Kim są odznaczeni Orderem Orła Białego? SYLWETKI
1
- Szanowny panie redaktorze, ale przede wszystkim - mogę to z całą mocą powiedzieć - człowieku niezłomny, wielki polski inteligencie, ukazujący ten etos polskiej inteligencji przez wszystkie lata - tymi słowami zwrócił się prezydent do Wildsteina podczas wtorkowej uroczystości na Zamku Królewskim.
Wildstein, zabierając głos w imieniu odznaczonych Orderem Orła Białego, podkreślił, że traktują oni odznaczenie, jako zobowiązanie. - Jest coś, co łączy różne nasze działania. To jest świadomość, perspektywa tego, że nasze indywidualne przedsięwzięcia, poczynania odnajdują się w horyzoncie czegoś, co nazywamy dobrem wspólnym - powiedział.
Wildstein urodził się w 1952 roku w Olsztynie. W latach 70. studiował filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Był współpracownikiem KOR, podobnie jak jego przyjaciel, także student UJ Stanisław Pyjas, którego ciało znaleziono w maju 1977 roku Wildstein organizował protesty wobec jego śmierci, o którą obwiniano władze PRL - przez lata dążył też do ujawnienia kulis tej sprawy. W 1977 roku był współzałożycielem krakowskiego Studenckiego Komitetu Solidarności. O losach Stanisława Pyjasa, Bronisława Wildsteina i Lesława Maleszki powstał film dokumentalny "Trzech Kumpli", nawiązuje do nich także film fabularny "Gry Uliczne".
W latach 80. wyjechał do Francji, był m.in. korespondentem Radia Wolna Europa. Na początku lat 90. został szefem publicznego Radia Kraków. W latach 1994-96 był sekretarzem redakcji "Życia Warszawy"; następnie przeniósł się do dziennika "Życie", gdzie do 1997 roku był zastępcą naczelnego.
W 2001 roku doprowadził do ujawnienia tajnego współpracownika SB o kryptonimie "Ketman" - pracującego wtedy w "Gazecie Wyborczej" Lesława Maleszki, denuncjującego działania SKS - swego przyjaciela ze studiów.
Wildstein współpracował z tygodnikiem "Wprost", był felietonistą miesięcznika "Nowe Państwo" i do stycznia 2005 roku - publicystą "Rzeczpospolitej". Został zwolniony po tym, jak wyniósł z IPN jawny spis katalogowy ponad 160 tys. nazwisk funkcjonariuszy i tajnych współpracowników służb PRL oraz osób wytypowanych do współpracy (na liście były także osoby mogące być pokrzywdzonymi w myśl ustawy o IPN). W styczniu 2005 r. ujawniono, że Wildstein udostępnił listę dziennikarzom. Wkrótce trafiła ona do internetu; Wildstein zaprzeczał, by to on ją tam umieścił. W 2006 r. umorzono śledztwo w sprawie "listy Wildsteina" - prokuratura nie wykryła, kto z Instytutu udostępnił mu listę katalogową, będącą - według prokuratury - tajemnicą służbową IPN.
Zwolnienie Wildsteina wywołało protesty. Wildstein pozwał "Rz" do sądu pracy, żądając uznania wymówienia za nieskuteczne i odszkodowania. Sprawa zakończyła się ugodą.
W maju 2006 roku Wildstein został wybrany na prezesa zarządu TVP. Podczas jego prezesury TVP3 zaczęło proces przekształcania w TVP Info. Z funkcji prezesa został odwołany w lutym 2007 roku. W 2007 roku wrócił do redakcji „Rzeczpospolitej” w roli komentatora. Od 2008 roku w TVP prowadził program „Cienie PRL-u”, a w latach 2008-2010 program „Bronisław Wildstein przedstawia”. Publikował w tygodniku "Do rzeczy". Obecnie jest publicystą tygodnika "W sieci". W latach 2012-14 był redaktorem naczelnym Telewizji Republika.
W październiku 2015 został członkiem Narodowej Rady Rozwoju powołanej przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Wildstein jest autorem kilku książek, w tym m.in. zbioru opowiadań "Przyszłość z ograniczoną odpowiedzialnością", "Dekomunizacja, której nie było", "Mistrz", "Dolina nicości", "Czas niedokonany" i "Ukryty".
PAP / Radek Pietruszka
2
Urodzona w 1940 r. w Warszawie Irena Zofia Romaszewska ukończyła fizykę na Uniwersytecie Warszawskim. W 1967 roku była współinicjatorką akcji zbierania podpisów pracowników naukowych w obronie Adama Michnika, zawieszonego w prawach studenta UW.
Po brutalnie stłumionych przez władze PRL robotniczych protestach w 1976 roku w Ursusie i Radomiu, zaangażowała się - wraz z nieżyjącym już mężem Zbigniewem Romaszewskim, wieloletnim senatorem RP - w akcję pomocy prześladowanym. Od 1977 roku współtworzyła i kierowała wraz z mężem Biurem Interwencji Komitetu Obrony Robotników. Niosło ono pomoc poszkodowanym oraz odnotowywało i rejestrowało przypadki łamania praw człowieka.
