Andrzej Duda przypomniał, że jest to pierwsze po dwóch latach przerwy spotkanie z korpusem dyplomatycznym. - Cieszę się, że wróciliśmy do praktyki spotkań bezpośrednich, bo zależy mi na tej formie kontaktu z państwem, rozmowy z państwem - mówił. - Dziękuje też za całą państwa działalność w tym jakże niełatwym dla nas wszystkich czasie, w czasie pandemii, a dziś w czasie wojny, która toczy się na Ukrainie w wyniku rosyjskiej agresji - dodał.

Reklama

"W centrum światowych wydarzeń"

- Zapewne mało kto z państwa spodziewał się przed rozpoczęciem swojej misji, tutaj u nas, w Polsce, że trafia do kraju, który znajdzie się w pierwszych miesiącach ubiegłego roku w centrum światowych wydarzeń i że nagle miasta, uważane dotąd za odległe jak Przemyśl czy Rzeszów staną się miejscem przyjazdów i wyjazdów najważniejszych osób z państwa krajów - mówił prezydent.

Jak wskazał Andrzej Duda, "staliśmy się wraz z państwem uczestnikami historii, która prawdopodobnie zdecyduje o kształcie Europy, Zachodu i całego globu na dziesięciolecia, a kto wie, może i dłużej". Podkreślał także, że "Polska podjęła ubiegłej zimy strategiczną decyzję: w obliczu zastraszania przez Rosję sąsiadującej z nami Ukrainy postanowiliśmy, że nie będziemy neutralni wobec aktów agresji".

Reklama

"Czy dzisiaj trzeba coś jeszcze dodawać?"

- Kierowały mną i moimi współpracownikami dwie przesłanki: po pierwsze uważaliśmy, że Ukraina jest w stanie skutecznie stawić czoła Rosji, o ile tylko otrzyma broń i wsparcie finansowe wolnego świata, Zachodu. Po drugie, byliśmy przekonani, że jeżeli żądania Rosji spotkają się z ustępstwami wspólnoty międzynarodowej, to Moskwa sterroryzuje całą naszą część kontynentu - mówił prezydent.

Andrzej Duda przypomniał też, że był współpracownikiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego i przywołał jego wypowiedź w 2008 r. w Tbilisi w czasie rosyjskiej agresji na Gruzję: "Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może przyjść czas na mój kraj, na Polskę".

Reklama

- Czy trzeba dzisiaj jeszcze coś do tego dodawać? - pytał prezydent Duda. - Właśnie z tego powodu w grudniu 2021 roku w czasie rozmowy prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena z dziewięciorgiem prezydentów Europy Środkowej przekonywałem do twardej linii wobec Rosji i dokładnie dlatego poleciłem swoim współpracownikom, ówczesnemu szefowi Biura Bezpieczeństwa Narodowego i ministrowi odpowiedzialnemu za sprawy polityki międzynarodowej, by przekazali stronie amerykańskiej, że Ukraina potrzebuje broni i że jesteśmy gotowi udostępnić do jej transportu nasze terytorium - przypomniał.

"Czas końca historii niestety minął"

- Barbarzyńska agresja Rosji zmusiła świat do zredefiniowania dotychczasowych układów geopolitycznych i sytuacji bezpieczeństwa międzynarodowego. Ponowna rosyjska napaść na niepodległą Ukrainę stanowi czynnik dramatycznie zmieniający sytuację bezpieczeństwa Europy i naszych sojuszników - powiedział prezydent podczas spotkania.

Jak podkreślił, stawka tej wojny jest dla nas wszystkich ogromna "i bez znaczenia jest tu położenie geograficzne, ponieważ obecnie niemal cały świat musi zmagać się z konsekwencjami kryzysów energetycznego i żywnościowego wywołanych przez Moskwę". - Nie oszukujmy się, celem kremlowskiego reżimu nie jest rozwiązanie, tylko zaostrzenie tych kryzysów, spowodowanie, by stawały się one coraz bardziej dotkliwe dla świata - wskazywał prezydent.

Jak mówił, według szacunków ekspertów nawet 70 mln osób na świecie jest zagrożonych głodem. - 70 milionów to więcej niż mieszkańcy Francji, to prawie dwukrotnie więcej niż cała ludność Polski. Nie wolno zamykać oczu na te fakty - zauważył.

Prezydent podkreślił, że z powodu rosyjskiego ataku i szantażu żywnościowego tym wszystkim ludziom grozi głód, wielu z nich głodu doświadcza, wielu grozi głodowa śmierć. - To również ich Władimir Putin wziął jako zakładników. Nie możemy pozwolić, by takie działania pozostawały bezkarne i nie spotykały się z reakcją społeczności międzynarodowej, bo stawką jest życie milionów ludzi, często już wcześniej dotkniętych bardzo trudną czy wręcz dramatyczną sytuacją - podkreślił Andrzej Duda.

Prezydent zaznaczył również, że "Polska nie uchyla się od odpowiedzialności za wypracowanie rozwiązań dla przywołanych tu wyzwań". - Stąd nasze poparcie dla porozumienia wynegocjowanego pod auspicjami sekretarza generalnego ONZ oraz gotowość do uczestnictwa w transporcie ukraińskiego zboża - podkreślił. Dodał jednocześnie, że "długoterminowo musimy jednak dokonać redefinicji naszej polityki bezpieczeństwa". - Czas końca historii niestety minął - oświadczył Andrzej Duda.

Grzegorz Bruszewski, Sylwia Dąbkowska-Pożyczka