Muzeum Auschwitz zareagowało we wtorek wieczorem na zdjęcia z protestu pod Sejmem, w którym uczestniczyli posłowie koła Konfederacji: Robert Winnicki, Konrad Berkowicz, Janusz Korwin-Mikke, Artur Dziambor i Grzegorz Braun. Protest przeciwko obostrzeniom i tzw. paszportom covidowym zorganizowano pod hasłem "Stop segregacji sanitarnej".
Na nagraniach z wydarzenia widać, jak uczestniczący w nim posłowie Konfederacji stoją przy transparencie nawiązującym do bramy do niemieckiego obozu Auschwitz. Napis "Arbeit macht frei" (praca czyni wolnym) na transparencie zastąpiono napisem "Szczepienie czyni wolnym".
Napis "Arbeit macht frei" to jedna z ikon ludzkiej nienawiści. Instrumentalizacja symbolu cierpienia ofiar #Auschwitz - największego cmentarzyska Polski i świata - to skandaliczny przejaw moralnego zepsucia. To szczególnie zawstydzające, kiedy dokonują tego polscy posłowie - podkreślono na Twitterze Muzeum.
Proszę, byśmy nigdy nie zniżali się do takiego poziomu debaty
Napis umieszczony przy wjeździe do obozu jest jednym z najświętszych obrazów symbolizujących niemieckie okrucieństwo, barbarzyństwo i zbrodnie II wojny światowej - podkreślił we wpisie na Facebooku Mateusz Morawiecki. - Sceny spod Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z prześmiewczym wykorzystaniem niemieckiego hasła, które w swoim zamierzeniu samo miało być szyderstwem z milionów ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych, są dramatycznym i mrocznym obrazem tego, jak nisko potrafią upaść niektórzy politycy i protestujący w bezmyślnej, antyszczepionkowej retoryce.
Z szacunku dla ofiar niemieckich zbrodni, z szacunku dla Polski, dla historii i tych, którzy zginęli, żebyśmy dziś mogli w ogóle prowadzić spory w ojczystym języku pod polskim Parlamentem bardzo proszę, byśmy nigdy nie zniżali się do takiego poziomu debaty - zaapelował.
Morawiecki przypomniał, że w ciągu niespełna 5 lat istnienia obozu Auschwitz zginęło od 1,1 do 1,5 miliona ludzi - dzieci, kobiet, mężczyzn, starych i młodych.
To oburzające i haniebne
To jest oburzające i haniebne, że można się bawić tragedią i śmiercią milionów ludzi – podkreśliła w rozmowie z Programem I Polskiego Radia posłanka PiS Joanna Lichocka. Jak dodała, "jest to przekroczeniem wszelkich granic". Przypomniała również, że "do tej pory była w polskiej debacie publicznej pewnego rodzaju zasada, że się nie używa pamięci milionów zamordowanych w obozach koncentracyjnych ludzi do politycznej zabawy".
Lichocka wyjaśniła, że "oni zrobili to po to, abyśmy właśnie o tym teraz mówili, żeby było to szeroko komentowane". Zauważyła, że w ten sposób chcą nagłośnić "swoją bardzo uderzającą w zdrowie i życie Polaków akcję polityczną".
Boleję, że my w ogóle na ten temat musimy rozmawiać. Najlepiej byłoby to przemilczeć, ale z drugiej strony jest to robione przez posłów Rzeczypospolitej i to naprawdę zawstydzające – wskazała.
Jak zaznaczyła, jest to "szokujące dla wszystkich tych, którzy stracili bliskich w obozach koncentracyjnych, a przecież to są miliony Polaków". Przypomniała, że brat jej babci zginął w Mauthausen-Gusen.
Nie wyobrażam sobie, że można używać do gry politycznej tego typu rzeczy – podkreśliła