W czasie ponad czterech lat swojej działalności Biuro udokumentowało kilkaset przypadków bezprawia władzy komunistycznej. Wśród nich były sprawy dotyczące zwolnień z pracy z powodów politycznych, rewizji, aresztowań, prób umieszczania w zakładach psychiatrycznych osób "niewygodnych", a także pobić, a nawet zabójstw. Informacje te zamieszczano w "Biuletynie Informacyjnym" Komitetu Samoobrony Społecznej KOR, którego dział "Praworządność" Romaszewska redagowała. Ponadto starano się, ażeby wiadomości o represjach docierały poza granice Polski, m.in. za pośrednictwem Radia Wolna Europa.
Biuro, wykorzystując Fundusz Samoobrony Społecznej, pomagało prześladowanym, płacąc za nich grzywny i wspierając zasiłkami wyrzuconych z pracy.
W 1980 r. jego pracownicy zorganizowali Komisję Helsińską, która wysłała raport na konferencję praw człowieka w Madrycie. Zawierał on informacje o politycznych represjach i szykanach stosowanych przez władze PRL. Był on podsumowaniem dotychczasowych prac Biura, którego obowiązki przejęły regionalne komisje interwencyjne "Solidarności".
W latach 1980-81 Romaszewska kierowała pracami Komisji Interwencji i Praworządności Regionu Mazowsze NSZZ "Solidarność".
Od 1982 roku współorganizowała i była spikerką pierwszego podziemnego Radia "Solidarność". Aresztowana 5 lipca 1982 roku, została skazana na trzy lata więzienia. Zwolniona po ogłoszeniu amnestii w lipcu 1983 roku.
W 1985 roku wyjechała do USA, gdzie stworzyła Polski Fundusz Obrony Prawnej, który stanowił podstawę materialną powołanej w 1986 roku działającej jawnie Komisji Interwencji i Praworządności "S".
W latach 1986-1989 Romaszewska kierowała wraz z mężem Komisją Interwencji i Praworządności NSZZ "S". W 1990 roku w ramach Fundacji Praw Człowieka z mężem i współpracownikami przy współudziale litewskiego Sajudisu organizowała II Międzynarodową Konferencję Praw Człowieka w Leningradzie, a w 1998 roku współorganizowała III Międzynarodową Konferencję Praw Człowieka w Warszawie.
W latach 1989-1994 kierowała Biurem Interwencji Kancelarii Senatu. W 1995 r. przeprowadzono reorganizację Kancelarii Senatu, w wyniku czego straciła pracę. W latach 1991-1993 była członkiem Trybunału Stanu.
Jest laureatką Nagrody Praw Człowieka Fundacji Aurora przy Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii (1987).
W 2006 r. została odznaczona przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. W latach 2007-2010 zasiadała w składzie Kapituły Orderu; w latach 2008-2010 była Kanclerzem Orderu. W 2010 r. Romaszewska zrezygnowała z funkcji kanclerza i z członkostwa w Kapitule. Swą decyzję tłumaczyła tym, że poglądy prezydenta Bronisława Komorowskiego na wzorce osobowe i obywatelskie są rozbieżne z jej przekonaniami.
Dwukrotnie, w 2010 i 2015 roku, Romaszewska była zgłaszana przez klub Prawa i Sprawiedliwości jako kandydatka na Rzecznika Praw Obywatelskich. Angażowała się w inicjatywy podejmowane przez PiS. Popierała kandydaturę Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich w 2015 r. i współorganizowała Prezydenckie Biuro Interwencyjne "DUDA POMOC".
PAP / Radek Pietruszka
3
Lorenc został odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę w uznaniu znamienitych zasług dla Rzeczypospolitej Polskiej, za propagowanie wartości i znaczenia rodziny we współczesnym społeczeństwie, za chrześcijańskie świadectwo humanizmu i wkład w rozwój katolickiej nauki społecznej.
Lorenc urodził się 5 października 1955 roku w Warszawie. Jest uważany za jednego z najwybitniejszych współczesnych kompozytorów muzyki filmowej, napisał muzykę do ponad 175 filmów, m.in. "Psów" Władysława Pasikowskiego, "Bandyty" Macieja Dejczera, "Czterech nocy z Anną" Jerzego Skolimowskiego i "Różyczki" Jana Kidawy-Błońskiego. Skomponował także muzykę do filmu fabularnego "Smoleńsk" w reż. Antoniego Krauze.
