W czwartek po godzinie 16 przed Sejmem zebrali się manifestujący zwolennicy i politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy przybyli na zorganizowany przez PiS "Protest Wolnych Polaków". Jak informowali organizatory wydarzenia, manifestacja prowadzona była w obronie wolności słowa, mediów i demokracji.
O pierwszym etapie marszu możesz przeczytać tutaj.
Po kilku wystąpieniach - między innymi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, byłego premiera Mateusza Morawieckiego, szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka, oraz posła PiS Przemysława Czarnka, uczestnicy manifestacji ruszyli w kierunku KPRM.
Jarosław Kaczyński na przodzie marszu
Na przedzie pochodu szedł Jarosław Kaczyński. Uczestnicy skandowali jego imię, dziennikarze nie byli przepuszczani do przodu.
Niecałą godzinę później, bo przed godziną 19, marsz dotarł pod KPRM. Uczestnicy protestu w akompaniamencie trąbek skandowali hasła, między innymi "Hołownia nie ma talentu", "Polacy, jesteśmy tutaj" na melodię znanych przyśpiewek meczowych.
Podczas marszu nasza dziennikarka rozmawiała z jego uczestnikami.
Jeden z nich, mężczyzna z Warszawy powiedział, że nie jest to jego pierwszy marsz. - Chodzę na różne marsze, prawicowe i lewicowe. Uważam, że ta sytuacja, która zaistniała w Polsce, taka plemienność, to ciekawe zjawisko socjologiczno-społeczne. Nie wierzę w to, że jest tu 300 tysięcy ludzi, ale na lewicowych demonstracjach też zawyżano frekwencję. Przyszedłem tutaj, bo popieram postulaty PiS. Nie to, że jestem jakimś zwolennikiem, ale uważam, że Polska jest teraz w takiej sytuacji geopolitycznej, ze nie ma wyjścia. Bulwersuje mnie taki brak samodzielnego myślenia Polaków, a rządzący jest odzwierciedleniem społeczeństwa. Uważam, że nie ma pluralizmu medialnego w Polsce. U nas można jeszcze dostrzec wolność - powiedział Sylwii Bagińskiej.
Uczestnik marszu: Nie głosowałem na PiS i nigdy nie będę
Jej uwagę zwrócił też bardzo młody mężczyzna, jak się okazało, dziewiętnastoletni. Nasza dziennikarka zapytała go o to, dlaczego zdecydował się pójść na marsz. - Chciałem zrobić jakieś śmieszne rzeczy, chciałem znaleźć TV Republikę, chciałem powiedzieć jakieś głupoty przed kamerą - stwierdził nasz rozmówca. - Szczerze, nie wierzę w nic, co tutaj mówią, to jedno wielkie kłamstwo i mnie to straszne bawi, że ludzie wierzą w te rzeczy, że tu jest jakiś faktyczny problem. Tu nic się nie dzieje. Po prostu ci ludzie, Wąsik i Kamiński: popełnili przestępstwo, to powinni iść do więzienia. Tak działa świat. Ale nie! To jest teraz wojna polityczna. Nie głosowałem na PiS i nigdy nie będę, jestem pewny - podkreślił. - Wolne media popieram, tylko że oni mają wolne media, ale z gwiazdką. Bo wolne media, jakie oni mają na myśli, to ich TVP, Republika i Trwam. A ja popieram wolne media ogólne - mówił mężczyzna.
Na proteście pojawił się również Mateusz Morawiecki. Jak relacjonowała nasza dziennikarka, robił sobie zdjęcia z uczestnikami manifestacji, ale nie chciał wypowiedzieć się dla mediów.
Jarosław Kaczyński: Dziękuję, że dotrwaliście, ale…
Lider PiS podziękował uczestnikom manifestacji za obecność. - Dziękuję i proszę byście pamiętali, że ta walka nie będzie łatwa i że będzie trzeba jeszcze nie raz tutaj być, a może gdzie indziej, w innych miejscach Polski; że trzeba się będzie zmobilizować na te najbliższe wybory samorządowe i wybory europejskie; że będziemy musieli wybrać naszego prezydenta - mówił Kaczyński.
Szef PiS dodał, że idąc kolejnymi zwycięstwami "będziemy mogli w końcu odnieść to ostateczne, i czas, który został nazwany już na początku lat 90-tych postkomunizmem, ostatecznie będzie za nami, za Polską". - Nam udało się to na osiem lat, ale mam nadzieję, że w ciągu następnych lat uda nam się to już na zawsze i ostatecznie- podkreślił Kaczyński.
Sympatycy PiS w odpowiedzi na słowa Kaczyńskiego zaczęli skandować: "Dziękujemy". - To my państwu dziękujemy za obecność, że dotrwaliście. Ale przed nami długi marsz, który doprowadzi nas do tego, że w Polsce wreszcie zapanuje jasność - odpowiedział rzecznik PiS Rafał Bochenek.
Polityk PiS dodał, że w czwartkowej manifestacji wzięło udział prawie 300 tysięcy osób i tym samym odniósł się do szacunków stołecznego ratusza, który podał że na zgromadzeniu przed Sejmem było 35 tysięcy osób. - Trzaskowski doliczył się raptem 35 tysięcy, myślę, że przestał liczyć - powiedział.
-Tak właśnie kłamią. Nie raz będziecie opluwani, nie raz będą manipulowali przez swoje tuby propagandowe, ale nie dajcie się oszukiwać. Bądźmy razem, do zwycięstwa - zaapelował Bochenek.