Wie pan, jak wygląda najemnik? Nie da się go scharakteryzować. Jeżeli nawet przyjmiemy, że to biały mężczyzna w wieku 20-40 lat, ubrany po europejsku - czy ktokolwiek rozpozna go na ulicy Warszawy czy Rzeszowa? - pyta rozmówca "Wprost". - Ci ludzie skutecznie działali w Ukrainie, w Afryce, potrafią to robić również w Europie. Jeżeli Rosji będzie zależało, żeby oni u nas działali, przerzuci ich w inny sposób, a nie tyralierą przez las - dodaje.

Reklama

"Nie mają skrupułów i refleksji"

Z wojskowego punktu widzenia brali udział w bardzo trudnych operacjach, które udało im się przetrwać. Nie mają skrupułów i refleksji, mordowali ludność cywilną, dokonywali egzekucji, po prostu są zahartowani w zabijaniu - zauważa.

Uważam, że relokacja wagnerowców powinna spędzać sen z powiek naszym politykom, zamiast uspokajania, że jest ich niewielu i nic się nie stało. Oni powinni przygotowywać nas do tego, że jeżeli coś się wydarzy, będziemy wiedzieć, jak się zachować - dodaje były oficer GROM.

Reklama

Pytany o słowa Alaksandra Łukaszenki o tym, że najemnicy Grupy Wagnera proszą go o "wycieczkę do Rzeszowa", rozówca tygodnika odpowiada, że to "z jednej strony element wojny psychologicznej, z drugiej jasny komunikat, że wagnerowcy nie pojechali na Białoruś na wakacje". - Jeszcze raz powtórzę - bagatelizujemy zagrożenie. Ufamy, że jak kupimy nowe czołgi, a za nami jest NATO, to nic się nie wydarzy. A ja bym wolał, żeby rządzący informowali ludzi, co robić w sytuacji konfliktu - napomina.