Lorenc pisze muzykę także do seriali telewizyjnych, filmów dokumentalnych oraz spektakli teatralnych. Współpracował z reżyserami z Polski, Czech, Wielkiej Brytanii i USA. Nagrywał z najlepszymi polskimi orkiestrami: Sinfonią Varsovią, Orkiestrą Filharmonii Narodowej i Warszawską Operą Kameralną. Jest członkiem Europejskiej Akademii Filmowej, Czeskiej Akademii Filmowej oraz Polskiej Akademii Filmowej.
W latach 1975-1978 nagrywał piosenki do audycji "Zgryz" Macieja Zembatego, nadawanej w Programie 3. Polskiego Radia. Od 1979 r. do 1981 r. występował razem z Jackiem Kleyffem i Michałem Tarkowskim w "Teatrze Paranoicznym".
Za muzykę do filmu "300 mil do nieba" (1989 r.) otrzymał nominację do Felixa - nagrody Europejskiej Akademii Filmowej oraz Nagrodę im. Stanisława Wyspiańskiego przyznawaną przez premiera.
W 1996 roku przez pół roku pracował w Los Angeles z reżyserem Bobem Rafelsonem. Muzyka do filmu "Krew i wino" została zgłoszona do Oscara.
W 2010 r. zaangażował się w tworzenie widowiska "2 x Strajk", przygotowanego z okazji 30. rocznicy wydarzeń Sierpnia 1980. Skomponował także muzykę do filmu dokumentalnego "Nie byliśmy bohaterami. Strajk oczami kobiet" oraz widowiska muzycznego "21".
Pod koniec 2010 roku zakończył komponowanie i nagrywanie muzyki do filmu Antoniego Krauzego "Czarny Czwartek", opowiadającego o genezie protestów grudniowych w Gdyni w 1970 roku.
W 2010 r. opracowywał muzykę do filmu dokumentalnego "Jan Paweł II. Szukałem Was…". Z kolei z okazji beatyfikacji Jana Pawła II Lorenc napisał mszę muzyczną "Missa Magna Beatificationis". W rozmowie z PAP podkreślał wówczas, że napisanie mszy muzycznej było dla niego artystycznym wyzwaniem.
Do tej pory nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Jestem kompozytorem muzyki filmowej, a tutaj moja muzyka ma zaistnieć samodzielnie i musi podczas koncertu obronić się sama. W kinie muzyka pełni rolę wyłącznie ilustracyjną, służebną, widz nie powinien w nią się zasłuchać, bo straci na tym narracja filmu - tłumaczył.
W październiku 2011 r. Lorenc został laureatem nagrody Totus, przyznanej przez Fundację Konferencji Episkopatu Polski "Dzieło Nowego Tysiąclecia" w dziedzinie propagowania kultury chrześcijańskiej. Nagrodę przyznano za tworzenie wybitnej muzyki filmowej, a także w szczególny sposób za dzieło "Missa Magna Beatificationis".
Kilka miesięcy wcześniej, w marcu 2011 r. Lorenc znalazł się w gronie laureatów Tulipanów - nagród przyznawanych przez Fundację Obchodów Narodowego Dnia Życia. Został nagrodzony "za całokształt twórczości ze szczególnym podkreśleniem niezwykłej roli, jaką jego muzyka filmowa odegrała w dniach po 10 kwietnia ubiegłego roku".
Lorenc jest autorem dwóch książek dla dzieci: "Opowieści czerwcowych" napisanych w 1977 r. oraz "Baśni pani Justyny" wydanych w 1992 r.
PAP / Radek Pietruszka
4
Prof. Kleiber został uhonorowany przez prezydenta Andrzeja Dudę w uznaniu znamienitych zasług dla rozwoju polskiej nauki, za wybitne osiągnięcia w pracy publicznej i państwowej. Prezydent dziękował mu za lata przewodniczenia Polskiej Akademii Nauk i reprezentowania Polski w wielu instytucjach naukowych oraz przynoszenie "swoją postawą chluby Rzeczypospolitej".
Michał Kleiber urodził się 23 stycznia 1946 r. w Warszawie. Ukończył Wydział Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej oraz Wydział Matematyki, Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalizuje się w wykorzystaniu technik komputerowych w badaniach naukowych - technice i medycynie.
W 1995 r. został dyrektorem Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN, w którym od 1986 roku kierował Zakładem Metod Komputerowych. Wykładał na Wydziale Matematyki i Nauk Informacyjnych Politechniki Warszawskiej.
W latach 2001-2005 był ministrem nauki i informatyzacji (w rządzie Leszka Millera, a potem Marka Belki) oraz przewodniczącym Komitetu Badań Naukowych. Przez dwie kadencje, w latach 2007-2015, pełnił funkcje prezesa PAN. Od 19 marca na tym stanowisku zastąpił go prof. Jerzy Duszyński.
W latach 2006-2010 był społecznym doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. edukacji, nauki i innowacji.
