Do ataku na 49-letniego pana Marcina doszło 18 stycznia na ul. Chopina w Kaliszu. Do pokrzywdzonego, który wychodził ze swojej firmy, podszedł nieznany mu mężczyzna, wylał na jego twarz 0,7 litra kwasu. Następnie uciekł. Na pomoc mężczyźnie wybiegli jego pracownicy.

Reklama

Zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu

Poparzony ojciec dwuletniego synka trafił do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Po trzech tygodniach poszukiwań policja zatrzymała 22-letniego podejrzanego. Decyzją sądu trafił do aresztu, gdzie przebywa do dziś. Podczas przesłuchania powiedział śledczym, że zrobił to, ponieważ słyszał, że pokrzywdzony jest złym człowiekiem.

Gracjanowi I. przedstawiono zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu na szkodę pokrzywdzonego, za co grozi mu do 15 lat więzienia. Będę wnioskował o 25 lat – zapowiedział pokrzywdzony.

Atak na zlecenie szwagra?

Reklama

Mężczyzna nadal podtrzymuje, że kwasem oblano go na zlecenie szwagra, który – jak twierdzi – musiał przygotowywać się do tego przez kilka miesięcy. Przyczyną ataku – jak podejrzewa pokrzywdzony - ma być konflikt rodzinny.

Szwagier obwinia mnie o rozpad swojego małżeństwa. Pierwsze groźby pod moim adresem wypowiedział w dniu urodzin mojego dziecka – oznajmił i dodał, że "po raz drugi, niedawno, zadzwonił do mnie i powiedział, że za wszystko zapłacę”.

Mąż siostry pokrzywdzonego usłyszał już zarzut dotyczący kierowania gróźb karalnych, co zagrożone jest karą do 2 lat więzienia. Ostatnie groźby zakwalifikowano do akt prowadzonej sprawy. Mężczyzna ma policyjny dozór.

Osiem operacji powiek oczu

49-latek przeszedł już osiem operacji powiek oczu; codziennie przechodził zabiegi zrywania martwej skóry o grubości 1 cm z okolic twarzy. Ze stołu operacyjnego praktycznie nie schodzi.

Na twarzy i głowie mam przeszczepioną skórę z uda i ramion. Moje ciało pokrywają bolesne blizny. Co kilka godzin muszę mieć masowane powieki – powiedział i dodał: Przeszedłem już tyle bólu, że dzisiaj poddaje się niektórym zabiegom bez znieczulenia.

Mężczyzna nie widzi na lewe oko. Może gdzieś uda się przeprowadzić zabieg wszczepienia keratoprotezy, bo oko jest martwe, zostało wypalone przez kwas – powiedział.

Załamanie nerwowe

Pokrzywdzony przyznał w rozmowie z PAP, że przeżył też załamanie nerwowe. Tego cierpienia nie da się opisać – wyznał i po chwili dodał: Ale żyję.

Zdaniem mężczyzny jakiekolwiek operacje, polegające na usunięciu blizn, będzie można dopiero przejść za dwa lata.

Teraz nawet najlepszy chirurg nie chce tego ruszać, ponieważ blizny muszą się całkowicie wygoić. Twarz uratowałem dzięki temu, że po zdarzeniu oblałem ją wodą. Grzej z głową, uchem, podgardlem i oczami, których nie przemyłem dokładnie. Nie zdawałem sobie sprawy, że trzeba ratować oczy i natychmiast je przepłukać, wręcz zalać wodą - powiedział.

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. poinformował PAP, że "na obecnym etapie postępowanie pozostaje w toku; ze względu na dobro śledztwa nie możemy udzielać więcej informacji, przedstawianie informacji opinii publicznej może zakłócić postępowanie".

Autorka: Ewa Bąkowska