Nielegalna imigracja obywateli Syrii odbywa się obecnie głównie przez porty lotnicze i loty z Grecji. Imigranci próbują wlecieć do Polski na podstawie sfałszowanych dokumentów innych państw Unii Europejskiej, głównie bułgarskich, greckich i rumuńskich, ale zdarzają się również polskie, hiszpańskie, norweskie czy szwajcarskie - mówi nam ppor. SG Agnieszka Golias, rzecznik prasowy komendanta głównego Straży Granicznej.
Od początku tego roku funkcjonariusze postawili zarzuty 27 obywatelom Syrii za przestępstwo z obszaru nielegalnej migracji, czyli właśnie przekroczenie granicy z wykorzystaniem np. fałszywych dokumentów bądź wsparcia zorganizowanej grupy przestępczej. Jednemu Syryjczykowi postawiono zarzut organizowania przerzutów nielegalnych imigrantów. Za wykroczenie w postaci próby przekroczenia granicy na własną rękę odpowiedziało trzech Syryjczyków. Tymczasem w całym ubiegłym roku Straż Graniczna odnotowała łącznie 20 podobnych do powyższych przypadków.
Rzeczniczka SG tłumaczy, że dla grup przestępczych przemyt imigrantów drogą lotniczą jest traktowany jako bezpieczniejszy ze względu na to, że cudzoziemcy wyposażeni w dokumenty podróżują na własną rękę, ewentualnie z legalnie przekraczającym granicę kompanem podróży. Międzynarodowe mafie przemytników ludzi posiadają też swoich rezydentów w krajach stanowiących etapy w podróży nielegalnych imigrantów. W procederze biorą udział również Polacy.
Obecnie na czele grup organizujących nielegalną migrację Syryjczyków drogą lotniczą stoją głównie cudzoziemcy, a rola polskich członków ogranicza się przede wszystkim do odbioru lub dowiezienia osoby na lotnisko albo skupowania polskich dokumentów i wysyłania ich lub przewozu za granicę, głównie do Grecji. Zdarzają się również przypadki, kiedy to Polak podróżuje z cudzoziemcem w charakterze przewodnika, np. lecąc tym samym samolotem - tłumaczy funkcjonariuszka Straży Granicznej.
Reklama
Rodacy wciąż zajmują pierwsze miejsce pod względem ogólnej liczby zarzutów postawionych przez Straż Graniczną za organizowanie nielegalnej imigracji do Polski. W ubiegłym roku zarzuty usłyszało 85 osób, w pierwszym półroczu br. - już 51. Pod koniec czerwca br. Śląski Oddział Straży Granicznej rozbił grupę przestępczą powiązaną ze środowiskiem krakowskich pseudokibiców.
Dziesięciu Polaków samodzielnie zorganizowało tzw. kanał bałkański, wchodząc we współpracę z arabskimi i afrykańskimi przemytnikami ludzi. Transporty imigrantów z Syrii, Iraku, Afganistanu i Pakistanu, w tym kilkuletnich dzieci, odbywały się w trudnych warunkach, jednorazowo nawet po kilkadziesiąt osób. Używano do tego celu samochodów dostawczych niedostosowanych do przewozu ludzi. Opracowany przez nich przemytniczy szlak rozpoczynał się z reguły na Węgrzech, w największym w tym kraju ośrodku dla uchodźców w miejscowości Bicske lub w Budapeszcie i wiódł do Niemiec albo Austrii tranzytem przez granice Czech, Słowacji i Polski. Za usługę inkasowano opłaty w wysokości od 300 do 1000 euro.
Próby przewożenia imigrantów drogą lądową wciąż się zdarzają. W lutym br. Straż Graniczna odnotowała przypadek, kiedy to trzynastoosobowa grupa (w tym Syryjczycy i Pakistańczycy, ale również Azjaci z Bangladeszu) podróżowała w naczepie pojazdu ciężarowego prowadzonego przez Syryjczyka. Co ciekawe, kierowcy temu udało się wcześniej nielegalnie dostać do Polski. Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że takie przewozy wciąż są też wykonywane przez Polaków, którzy przywożą Syryjczyków m.in. z Bułgarii.

Rzeczniczka straży podkreśla, że celem nielegalnych imigrantów co do zasady nie jest osiedlanie się w Polsce. Rzadko który z Syryjczyków deklaruje chęć pozostania w naszym kraju. Nawet jeśli przebywają od pewnego czasu na terytorium RP, to traktują je jako tymczasowy przystanek w drodze do krajów Europy Zachodniej - podkreśla ppor. Golias.