Podsumowując w rozmowie z PAP swą pracę jako szefa PAN Kleiber do sukcesów zaliczył znalezienie się instytutów PAN w czołówce naukowych placówek w Polsce, zaangażowanie Akademii w przygotowywanie ekspertyz i zwiększenie roli zagranicznych stacji PAN w promocji polskiej nauki. Wśród niepowodzeń minionych ośmiu lat wymieniał m.in. niedostateczny wzrost finansowania instytutów naukowych oraz brak zainteresowania polskich władz polską stacją badawczą na Antarktydzie – kontynencie, który ze względu na bogactwo, które się tam może kryć, będzie niebawem przedmiotem strategicznie ważnych międzynarodowych negocjacji.
Prof. Kleiber jest autorem 250 publikacji naukowych i kilku książek poświęconych zastosowaniem nowoczesnych metod komputerowych w badaniach naukowych, technice i medycynie.
W 2001 roku prof. Kleiber otrzymał Nagrodę Fundacji na rzecz Nauki Polskiej (tzw. polskiego Nobla) w dziedzinie nauk technicznych.
Profesor został również uhonorowany Medalem Królestwa Belgii za osiągnięcia innowacyjne i tytułem doktorem honoris causa uczelni w Lublinie, Krakowie, Warszawie, Darmstadt (RFN), Mons (Belgia) oraz Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie w Londynie, a także tytułem inżyniera honoris causa uczelni Ecole Nationale D’Ingenieurs w Metz (Francja).
Został wybrany członkiem zagranicznym Austriackiej Akademii Nauk, członkiem Europejskiej Akademii Nauk i Sztuk w Salzburgu oraz członkiem Academia Europaea z siedzibą w Londynie; członkiem zwyczajnym Towarzystwa Naukowego Warszawskiego.
Wykładał i prowadził badania w trakcie długoterminowych pobytów na wielu uniwersytetach. W latach 1976–1981 pracował na niemieckich uniwersytetach w Stuttgarcie, Hanowerze i Darmstadt. Od 1983 do 1984 był profesorem wizytującym na Uniwersytecie Kalifornijskim, a latach 1992–1993 na Uniwersytecie w Tokio.
Prof. Kleiber jest członkiem Rady Naukowej Międzynarodowego Centrum Metod Numerycznych w Inżynierii w Barcelonie (Hiszpania) oraz członkiem Międzynarodowego Komitetu Naukowego przyznającego wybitnym uczonym z dziedziny informatyki i jej zastosowań stypendia badawcze firmy Microsoft Corporation w Redmont (USA).
W latach 1998-2001 reprezentował Polskę w Radzie Gubernatorów Centrum Badawczego UE oraz był polskim delegatem do Komitetu Sterującego "Zrównoważony wzrost" w ramach 5. Programu Ramowego UE.
W 2012 r. naukowiec otrzymał Francuski Państwowy Order Zasługi, za dokonania naukowe i współpracę z nauką francuską. Nadawane przez prezydenta odznaczenie wręczył w Warszawie ambasador Francji Francois Barry Martin-Delongchamps.
W tym samym roku został uhonorowany przez rząd Japonii najstarszym japońskim odznaczeniem: Orderem Wschodzącego Słońca. Złotą i Srebrną Gwiazdę otrzymał z rąk ambasadora Japonii za wspieranie polsko-japońskiej wymiany naukowej.
Kleiber działał na rzecz tej współpracy od czasu swojego pierwszego zetknięcia się z Japonią 1990 r. Otrzymał wtedy, jak wspomina, japońską nagrodę za wydaną w USA książkę, poświęconą komputerowemu modelowaniu procesów, na które wpływ mają zdarzenia losowe, przy wykorzystaniu teorii prawdopodobieństwa. Zaproponowano mu wtedy roczny pobyt na Uniwersytecie Tokijskim.
Później pracował przez kilka lat na tym uniwersytecie w charakterze profesora wizytującego, prowadził badania w Centrum Badań nad Zaawansowaną Techniką. Ambasador Japonii przypomniał, że już w tym czasie aktywnie działał na rzecz współpracy naukowej między oboma krajami.
W 1991 roku Kleiber wystąpił z inicjatywą utworzenia uczelni o profilu informatycznym, na której możliwa byłaby nauka japońskich technologii informacyjnych. W 1994 roku jego idea została zrealizowana w postaci Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych w Warszawie.
Ponadto Kleiber był jednym z inicjatorów powołanego w 2004 roku w Japonii forum Science and Technology in Society Forum (STS Forum). Jako jego stały członek czterokrotnie brał udział w organizowanych w Japonii konferencjach, wspierając działania Japonii na rzecz międzynarodowej współpracy naukowej.
Choć pozostaje na uboczu sceny politycznej, jego nazwisko jako kandydata na ewentualnego premiera tzw. rządu fachowców na przestrzeni ostatnich lat parokrotnie pojawiało się w nieoficjalnych wypowiedziach polityków i medialnych spekulacjach. Sam profesor zaprzeczał, że prowadzi jakiekolwiek rozmowy na ten temat.
