Pozew przeciwko opozycjonistom z czasów PRL Władysławowi Kałudzińskiemu i Wojciechowi Koziołowi złożył do sądu Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu (ZDZiT), który jest jednostką budżetową miasta Olsztyna. W sierpniu 2016 r. pomalowali oni czerwoną farbą kamienny sierp i młot, czyli godło ZSRS będące częścią tzw. pomnika wdzięczności. Jak tłumaczyli, chcieli w ten sposób zaprotestować przeciwko dalszemu tolerowaniu w przestrzeni publicznej symboli totalitaryzmu.

Reklama

Po tym zdarzeniu prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia, uznając, że nie doszło do trwałego uszkodzenia obiektu, bo farbę łatwo dało się usunąć. Również policja zrezygnowała ze skierowania do sądu wniosku o ukaranie ze względu "na brak znamion wykroczenia", bo zamiarem tych osób nie było zniszczenie mienia, tylko "wyodrębnienie" znaków sierpa i młota.

W procesie cywilnym, w którym miejska jednostka domagała się zwrotu kosztów usunięcia czerwonej farby z pomnika, sąd rejonowy w Olsztynie orzekł, iż mężczyźni zapłacą solidarnie na rzecz powoda - gminy Olsztyn i Zarządu Dróg Zieleni i Transportu - kwotę 1238 zł. Sąd zdecydował także o poniesieniu przez pozwanych kosztów sądowych wynoszących 330 zł.

Reklama

W ocenie sądu, "ten, kto ze swojej winy wyrządza szkodę jest zobowiązany do jej naprawienia a pozwani taką szkodę, w mieniu gminy wyrządzili, bo dokonali pomalowania elementów pomnika autorstwa Xawerego Dunikowskiego".

Reklama

Jak wyjaśnił sąd w ustnym uzasadnieniu, pomnik znajduje się od 1993 roku w rejestrze zabytków. - Jest ustawowo chroniony i niedopuszczalne jest dokonywanie jakichkolwiek zmian w wyglądzie zabytków wpisanych do rejestru bez zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Takiej zgody pozwani nie posiadali - wyjaśnił sąd.

Zdaniem sądu, "fakt że pozwani nie zgadzają się z formą monumentu, jej treścią, nie usprawiedliwia działania mężczyzn".

- W demokratycznym państwie prawa obywatele mają prawo manifestować swoje poglądy i wyrażać je ale nie może to naruszać zagwarantowanego również w konstytucji prawa własności a działanie pozwanych uderzyło w prawo własności gminy - uznał sąd.

Obaj pozwani są opozycjonistami z czasów PRL, represjonowanymi w stanie wojennym. Pomalowanie w 2016 r. sierpa i młota na olsztyńskim pomniku nie było ich jedyną akcją sprzeciwu wobec tolerowania sowieckich symboli. Kozioł pomalował ten fragment pomnika ponownie rok później, a w styczniu 2018 r. zawiesił tam transparent z napisem "Pomnik Wdzięczności za zniewolenie" i wizerunkiem czerwonoarmisty napastującego kobietę.

W 2015 r. obaj dawni opozycjoniści skuli litery z pomnika gen. Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie, nazywanego "katem Armii Krajowej". Prokuratura umorzyła wtedy dochodzenie, uznając, że działali z pobudek patriotycznych.

Odsłonięty w 1954 r. Pomnik Wdzięczności dla Armii Czerwonej stoi w centrum Olsztyna. Na początku lat 90. ub. wieku jego oficjalną nazwę zmieniono na Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej i Mazurskiej, a obiekt wpisano do rejestru zabytków. Autorem projektu pomnika był wybitny rzeźbiarz Xawery Dunikowski.

Monument składa się z dwóch granitowych pylonów, symbolizujących otwarty łuk triumfalny i z powodu charakterystycznego kształtu nazywany jest przez olsztynian "szubienicami". Poza postacią czerwonoarmisty ze sztandarem, na pomniku wykute są sceny walki, socrealistyczne symbole oraz sierp i młot.

Po 1989 r. z inicjatywy lokalnych polityków, osób prywatnych i stowarzyszeń wielokrotnie prowadzono dyskusje o potrzebie rozebrania lub zmiany lokalizacji tego pomnika. Jednak władze miasta uznały, że obiekt wraz z otoczeniem jest objęty ochroną konserwatorską, więc należy go pozostawić.

Ponieważ olsztyński pomnik podlega ochronie prawnej jako obiekt wpisany do rejestru zabytków, więc nie obejmie go tzw. ustawa dekomunizacyjna, zgodnie z którą pomniki upamiętniające komunizm miały zostać rozebrane do 31 marca 2018 r.