Mogą podawać leki lub robić zastrzyki uczniom. "Siostry nauczycielki" sposobem na braki kadrowe?
|
Aktualizacja:
Pedagog przechodzi szkolenie, podpisuje stosowną zgodę i może podawać leki bądź robić zastrzyki uczniom. To propozycja resortu zdrowia. Nieoficjalnie, aby rozwiązać problemy kadrowe.
Jak to takie proste, to też proponuję w drugą stronę - pielęgniarka po tygodniowym przeszkoleniu będzie nauczycielką (np. matematyki) w szkole, może nawet w liceum? Ludzie - dajcie kaftan autorowi tego pomysłu. A kto będzie odpowiadał za konsekwencje?
Przymusowe szczepienia od wszystkiego też będą robić dzieciom pedagodzy? O zgodę rodziców ktoś zapyta? Może jeszcze zastrzyki na uspokojenie, żeby dzieci nie przeszkadzały w lekcjach i nie rozrabiały na przerwach? "Jasiu, nie przeszkadzaj w lekcji, bo zrobię ci zastrzyk!"
W internecie można przeczytać, że zdarzają się sytuacje, gdy w szkole trzeba dziecku chorującemu przewlekle szybko podać lekarstwo, a nie ma akurat nikogo z opieki medycznej. Szkolenia nauczycieli, żeby wiedzieli, co zrobić w takich sytuacjach, są rzeczą dobrą. To jest kwestia podnoszenia umiejętności pierwszej pomocy. Ale robienie z nauczycieli etatowych nauczycielo-pielęgniarek, wymuszane łączenie dwóch zawodów byłoby przegięciem. O tym, że brakuje w Polsce lekarzy i pielęgniarek wie każdy, kto spotkał się z kolejkami w służbie zdrowia. Przerzucanie zadań opieki zdrowotnej na inne zawody byłoby prowizorką na miarę stanu klęski żywiołowej. Docelowo trzeba zwiększyć liczbę lekarzy i pielęgniarek oraz zmniejszyć środowiskowo-cywilizacyjne czynniki chorobotwórcze - przede wszystkim zakazać dodawania do żywności CHEMIKALIÓW, które są szkodliwe lub podejrzane o szkodliwość, ograniczyć znacząco używanie chemikaliów w uprawach i hodowli dla celów spożywczych. Także ograniczyć użycie szkodliwych dodatków do lekarstw, które powodują, że lek jedną chorobę leczy, a inną wywołuje. Bez tego chorych będzie coraz więcej. Trzeba też rozsądnie powstrzymać odpływ pielęgniarek i lekarzy za granicę.
Reaktywować 5 letnie szkoły pielęgniarskie i problem braku pielęgniarek zostaje raz na zawsze rozwiązany. Praktykantki będą wspomagać szpitale i inne placówki (za darmo), a potem będzie można zatrudnić absolwentki. Przez rok można opanować "sztukę" robienia
zastrzyków i opiekę nad pacjentem, a przez pozostałe 4 lata opanować obsługę urządzeń i asystę na sali operacyjnej, czy też przy porodach. "Siostry-magistry" są zbędne.
Aby go zobaczyć przejdź do strony z najnowszymi komentarzami.