Nie ukrywał jednak, że leży mu na sercu dobro państwa. Na początku 2011 r. opublikował nawet swój dekalog dla społeczeństwa, zatytułowany "Mądra Polska". Deklarował w nim, że bez roztropnego państwa, światłego przywództwa, inteligentnej debaty publicznej i zwrotowi w stronę innowacji Polska nie zajdzie daleko.
W kwietniu 2013 r. zaproponował, by doszło do merytorycznego spotkania ekspertów obu zespołów zajmujących się badaniem katastrofy TU-154M czyli z zespołu kierowanego przez Macieja Laska oraz z zespołu parlamentarnego, ds. katastrofy smoleńskiej kierowanego przez Antoniego Macierewicza (PiS).
W sierpniu wysłał nawet list do obu zespołów, w którym wzywał obie strony do eksperckiej debaty ws. przyczyn katastrofy Tu-154M w Smoleńsku. W połowie października poinformował jednak, ze zawiesił swoją inicjatywę organizacji konferencji naukowej. Ocenił, że dyskusja jest niemożliwa m.in. ze względu na brak dialogu.
W 2014 r. z okazji 10. edycji konkursu Popularyzator Nauki redakcja serwisu PAP - Nauka w Polsce przyznała prof. Kleiberowi Nagrodę Jubileuszową - doceniając to, że był jednym z inicjatorów konkursu i wieloletnim przewodniczącym jego kapituły.
PAP / Radek Pietruszka
5
Półtawska - doktor nauk medycznych, specjalistka w dziedzinie psychiatrii, profesor Papieskiej Akademii Teologicznej - dzisiaj nadal pozostaje aktywna, angażując się w ochronę życia poczętego i poradnictwo rodzinne.
Przed 1939 r. oraz w czasie II wojny światowej była harcerką. Podczas okupacji włączyła się w służbę pomocniczą. Była również łączniczką, uczestniczyła w tajnym nauczaniu. Została aresztowana przez Gestapo w 1941 r. i więziona na Zamku w Lublinie a następnie wywieziona do obozu do Ravensbrueck. Na krótko przed końcem wojny została przeniesiona do obozu w Neustadt-Glewe, gdzie przebywała do 1945 r.
W 1951 r. ukończyła medycynę na Uniwersytecie Jagiellońskim, a następnie uzyskała dwa stopnie specjalizacji i doktorat z psychiatrii. W latach 1952-1969 była adiunktem w Klinice Psychiatrycznej Akademii Medycznej Krakowie, a w latach 1955-1997 wykładowcą medycyny pastoralnej na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.
W latach 1964-1972 była pracownikiem Poradni Wychowawczo-Leczniczej przy Katedrze Psychologii UJ. W 1967 zorganizowała Instytut Teologii Rodziny przy Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i kierowała nim przez 33 lata, piastując stanowisko profesora. W 1981-1984 była wykładowcą w Instytucie Studiów nad Małżeństwem i Rodziną im. Jana Pawła II przy Papieskim Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie. Uczestniczyła w pracach Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. W maju 2014 była autorką akcji Deklaracja wiary lekarzy katolickich i studentów medycyny w przedmiocie płciowości i płodności ludzkiej. Od 1983 członek Papieskiej Rady ds. Rodziny. Od 1994 członek Papieskiej Akademii Życia. Konsultant Papieskiej Rady ds. Pracowników Służby Zdrowia. Członek Unii Pisarzy Medyków. Członek Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy. Wieloletni członek Zespołu Wspierania Radia Maryja w Służbie Bogu, Kościołowi, Ojczyźnie i Narodowi Polskiemu.
Półtawska przyjaźniła się z Karolem Wojtyłą, a potem Janem Pawłem II przez ponad pół wieku. Papież pisał o niej: mój ekspert osobisty od "Humanae vitae".
Półtawska spotkała przyszłego papieża, gdy po doświadczeniach obozu w Ravensbruck szukała własnej drogi duchowej. Spotkali się przy konfesjonale w krakowskim Kościele Mariackim. "Najpierw napełniło mnie zdumienie pomieszane z niedowierzaniem: naprawdę jest ktoś, kto tak reaguje? Ktoś, kto funkcje kapłańskie spełnia właśnie tak jak w Ewangelii?" - wspominała po latach Półtawska. To spotkanie stało się początkiem przyjaźni. Gdy nie mogli się widywać - wymieniali listy. "Br." czyli "Brat" - tak podpisywał się Wojtyła w listach do Dusi.
