Ucieczka Tomasza Sz.

Tomasz Sz., sędzia Sądu Administracyjnego w Warszawie, uciekł z Polski i ubiega się o azyl polityczny na Białorusi. Przy okazji udziela się w mediach społecznościowych, nagrywa filmiki oraz występuje na konferencjach prasowych.

- Przyjechałem do Mińska złożyć swoje stanowisko na skutek niesprawiedliwej polityki prowadzonej przez władze polskie wobec Białorusi i Rosji- mówił Sz. w programie Władimira Sołowjowa, naczelnego rosyjskiego propagandysty.

Reklama

Sz. miał dostęp do tajnych dokumentów

Co ważne, Sz., z racji sprawowanej funkcji, miał dostęp do tajnych dokumentów dotyczących m.in. sprawa NATO, Unii Europejskiej i kontrwywiadu wojskowego.

Istnieją obawy, jak swoją wiedzę może wykorzystać, bądź już wykorzystał na Białorusi. Polscy politycy zapowiedzieli, że sprawa jego ucieczki musi zostać dokładnie wyjaśniona.

Reklama

Sąsiedzi krytykują Sz.

Sz. pochodzi z 50-tysięcznej Ostrołęki w województwie mazowieckich. Jak podaje "Fakt" rodzina mieszkała w niewielkim szeregowcu w spokojnej części miasta. Sąsiedzi z ulicy, przy której mieszkał, doskonale go pamiętają, lecz nie mają o nim dobrego zdania.

W Ostrołęce wciąż mieszka jego brat, rodzice zmarli kilka lat temu. – On nie miał zbyt dobrych kontaktów z rodziną. Tomek wyjechał na studia i sporadycznie odwiedzał rodziców. Bywał tu naprawdę bardzo rzadko – stwierdziła w rozmowie z "Faktem" sąsiadka rodziny pani Lidia.

W Ostrołęce mieszka brat sędziego. Mieszka w domu po rodzicach, jednak sąsiedzi podkreślają, że nie ma nic wspólnego z wyczynami Tomasza Sz.

Sąsiedzi wspominają, że na relacji braci cieniem musiało się położyć zachowanie Tomasza. Nie wiedzą dokładnie, co ich poróżniło, ale mówią wprost, że byli skonfliktowani.

Co ciekawe, byli sąsiedzi Sz. nie są zdziwieni jego nagłą ucieczką. – Tutaj było wiadomo, że on jeździł na Białoruś. Gdyby wcześniej się nim zajęli, to może by się tak nie stało – powiedzieli "Faktowi".