Coraz więcej kamperów po przeróbkach

W ostatnich latach, jak podaje Interia, coraz większą popularnością cieszą się tak zwane "kampery DIY" - czyli samochody dostawcze, które zyskały drugie życie jako pojazdy turystyczne. To rozwiązanie jest bez wątpienia znacznie tańsze niż zakup gotowego kampera prosto z fabryki. Ale, jak to często bywa, niska cena niesie ze sobą pewne ryzyko. A w tym przypadku - ryzyko prawne.

Reklama

Problem leży w tym, że wielu sprzedawców oferuje takie pojazdy po amatorskich przeróbkach, które wciąż figurują w dokumentach jako zwykłe auta dostawcze. W efekcie, niczego nieświadomy kupujący przejmuje na siebie cały ciężar, a przede wszystkim ryzyko związane z legalizacją pojazdu. Proces ten jest nie tylko kosztowny, ale i niezwykle czasochłonny. A co najgorsze, zaniedbanie formalności może mieć fatalne konsekwencje - zarówno dla portfela, jak i dla bezpieczeństwa.

Kara nawet 5 tys. zł - co mówi prawo o kamperach DIY?

Jak podaje portal, zgodnie z obowiązującymi przepisami, każdy kamper musi posiadać homologację jako "pojazd specjalny - przeznaczenie: pojazd kempingowy". Samodzielna przeróbka, choćby nie wiadomo jak profesjonalna, nie uprawnia do uzyskania takiej homologacji. Wykonanie zabudowy musi być zrealizowane przez firmę, która posiada odpowiednie uprawnienia i kody PKD, np. 45.20.Z lub 50.20.A.

Brak odpowiedniej homologacji oznacza, że pojazd nie jest dopuszczony do ruchu. Konsekwencje mogą być naprawdę dotkliwe:

  • Grzywna od 1,5 tys. zł do nawet 5 tys. zł
  • Odholowanie auta na policyjny parking.
  • Sądowy zakaz prowadzenia pojazdów
  • Pojazd może nie przejść przeglądu technicznego i tym samym nie uzyskać dowodu rejestracyjnego.
Reklama

Akcyza i inne koszty ukryte za przeróbkę kampera

Ale to nie wszystko. Jak czytamy na portalu od 2022 roku obowiązuje przepis nakładający akcyzę na dostawczaki, które zostały przerobione na kampery. Jeśli silnik naszego wymarzonego domu na kółkach przekracza 2000 cm³ - stawka wynosi aż 18,6 proc. wartości rynkowej pojazdu. Prosty przykład: dla kampera wartego 70 tys. zł, akcyza to ponad 13 tys. zł. A dla silników o pojemności do 2000 cm³ - 3,1 proc. wartości rynkowej.

Sprzedawcy często "zapominają" o tym obowiązku, aby nie odstraszyć potencjalnych klientów. Problem pojawia się dopiero po zakupie, gdy nowy, szczęśliwy właściciel zgłasza pojazd do rejestracji. Wtedy okazuje się, że radość z taniego kampera szybko zmienia się w gorycz niespodziewanych opłat.