Wanda Półtawska w czasie wojny była harcerką Szarych Szeregów, za co w 1941 roku została aresztowana przez gestapo i wysłana do obozu w Ravensbrueck. Więźniarki wykorzystywano tam jako króliki doświadczalne w okrutnych eksperymentach - wycinano fragmenty kości, wszczepiano choroby zakaźne. Taką operację przeszła także 21-letnia Wanda. Przez wiele nocy po opuszczeniu obozu Półtawska bała się zasnąć, aby nie przeżywać wciąż na nowo koszmaru. Pomogła dopiero specyficzna terapia - spisanie pamiętnika. Nie był przeznaczony do publikacji, przeleżał w szufladzie 15 lat. Został wydany dopiero w 1961 r. pod tytułem "I boję się snów". Wojtyła był przekonany, że cierpienie przyjaciółki w obozie było jakoś związane z jego losem i powołaniem. Gdy po raz pierwszy usłyszał od męża Wandy Półtawskiej – Andrzeja, że Dusia była w Ravensbruck, powiedział: „A to za mnie”.
Zaraz po wojnie Półtawska działała w harcerstwie, studiowała jednocześnie psychiatrię, psychologię, filozofię, wyszła za mąż filozofa Andrzeja Półtawskiego. Już razem z Karolem Wojtyłą założyła ochronkę dla samotnych matek. Po studiach pracowała w szpitalu psychiatrycznym w Kobierzynie, badała m.in. dzieci, które miały za sobą doświadczenie Auschwitz, pracowała w Poradni Małżeńskiej, wykładała medycynę pastoralną na Wydziale Teologicznym, tam też założyła Instytut Teologii Rodziny. Przez 10 lat była radną miejską. Jednocześnie wychowywała cztery córki.
Po doświadczeniu Ravensbruck Półtawska szczególną wagę przywiązywała do ochrony dzieci, także tych nienarodzonych. W latach 50. aborcje były wykonywane powszechnie, stosowane, jako najprostszy środek antykoncepcyjny. Półtawska w 1969 r. zrezygnowała z pracy w Klinice Medycznej w Krakowie, i poświęciła się całkowicie poradnictwu rodzinnemu.
W 1962 roku wykryto u niej złośliwy nowotwór. Bp Karol Wojtyła napisał wówczas list do Ojca Pio: „Wielebny Ojcze, proszę cię o modlitwę za pewną matkę czterech dziewczynek, mieszkającą w Krakowie, w Polsce (w czasie wojny pięć lat spędziła w obozie koncentracyjnym w Niemczech); jej zdrowie i również jej życie jest teraz zagrożone". Kolejny list napisany został miesiąc później: "Wielebny Ojcze, kobieta mieszkająca w Krakowie, w Polsce, matka czterech dziewczynek, dnia 21 listopada, przed operacją chirurgiczną, nagle wyzdrowiała. Składajmy dzięki Bogu".
Sama Wanda Półtawska była sceptyczna wobec swojego cudownego uzdrowienia, przyjmowała, że lekarze po prostu pomylili się w diagnozie. Zmieniła zdanie pięć lat później, kiedy pojechała w San Giovanni Rotondo, aby spotkać się z Ojcem Pio. - Po Mszy świętej Ojciec Pio przechodził koło mnie do zakrystii. Zatrzymał się przez chwilę, wodził oczami po obecnych, a potem skierował się wprost do mnie. Podszedł, uśmiechnął się pogłaskał mnie po głowie i powiedział: "Allora, va bene?" (A więc w porządku?) i popatrzył mi w oczy. To spojrzenie mam w sobie - i tego spojrzenia nie da się opisać. A ja nagle wiedziałam, że On mnie rozpoznał i że to właśnie On przyczynił się do tych pięciu procent tam, wtedy - na oddziale onkologii! - wspominała po latach.
Ksiądz, a potem biskup Wojtyła, często spędzał z Półtawską i jej mężem Andrzejem wakacje. Wspomnienia ze wspólnych wędrówek po górach można znaleźć w książce "Rekolekcje beskidzkie", opublikowanej przez Półtawską w 2009 roku. - Dusiu, ja nigdy chyba jeszcze nie szedłem na żadną wycieczkę tak precyzyjnie wyekwipowany: i żeby wszystko, i żeby nie za wiele (tj. nie za ciężko). Było mi dobrze i blisko. To już zresztą powtarzanie tego, co mówiłem. Rozwija się chyba jakaś treść międzyludzka, która dla mnie jest cenna - pisał ks. Wojtyła do Wandy Półtawskiej 28 lipca 1962 r. Z listów wynika, że biskup Wojtyła miał zawsze strasznie ciężki plecak, ponieważ w góry zabierał książki. Zdarzało się, że podczas tych wypraw odprawiał dla siebie i swoich przyjaciół mszę świętą w naturze. Powtarzał, że Pan Bóg przemawia w ciszy. - Godzinami wędrowaliśmy po pięknych górach - on obcował z Bogiem, a my czuliśmy to samo - wspominała Półtawska.
Po wyborze na papieża 20 października 1978 r. Wojtyła pisał do Dusi: Szukając odpowiedzi na pytanie o "zasadę" (podstawę) dalszych kontaktów, należy ją po prostu sformułować tak: byłaś i nadal pozostajesz moim "ekspertem" osobistym od dziedziny "Humanae vitae". Tak było od dwudziestu z górą lat, i to należy nadal utrzymać. W kontekst owego "eksperta" wchodzą różne sprawy, którymi de facto się zajmowałaś i na których się znasz, problem etyczny regulacji poczęć, wychowanie młodzieży "do miłości", medycyna pastoralna.
