W udostępnionym PAP oświadczeniu Sabina Zalewska wskazała, że "autorka artykułu formułuje zarzuty, opierając się na zamieszczonych na stronie internetowej www.sabinazalewska.pl szkicach, na podstawie których powstawały artykuły naukowe drukowane w źródłach trwałych, czyli periodykach naukowych i pracach zbiorowych".

Reklama

Poinformowała, że "ostateczne wersje kwestionowanych artykułów, które ukazywały się w wyżej wymienionych źródłach, nie są tożsame z zamieszczonymi na stronie szkicami, które mogą zawierać błędy edytorskie".

"Wszystkie opublikowane w periodykach artykuły były recenzowane przez zespoły redakcyjne złożone z autorytetów naukowych w danej dziedzinie, zaś w pracach zbiorowych podlegały uprzedniej recenzji dokonanej przez recenzentów wewnętrznych danego wydawnictwa" – napisała Zalewska.

"Anna Golus porównała kwestionowane przez siebie artykuły do publikacji internetowych, które powstały z kolei w oparciu o te same publikacje drukowane, na które powołuję się w moich artykułach, podając wymagane regułami cytowanie w publikacjach naukowych, stosowne przypisy" - dodała. "Nie ma zatem uzasadnienia w tym przypadku zarzut plagiatu" - napisała.

Sabina Lucyna Zalewska przekazała, że z biura obecnego Rzecznika Praw Dziecka napłynęły do niej informacje, że powstała tam i działa grupa zajmująca się zbieraniem materiałów mających zdyskredytować ją w kontekście jej kandydatury na stanowisko RPD.

"Z całą mocą oświadczam, że poprzednie, obecne i ewentualne kolejne zmanipulowane materiały, które mogą pojawić się na mój temat w przestrzeni publicznej, nie zmienią mojej decyzji o kandydowaniu na stanowisko Rzecznika Praw Dziecka" - podkreśliła.

Z informacji uzyskanych przez PAP w Biurze Informacji i Promocji UKSW w Warszawie wynika, że wobec Sabiny Zalewskiej "wszczęto typowe procedury, jakie są podejmowane w przypadku takich zarzutów jak plagiat. Na wniosek władz uczelni sprawa została skierowana do rzecznika dyscyplinarnego dla pracowników naukowych" - przekazano PAP.

"Tygodnik Powszechny": Sabina Zalewska, kandydatka PiS na Rzecznika Praw Dziecka, to plagiatorka

Reklama

Popierana przez PiS kandydatka na nowego Rzecznika Praw Dziecka, choć nie objęła jeszcze stanowiska, wzbudza emocje. Początkowo chodziło o kontrowersyjne poglądy Sabiny Zalewskiej na wychowanie dzieci i publikacje, w których pedagog i pracownica UKSW dopuszcza stosowanie kar cielesnych. Dla niej są one elementem budowania autorytetu rodziców, dowodem ich miłości. Przekonuje też, że przyczyny przemocy w rodzinie mogą też tkwić w dzieciach, szczególnie tych trudnych, kalekich...

Artykuł na jej temat pojawił się w "Tygodniku Powszechnym". Tekst miał być o kontrowersyjnych poglądach. Nikt nie spodziewał się, że sprawdzając poprawność cytatów z publikacji pani pedagog, wyszukiwarka zaprowadzi redakcję na strony Ściąga.pl, czy Bryk.pl. Okazało się, że publikacje Zalewskiej to... zestawienia obszernych fragmentów cudzych prac.

I tak: tekst „Pomiędzy prawami dziecka a pajdokracją” pokrywa się w dużej mierze z publikacją autorstwa Wandy Papugowej. Artykuł pt. „Asystencja jako szczególny dialog wychowawcy i wychowanka w pedagogice ks. Jana Bosko” zawiera mnóstwo fragmentów z tekstów ks. Kazimierza Misiaszka SDB, ks. Zenona Klawikowskiego SDB, Janusza Leśniewskiego i ks. Jarosława Wąsowicza SDB. Nie mówimy tu, oczywiście, o cytatach, tylko o zajmujących czasem stronę, a czasem „tylko” pół, fragmentach artykułów skopiowanych, nieujętych w cudzysłów i nieopatrzonych przypisami, podanych jako własne - pisze Tygodnik Powszechny.

Gazeta przyjrzała się również publikacji pt. „Rodzic w roli mediatora”. W formie PDF-a wersja tego tekstu ma 10,5 strony, z czego ok. 10 stron to plagiat. Zalewska "pisząc" go korzystała z trzech zamieszczonych w internecie tekstów: „Konflikty w rodzinie” Magdaleny Żebrowskiej, „Proces mediacji rodzinnych – od teorii do praktyki” Hanny Przybyły-Basisty oraz „Hierarchia i role w rodzinie” Marty Pociechy. Teksty te zostały opublikowane w sieci przed ukazaniem się artykułu Zalewskiej, nie ma więc możliwości, by to ich autorki skopiowały fragmenty publikacji pani doktor" - podkreśla TP.

W przypadku dr Zalewskiej nie ma mowy o zastosowaniu prawa cytatu. Zgodnie z Prawem Autorskim cytat powinien wyjaśniać, podkreślać tezy zawarte w utworze. A utwór po ich usunięciu pozostałby utworem. W przypadku tekstu "Rodzic w roli mediatora": pierwsze trzy linijki pochodzą z tekstu Pociechy, kolejne trzy są autorstwa samej Zalewskiej, dalej są cztery strony z tekstu Żebrowskiej, cztery z Przybyły-Basisty, jeden akapit autorki, półtorej strony Pociechy i na koniec 4,5 linijki autorstwa osoby, która podpisała się pod całością.

Wśród publikacji, które Zalewska – prowadząca na UKSW zajęcia z dydaktyki etyki – uznała za godne przywłaszczenia i warte związanego z tym ryzyka, znajdują się również teksty opublikowane na Wikipedii oraz w serwisie Bryk.pl - pisze Tygodnik Powszechny. I dodaje, że Sabina Zalewska kalkując je powieliła też cudze błędy (np. „tą” zamiast „tę”).

Przygotowując artykuł pt. „Nauczyciel akademicki dziś. Nadzieje i oczekiwania” korzystała z kolei z serwisu Ściąga.pl. Owszem, tym razem poinformowała o tym w przypisach, niemniej powieliła go dość bezrefleksyjnie. Można tam bowiem przeczytać np., że „za pośrednictwem mediów uczeń w klasie może oglądać autentyczne organizmy afrykańskie w ich naturalnym środowisku”.

Tygodnik Powszechny poprosił Sabinę Zalewską, by skomentowała zarzut plagiatu. Kandydatka na RPD jednak nie chciała rozmawiać z tygodnikiem, zrobiła to dopiero dla PAP.