła w Sejmie. Przecież słyszał pan, że "my jesteśmy panami, w odróżnieniu od niektórych". Tej kasty panów. Tej kasty, która zmierza do zawłaszczenia wszystkiego i do posiadania pełni władzy bez żadnych ograniczeń. Każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie. To, co się dzieje, jest właśnie tego przykładem - dodała.

Podobnie tłumaczyła się w "Rzeczpospolitej". Przykro mi, ze względu na to jak to jedno słowo stało się obecnie przydatne. Jestem chyba najczęściej cytowanym mówcą w Europie. Cytowanym bez oznaczenia kontekstu i w złych zamiarach. Gdyby już jednak posługiwać się tą terminologią, która jest absolutnie niewłaściwa, należałoby nas uznać za grupę osób bez żadnych praw i możliwości poprawy własnej sytuacji bo nie mamy na nic wpływu a jesteśmy obarczani winą za wszystkie błędy władzy ustawodawczej i wykonawczej - powiedziała.

Sędzię tłumaczył także przewodniczący KRS, Dariusz Zawistowski. W rozmowie z "DGP" powiedział, że autorce tej wypowiedzi chodziło o podkreślenie tego, że na sędziach ciążą wyjątkowe obowiązki, a nie że mają oni wyjątkowe przywileje. Sens tej wypowiedzi został więc wypaczony. My nie jesteśmy żadną kastą - stwierdził.

Reklama