To Wandzie Półtawskiej nowo wybrany papież zlecił uporządkowanie swoich prywatnych papierów. Z czasem zaczęła odgrywać coraz większą rolę w Kościele krakowskim, po stworzeniu Papieskiej Rady Rodziny w 1983 r. została jej członkiem, w 1994 roku została mianowana członkiem Papieskiej Akademii Życia. Stopniowo zwiększała się też rola, jaką odgrywała w Watykanie, jako osoba, która ma bezpośredni dostęp do Jana Pawła II i nie boi się interweniować. To Półtawska dostarczyła papieżowi list od rektora seminarium w Poznaniu, dzięki czemu Jan Paweł II podjął decyzję w sprawie oskarżanego o molestowanie kleryków arcybiskupa Juliusza Paetza.
"La Stampa" w 2009 roku cytowała wypowiedzi włoskiego sędziego Rosario Priore, który prowadził dochodzenie w sprawie zamachu na polskiego papieża 13 maja 1981 r. Sędzia oceniał, że Wanda Półtawska nie tylko prowadziła prywatną korespondencję z Janem Pawłem II, ale także znała wszystkie tajemnice tego pontyfikatu. Po zamachu była jedną z niewielu osób dopuszczonych do rannego papieża. Kiedy kilka miesięcy później wypłynęła sprawa zdjęć, wykonanych w dniach rekonwalescencji papieża w czerwcu 1981 r., prawdopodobnie z kopuły bazyliki św. Piotra, to Wanda Półtawska wzięła w swoje ręce śledztwo. Po analizie zdjęć poradzono papieżowi, aby unikał przebywania w miejscach łatwo dostępnych dla fotografów, a więc także dla snajperów.
Po opublikowaniu w 2009 roku "Rekolekcji beskidzkich", w których Półtawska opowiada o swojej przyjaźni z Janem Pawłem II i cytuje listy od niego, pojawiły się głosy, że są one tak intymne, iż opóźnią beatyfikację Jana Pawła II. Kard. Dziwisz skrytykował wtedy Półtawską, mówiąc, że "uzurpuje sobie wyjątkowość relacji i szczególne więzi, których nie było w rzeczywistości”. - Ojciec Święty chciał, żebym dała świadectwo. Wszystko inne mnie nie obchodzi. Mój aktualny spowiednik uznał, że nie mam wyłącznego prawa do Jana Pawła II, ludzie zaś mają prawo do swoich świętych. Powiedział mi stanowczo: "masz wydać" - tak swoją decyzję o publikacji tłumaczyła Półtawska.
Wanda Półtawska skończy 2 listopada tego roku 95 lat.
PAP / Radek Pietruszka
6
Urodzona 24 maja 1946 roku w Leningradzie Szewińska podkreślała przy różnych okazjach, że podporządkowanie życia sportowi miało swoje plusy. "Dzięki temu poznałam wiele niezwykłych osób" - zaznaczyła siedmiokrotna medalistka olimpijska podczas wernisażu poświęconej jej wystawy zdjęć i obrazów w 2014 roku.
Wiosną 1961 roku na stadionie Agrykoli w Warszawie nauczycielka wychowania fizycznego Liliana Bucholc przeprowadzała sprawdzian swoich uczniów ze szkoły im. Jarosława Dąbrowskiego przy ulicy Kopernika. Gdy metę biegu minęła szczupła, wysoka, z krótko obciętymi czarnymi włosami Irena Kirszenstein (takie miała panieńskie nazwisko), długo wpatrywała się w stoper. Jak później przyznała, "złapany czas był niewiarygodny. Nie mogłam wyjść z podziwu". Zrozumiała wtedy, że ma do czynienia z wielkim talentem.
Pamiętam, że nauczycielka prosiła mnie, abym pobiegła jeszcze raz, bo chyba jej się stoper popsuł - wspominała lekkoatletka w jednym z wywiadów. Mając 14 lat trafiła do trenera Jana Kopyto w stołecznej Polonii. Barwy tego klubu reprezentowała do końca kariery.
Mając 18 lat naderwała mięsień dwugłowy uda. Przerwa trwała miesiąc. Kirszenstein, dzięki temu że solidnie przepracowała zimę, udało się zbudować formę i uzyskać kwalifikację olimpijską. Zastanawiano się, jak juniorka wypadnie na tle innych silnych polskich sprinterek - Teresy Ciepły, Haliny Góreckiej czy Ewy Kłobukowskiej.
