Gościem radia TOK.FM był dr hab. n. med. Marek Wroński, ekspert ds. patologii nauki. Udokumentował blisko 9 tys. przypadków kantów naukowych. Dr Wroński od 2002 r. jest publicystą miesięcznika Forum Akademickie, gdzie prowadzi cykl "Z archiwum Nieuczciwości Naukowej".
Wroński dostaje z całego kraju sygnały o patologiach w świecie nauki. Nie waha się podawać nazwisk zarówno plagiatorów, jak i osób, które przymykają oko na kradzież własności intelektualnej, przez co proceder jest zwykle bezkarny.
Jak podkreślił gość TOK FM, czasami na plagiat decydują się osoby, które zostały już kiedyś przyłapane na tym procederze. Zdarza się, że to wykładowcy kradną prace swoich studentów. - Te rzeczy rzadko wychodzą na światło dzienne. Z jednej strony magistranci po obronie prac dyplomowych odchodzą z uczelni i nie monitorują tego, a z drugiej strony, jeśli zostaną na uczelni na doktoracie, boją się wnieść zarzut. Ale opisałem kilka takich spraw, a na moim biurku są dwie kolejne - powiedział dr Wroński.
Według naukowca plagiatorzy mają poczucie bezkarności, bo wiedzą, że nawet jeśli sprawa wyjdzie na jaw, to i tak pewnie nikt nie będzie protestować.
Czy nowa ustawa o nauce i szkolnictwie wyższym może poprawić sytuację? - Mam duży żal do ministra Gowina - podkreślił Marek Wroński. Jego zdaniem nowa ustawa ma "wyłamane zęby" i zwiększa bezkarność osób, które kradną własność intelektualną.
- Wiele przepisów i artykułów poprzedniej ustawy o stopniach i tytułach naukowych nie zostało uwzględnionych. W tej chwili będzie duży problem z unieważnianiem nierzetelnych stopni naukowych - ocenił Wroński. - Zniknął przepis, że można odbierać profesury i nie ma przepisu, który pozwalałby odebrać stopień naukowy przyznany na podstawie przedstawienia fałszywych danych.