Przesłuchanie byłego szefa PZU Życie zabrało wczoraj śledczym trzy godziny. Oficjalny zarzut, jaki postawili mu śledczy to: zlecenie w 2004 roku działań, by przeciwko innej osobie zostało wszczęto postępowanie karne dotyczące obrotu narkotykami. Grozi za to 10 lat więzienia. Ale Wieczerzak nie będzie aresztowany. Sąd odrzucił wniosek prokuratury.

Reklama

Jak wyjaśnił Marek Zajkowski z białostockiego wydziału przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej, Wieczerzak kazał swoim wspólnikom kupić narkotyki i podrzucić je do samochodu. "Przez to wziął udział w obrocie znacznych ilości narkotyków" - dodał Zajkowski.

Nie odpowiedział na pytanie, czy podejrzany przyznał się.

Jednym z zatrzymanych w tej sprawie mężczyzn jest ojciec Grzegorza Wieczerzaka. Również był przesłuchiwany.

Według źródeł zbliżonych do śledztwa, Wieczerzak w 2004 roku zlecił kupno i podrzucenie narkotyków do samochodu Piotra Adamczyka, który zarządzał VII Narodowym Funduszem Inwestycyjnym. Chciał w ten podstępny sposób uwikłać prezesa VII NFI w kłopoty z wymiarem sprawiedliwości. Obaj kłócili się o rozliczenia finansowe między sobą.

Półkilogramową paczkę z białym proszkiem mieli podrzucić Adamczykowi ludzie ze środowiska przestępczego zwerbowani przez Wieczerzaka, gdy siedział on w areszcie.