W 1964 roku na stadionie w Tokio nastoletnia dziewczyna z Warszawy rozpoczęła największą karierę w historii polskiego sportu. Zdobyte wtedy przez maturzystkę trzy medale olimpijskie były zapowiedzią wielkich dni. Mało kto spodziewał się, że Irena zdominuje w taki sposób światowe stadiony. Jako jedyna biła rekordy na wszystkich trzech dystansach sprinterskich (100, 200 i 400 m).
Dziesięć lat później, w 1974 roku, United Press International wybrał ją najlepszym sportowcem globu. Nigdy wcześniej i nigdy później żaden Polak nie dostąpił takiego zaszczytu. W 1998 roku, w plebiscycie "Polityki", "Przeglądu Sportowego" i "Tempa" została uznana za postać numer 1 w polskim sporcie XX wieku.
Na igrzyska w Meksyku (1968) pojechała tuż po ważnym wydarzeniu w życiu prywatnym, jakim było wyjście za mąż za czterystumetrowca Janusza Szewińskiego, który po zakończeniu kariery został fotoreporterem "Przeglądu Sportowego". Po brązowym medalu olimpijskim na 100 m, na dystansie 200 m wynikiem 22,58 ustanowiła rekord świata, natomiast w eliminacjach 4x100 m wypadła z jej dłoni pałeczka (według niektórych zrobiła to celowo) i polska sztafeta została zdyskwalifikowana.
W efekcie manipulacji medialnych i wydarzeń związanych z marcem 1968 roku Szewińska stała się obiektem ataków antysemickich. Odmawiano jej prawa do reprezentowania kraju. W telewizji ukazał się reportaż "Porażka idola", w którym zmanipulowano wypowiedzi innych zawodniczek sztafety. Ton programu był oskarżycielski. - Irena pozbawiła nas jedynej szansy na medal olimpijski – mówiły koleżanki.
Szewińska nigdy nie ukrywała swego pochodzenia. Podkreślała jednak zawsze, że dla niej ważny był tylko sport. Niezbyt udany w jej ocenie występ na wysokości 2000 m n.p.m. w stolicy Meksyku zmotywował ją do jeszcze intensywniejszej pracy. Swoje zmagania tak opisywała:
Mój mąż, a zarazem trener, śmiał się ze mnie, że jestem pilna aż do przesady. Nawet wtedy, gdy była plucha albo mróz i zaspy śniegu, wychodziłam na dwór, żeby zrealizować zaplanowaną jednostkę treningową. Wiedziałam bowiem, że tylko drogą systematycznych przygotowań można dojść do podium. A z treningu w ekstremalnych warunkach atmosferycznych wracałam szczególnie zadowolona, wiedząc że mnie to przybliża do sukcesów w letnim sezonie.
Niebawem Szewińska stanęła przed dylematem - sport albo rodzina. Jej wielkim pragnieniem stało się urodzenie dziecka. W 1970 roku na świat przyszedł syn Andrzej. Po krótkim urlopie macierzyńskim wróciła na bieżnię, godząc obowiązki matki i zawodniczki ze studiowaniem ekonomii. Pierwsze sukcesy po przerwie, już w 1971 roku, choć nie na miarę jej możliwości, to dwa medale mistrzostw Europy - srebrny w sofijskiej hali w skoku w dal i brązowy na stadionie w Helsinkach na 200 m.
W 1972 roku Szewińska nie osiągnęła co prawda optymalnej formy, ale z Monachium wróciła z brązowym medalem olimpijskim na 200 m, zaś cztery lata później, z Montrealu, ze złotym na 400 m i rekordem świata 49,28. Dziś, po 39 latach, jest to 17. wynik w historii tej konkurencji.
Jan Mulak, twórca polskiego "Wunderteamu" lekkoatletycznego lat 50. i 60. wielokrotnie podkreślał, że sam talent i fizyczne predyspozycje do podium nie doprowadzą. "Żadnego sukcesu nie byłoby, gdyby nie pracowitość Ireny, niesamowita ambicja, żelazna wola, optymizm oraz konsekwencja w dążeniu do celu".
Jako lekkoatletka pożegnała się zawodniczą karierą w 1980 roku w Moskwie, podczas igrzysk olimpijskich. Chciała zakończyć medalowym akcentem. Niestety, w półfinałowym biegu na 400 m doznała kontuzji.
"Zaproszono mnie do Tokio jako gościa honorowego meczu ośmiu narodów. Zostałam wywołana na środek stadionu i uroczyście pożegnana jako zawodniczka. Było to doprawdy wzruszające" - wspominała po latach.
Irena Szewińska nigdy nie rozstała się ze sportem. Zeszła z bieżni i rozpoczęła działalność w wielu organizacjach. Od 1980 do 2009 roku zasiadała w zarządzie Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, pełniąc w latach 1997–2009 funkcję prezesa. Od 1998 roku jest członkiem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Była członkiem Komisji Koordynacyjnej, sprawdzającej stan przygotowań do igrzysk w Atenach (2004), Londynie (2012) oraz Tokio (2020).
PAP / Radek Pietruszka