Marsz od początku wzbudza w Hajnówce emocje, bo upamiętnia m.in. postać kpt. Romualda Rajsa "Burego", którego oddziały podziemia niepodległościowego w 1946 r. spacyfikowały kilka wsi w okolicach Bielska Podlaskiego, zamieszkiwanych przez prawosławną ludność pochodzenia białoruskiego. Zginęło wówczas 79 osób, w tym dzieci.

Reklama

Maszerujący szli pod hasłem "Hajnówka" na biało-czerwonym tle, było widać flagi narodowe i ONR. Hasło "Dla Ciebie Polsko" znalazło się na banerze z dużym prawosławnym krzyżem pośrodku i wizerunkami por. Włodzimierza Jurasowa "Wiarusa" oraz ppor. Mikołaja Kuroczkina "Leśnego", było widać też m.in. banery upamiętniające Romualda Rajsa czy Danutę Siedzikównę "Inkę".

"Cześć i chwała bohaterom!", "Zawsze w pamięci żołnierze wyklęci!", "Narodowe Zjednoczenie Wojskowe!", "Narodowa Hajnówka!", "Chcemy wyklętych na lekcjach historii!", "Bury, Bury, nasz bohater!" - krzyczeli uczestnicy marszu. Na jego końcu szła grupa rekonstrukcyjna prezentująca oddział partyzancki, a cała manifestacja była zabezpieczana przez liczny oddział policji.

Marsz próbowała zatrzymać grupa ok. 30 osób, które usiadły na jego trasie pod dużym banerem z hasłem "Bury nie jest naszym bohaterem" i logo ruchu Obywatele RP; protestujący mieli w rękach tablice z imionami, pierwszymi literami nazwisk, wiekiem i datą śmierci ofiar pacyfikacji sprzed 74 lat.

Reklama

Po wezwaniu do zachowań zgodnych z prawem, policjanci usunęli na chodnik i otoczyli kordonem wszystkich protestujących, zanim w to miejsce doszedł marsz. Tylko kilka osób zeszło z ulicy dobrowolnie, resztę policjanci przenieśli.

- W okolicach ronda na trasie przemarszu zgromadzenia, policjanci zmuszeni byli podjąć czynności i usunąć z ulicy osoby, które - pomimo wezwań policjantów do zachowania zgodnego z prawem - nie reagowały i łamały prawo - poinformował dziennikarzy rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa.

Gdy doszedł tam marsz, jego uczestnicy skandowali "Bury, Bury, nasz bohater!", w odpowiedzi protestujący krzyczeli "Hańba! Precz z faszyzmem!".

Ostatecznie przemarsz bez przeszkód odbył się zaplanowaną trasą i zakończył pod budynkiem Hajnowskiego Domu Kultury. - Jesteśmy tu po to, aby oddać hołd tym, którzy nie złożyli broni, nie poszli na kompromis, nie zaprzedali swoich wartości. Ich postawa powinna być dla nas wzorem w dzisiejszych czasach - mówiła na zakończenie zgromadzenia jego formalna organizatorka Barbara Poleszuk.

- Nie mamy zamiaru go pomijać - podkreślała, mówiąc o Romualdzie Rajsie, ale jednocześnie zaznaczała, że nie jest to "marsz Burego, Łupaszki czy Inki". - Zbierając się tu, czcimy pamięć każdego żołnierza podziemia antykomunistycznego - mówiła Poleszuk.

Reklama

O Hajnówce mówiła, że lokalna rada miasta sprzeciwia się obchodom Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, a "pamięć naszych bohaterów jest wciąż deptana". - To na Podlasiu mamy jeszcze najwięcej do zrobienia. Stawiając się tu, wy wszyscy, wierzcie, że są wśród nas i katolicy i prawosławni, przeciwstawiamy się kłamstwom i mitom - powiedziała Poleszuk. Apelowała m.in. do IPN, by "zainteresował się tymi terenami, robił debaty, spotkania z mieszkańcami, aby pomagał, edukował, uczył".

W Hajnówce znaczną część mieszkańców stanowią prawosławni pochodzenia białoruskiego. W miniony piątek Rada Miasta Hajnówka przyjęła stanowisko, w którym sprzeciwiła się honorowaniu w czasie marszu Romualda Rajsa "Burego". Radni podkreślili w nim, że nie odmawiają hołdu walczącym o niepodległą Polskę, ale "nie zasługują na hołd ci, którzy wystąpili zbrojnie przeciwko ludności cywilnej".

W tym roku władze miasta nie próbowały administracyjnie marszu zakazać. Próby w 2017 i 2019 roku były nieudane, bo zakazy uchylał sąd. - Wszyscy jesteśmy Polakami, prawdziwy Polak zawsze jest patriotą, ale takie hasło "Polska ponad wszystko" kojarzy się chyba jednoznacznie dla każdego, kto zna historię Europy z poprzedniego stulecia - powiedział PAP burmistrz Hajnówki Jerzy Sirak, który obserwował niedzielny marsz.

- Jest przykre, że nadal dochodzi w Hajnówce do organizacji marszu i że prawo polskie w ogóle na to pozwala - mówił. Przypomniał, że w stanowisku rady znalazł się też apel do władz o zmianę prawa tak, by zakazane były zgromadzenia publiczne "promujące nienawiść i zagrażających dobrym relacjom obywateli RP różnych narodowości i wyznań". W ocenie burmistrza, taki marsz źle służy miastu, regionowi i krajowi. - Szczególnie w tak złożonych i trudnych czasach, w jakich dziś żyjemy w Europie i Polsce - dodał.

Pion śledczy IPN, który prowadził śledztwo dotyczące pacyfikacji z 1946 roku, przyjął kwalifikację prawną tej zbrodni ludobójstwa. W 2005 r. umorzył śledztwo m.in. dlatego, że po wojnie prawomocnie zakończyło się postępowanie wobec części sprawców, inni już nie żyli, a pozostałych nie udało się ustalić.

Kpt. Romuald Rajs "Bury" został po wojnie skazany na śmierć przez rozstrzelanie. W 1995 roku Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego unieważnił wyroki śmierci wobec niego i jego zastępcy Kazimierza Chmielowskiego. Obaj skazani zostali wtedy zrehabilitowani.

W odpowiedzi na marsz środowisk narodowych, społecznicy i mieszkańcy Hajnówki zorganizowali w niedzielne południe uroczystość upamiętniającą ofiary wydarzeń sprzed 74 lat. W ramach akcji "Wiecznaja Pamiat'/Wieczna Pamięć", która jest organizowana od 2018 roku, przy pomniku poświęconym ofiarom wojen, przemocy i represji odczytane zostały nazwiska ofiar pacyfikacji i zapalono znicze.