I Marsz Równości w Białymstoku: Po kilku incydentach zmieniono trasę. W stronę policjantów rzucano kamieniami i butelkami
1 Uczestnicy nieśli tęczowe flagi i parasole, byli ubrani w kolorowe stroje. Na transparentach mieli hasła: "Miłość nie jest grzechem", "Równość płci", "Miłość dla wszystkich ponad wszystko", "Miasto bez barier". Jechała też platforma z głośną muzyką. Po obu stronach marszu szli kontrmanifestanci ze środowiska kibiców; dochodziło do wymian słownych; środowiska kibicowskie krzyczały: "Bóg, honor i ojczyzna", "Pedały do domu", a uczestnicy marszu krzyczeli: "Chodźcie z nami", "Polska wolna od faszyzmu". Skandowali też "Wolność, równość, tolerancja", "Solidarność naszą bronią". Marsz od pozostałych osób oddzielał kordon policji.
PAP / Artur Reszko
2 Na trasie marszu, szczególnie na skrzyżowaniach i na przejściach dla pieszych, jeszcze kilkukrotnie próbowano go zablokować. Przed wejściem uczestników Marszu Równości na plac przed białostocką katedrą, próbowano zmienić trasę i ominąć ten plac, jednak na zmienionej trasie odbywało się wcześniej zarejestrowane zgromadzenie. Marsz musiał więc zawrócić i przejść obok katedry, jednak nie przez plac a ulicą obok. Tam doszło do najpoważniejszego - zdaniem policji - incydentu: próbowano blokować marsz, a w stronę policjantów rzucano kamieniami i butelkami, funkcjonariusze musieli użyć środków przymusu.
PAP / Artur Reszko
3 Wtedy zdecydowano się na zmianę trasy marszu i nie zakończył się on na Rynku Kościuszki, a ominął go i zakończył się na placu NZS. Na zakończenie organizatorka marszu Katarzyna Rosińska ze stowarzyszenia "Tęczowy Białystok" mówiła, że hasło marszu "Białystok domem dla wszystkich" powinno być powtarzane przez polityków, samorządowców i mieszkańców każdego dnia. "A my mamy odwagę to głośno powiedzieć, bo zależy nam na tym" - dodała. "Pokazaliśmy miastu, że jesteśmy przede wszystkim radosnymi ludźmi, którzy walczą o swoje prawa, którzy są przyjaźni, którzy się cieszą, którzy po prostu robią święto w mieście, robią fajną imprezę i potrafią ze sobą żyć bez nienawiści. Pokazaliśmy, że zależy nam na akceptacji, tolerancji" - powiedziała dziennikarzom po zakończeniu marszu Rosińska.
PAP / Artur Reszko
4 Pytana o agresję, do której doszło ze strony osób idących obok marszu, powiedziała, że jako organizatorka zapobiegła wszelkim ewentualnym możliwościom, jeśli chodzi o złamanie prawa czy regulaminu. W jej ocenie, nie dochowano tego natomiast po drugiej stronie. Pytana o zmianę trasy, mówiła, że była w ciągłym kontakcie z policją i podjęto decyzje, które były "najbardziej logiczne, sensowne i słuszne, jeśli chodzi o bezpieczeństwo". Jak powiedział dziennikarzom rzecznik podlaskiej policji nadinsp. Tomasz Krupa, marsz nie skręcił w stronę centrum, na plac przed katedrę z uwagi na to, że "było tam kilkanaście tysięcy osób, nastroje były napięte i w przypadku agresji doszłoby do zniszczeń, a osoby postronne narażone byłyby na obrażenia z uwagi na działania osób łamiących prawo".
PAP / Artur Reszko
5 Opisując zdarzenie, do którego doszło na wysokości białostockiej katedry, mówił, że w stronę policji i uczestników poleciały kamienie, kostka brukowa i butelki. "Zmuszeni byliśmy natychmiast zareagować, odpowiedzieć. Policjanci używali zarówno granatów hukowych, używali miotaczy pieprzu, siły fizycznej" - powiedział Krupa. Doszło też do zatrzymań. W sumie przez cały czas trwania marszu zatrzymano 20 osób. Krupa mówił, że cztery osoby są podejrzane o popełnienie przestępstw m.in. rozboju, naruszenia nietykalności i znieważenie funkcjonariuszy oraz użycia groźby. 16 osób ukarano mandatami. Poinformował też, że jedna policjantka przebywa w szpitalu na badaniach. Krupa poinformował, że marsz i inne zgromadzenia zabezpieczało kilkuset policjantów nie tylko z regionu, ale też innych miast. Policjantów wspierała również Straż Graniczna; jej śmigłowiec pomagał w monitorowaniu zgromadzeń z góry, ale też tego, co się dzieje na przyległych ulicach i przecznicach. W ocenie policji w marszu wzięło udział ok. 800 osób. Służby porządkowe marszu a także władze Białegostoku informują, że uczestników było ok. tysiąca. W sobotę w Białymstoku, oprócz Marszu Równości, zaplanowano kilkadziesiąt innych zgromadzeń, w sumie - jak informuje miasto - odbyło się kilka. Największe oprócz marszu było zgromadzenie przy pomniku oraz manifestacja kibiców. Z informacji przekazanych przez miasto wynika, że we wszystkich tych zgromadzeniach wzięło udział ok. 5 tys. osób. Oprócz tych zgromadzeń, na dziedzińcu Pałacu Branickich odbył się też Piknik Rodzinny organizowany przez marszałka województwa podlaskiego, który - jak zapowiadano - miał być alternatywą dla Marszu Równości. Poprzedził go przemarsz rodzin, który przeszedł przez centrum.
PAP / Artur Reszko