Propozycja onkologów dotyczy kobiet rozpoczynających nową pracę - oprócz rutynowych badań lekarskich miałyby obowiązek poddać się cytologii i mammografii. Badania, które są najskuteczniejszą znaną profilaktyką raka szyjki macicy i raka piersi, pracujące kobiety musiałaby powtarzać przy okazji wymaganych przez pracodawcę badań kontrolnych. Zdaniem pomysłodawców ma się to przyczynić do radykalnego spadku zachorowalności na nowotwory, o których mówi się "cichy zabójca kobiet". Propozycję onkologów poparła minister zdrowia Ewa Kopacz, co oznacza, że wkrótce może on przyjąć formę projektu nowych przepisów.

Reklama

Czy Polki trzeba zmuszać do kontroli własnego zdrowia? Statystyki pokazują, że tak. Wynika z nich, że w tym roku aż 80 proc. Polek nie zrobiło badań profilaktycznych. A regularne badania to szansa na wyleczenie choroby we wczesnym stadium.

O tym, że cytologia może uratować życie, przekonała się Alicja, mieszkanka zachodniopomorskiego. Poddawała się badaniom regularnie i podczas jednego z nich lekarz wykrył zagrożenie nowotworem. "Na szczęście była to bardzo wczesna faza choroby, przeszłam już operację i prawdopodobnie nie będzie potrzebna chemioterapia" - opowiada kobieta. Widziała natomiast kobiety, które nie robiły żadnych badań nawet przez 10 lat. "Większość z nich teraz walczy o życie" - wspomina Alicja.

Podobny los mógł spotkać Mirosławę Ler, 65-letnią mieszkankę Stargardu Szczecińskiego. Dziś cieszy się dobrym zdrowiem dzięki synowi, który zmusił ją do badań mammograficznych. "Zabrał mnie na bezpłatną mammografię. Nie chciałam, bo badałam sobie piersi sama, byłam pewna, że wszystko jest w porządku, on jednak się uparł. Miałam półtoracentymetrowy guz w lewej piersi" - opowiada. Kobieta może mówić o prawdziwym szczęściu - operacja się udała, bo guza wykryto wcześnie.

Reklama

Zdaniem onkologa, kierownika Kliniki Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej Tadeusza Pieńkowskiego, obowiązkowymi badaniami powinny zostać objęte wszystkie kobiety, także te pobierające zasiłek oraz ubezpieczone w KRUS.

Pomysł budzi jednak wątpliwości - czy pracodawcy oprą się pokusie, by od wyników badań uzależnić decyzję o przyjęciu kobiety do pracy? "Te dane musiałby zostać poufne" - uspokaja Pieńkowski. Pojawiają się też głosy, że obowiązek badań to ubezwłasnowolnienie kobiet. "Jeżeli Polki nie robią same badań, to trzeba użyć wszelkich nacisków, by je to tego zmusić. To im może uratować życie" - odpiera te zarzuty onkolog.

p

Reklama

Elżbieta Radziszewska, PO
Mamy pieniądze na profilaktykę, do kobiet masowo wysyła się zaproszenia na badania, ale kobiety się nie zgłaszają. Dlatego popieram pomysł powszechnych obowiązkowych badań cytologicznych, bo poprę każde działanie, które doprowadzi do zmniejszenia zachorowalności na raka szyjki macicy.

Joanna Mucha, PO
Poprę taki projekt, to oczywiste. Raka takiego jak rak szyjki macicy w ogóle nie powinno być – dowodem jest Skandynawia, która zapanowała nad tą chorobą dzięki doskonałemu systemowi profilaktyki. A w Polsce z tego powodu umierają tysiące kobiet.

Izabela Jaruga-Nowacka
To polska hańba, że w XXI w. tyle kobiet umiera na nowotwór szyjki macicy. Jednak ważne jest, żeby obowiązek badań dotyczył nie tylko kobiet zatrudnionych w miastach, ale i na wsi. Żeby nie dzielić Polek na te, które mają szansę zapobiec chorobie, i na te, które tej szansy nie mają.

Jolanta Szczypińska, PiS
Poprę taki projekt. Jednak w tym wypadku ważny jest jednak ciąg dalszy. Kobiety zrobią badania, a potem będą czekały miesiącami w kolejce do onkologa, jeśli okaże się, że badania wskazują na nowotwór? Mobilizacja nie może kończyć się na cytologii.

Katarzyna Piekarska, Lewica
Raz do roku w okolicach urodzin robię sobie badania cytologiczne i mammograficzne, żeby pamiętać, kiedy ostatnio się badałam. Dlatego poprę też pomysł obowiązkowych badań. To może nawet pomóc w wyrobieniu nawyku: jeśli ktoś raz się zbada, być może zacznie robić to systematycznie.

p

Szwecja - jak zmuszają kobiety do mammografii

KATARZYNA ŚWIERCZYŃSKA: Dlaczego Szwedki regularnie robią cytologię i mammografię?
ALICJA PERSSON*: Jak to dlaczego? Żeby w porę wykryć wszelkie niepokojące zmiany. To oczywiste.

Polki też o tym wiedzą, ale mimo to nie badają się.
W Szwecji każda kobieta po 40. roku życia dostaje regularnie wezwanie na takie badania. Do 55. roku życia co 18 miesięcy, a potem co dwa lata. Te testy są częściowo refundowane przez państwo, więc np. za mammografię płacę 120 koron zamiast 300.

W Polsce kobiety z grupy ryzyka też są zapraszane na badania, co więcej – nie muszą za nie płacić. W czym więc leży problem? W innej mentalności kobiet?
Chyba nie w tym rzecz. Po pierwsze w Szwecji kobiety są ciągle bombardowane informacjami na temat profilaktyki przeciwrakowej. O tym się pisze w prasie, mówi w telewizji. Nawet w zeszłym tygodniu czytałam duży artykuł o skuteczności regularnej mammografii. Po drugie tu wszystko jest doskonale zorganizowane. W Lund, gdzie mieszkam, są dwa ośrodki, gdzie można wykonać mammografię. Jeden w centrum, drugi na obrzeżach miasta. W miejscu, gdzie odbywa się badanie, każda kobieta może czuć się komfortowo, bo mężczyźni mają tam absolutny zakaz wstępu. A wezwanie zawsze przychodzi trzy tygodnie wcześniej, można więc sobie wszystko zaplanować. Oczywiście jeśli komuś nie odpowiada termin, to bez problemu może go zmienić na dogodny dla siebie.

Czy badanie jest obowiązkowe?
Nie. Kobieta ma prawo z niego zrezygnować, musi tylko powiadomić ośrodek, w którym jest zapisana. Jeśli tego nie zrobi i nie stawi się na badanie, płaci karę: właśnie te 120 koron. Jeśli powiadomi, że rezygnuje, prostu dostanie kolejne zaproszenie w za rok. Ale również może z niego zrezygnować.

p

*Alicja Persson, 55-letnia Polka mieszkająca od ponad 30 lat w Szwecji