Abp Jędraszewski chce pozbyć się proboszcza krakowskiej parafii
Nie milkną echa listu arcybiskupa Marka Jędraszewskiego skierowanego do księdza prałata Dariusza Rasia, który jest proboszczem Bazyliki Mariackiej w Krakowie. Jędraszewski wysłał do proboszcza Rasia list, w którym wezwał go, "po ojcowsku", do rezygnacji z pełnionej funkcji.
W wyniku wizytacji majątkowej parafii powstał raport, który ukazał uchybienia, których dopuścić się miał ks. proboszcz Raś. Sprawa dotyczy gospodarowania majątkiem parafii i braku zgody przełożonych ks. Rasia na dotacje na renowacje zabytków parafialnych.
Terlikowski: Jędraszewski może nie umie rozmawiać…
Do sprawy odniósł się publicysta katolicki Tomasz Terlikowski. "List, zanim jeszcze został ujawniony przez media, wywołał skandal" - pisze Terlikowski na łamach Wirtualnej Polski. Publicysta ma zastrzeżenia do stylu komunikacji katolickiego hierarchy. "Pomysł, by sugestie o dobrowolnej rezygnacji przekazywać pisemnie, i to w takiej, a nie innej formie, jest prostą drogą do katastrofy komunikacyjnej" - ocenił. Felietonista WP przypuszcza, że arcybiskup "może po prostu nie umie rozmawiać z ludźmi".
Terlikowski dostrzega jednak plusy sytuacji, w której "list komentuje cała Polska". "Możemy poznać patologiczny model zarządzania kadrami, mianowania proboszczów i relacji między przełożonymi a podwładnymi w Kościele" - ocenia.
Tomasz Terlikowski zwraca uwagę zwłaszcza na jeden, jego zdaniem szokujący, aspekt listu. Zdaniem publicysty jest nim "pseudoreligijny i pseudorodzinny język, jaki został w nim użyty". "Kanoniści będą oczywiście wskazywać, że pochodzą one [słowa - red.] z Kodeksu Prawa Kanonicznego, ale nie zmienia to w niczym faktu, że są one w istocie przemocowe" - ocenił.