Działania biznesmena Sławomira Julkego były "dziwaczne" - uważa minister do spraw korupcji. Co ją zaniepokoiło? Spotkanie przesiębiorcy z Donaldem Tuskiem po meczu w Trójmieście. Wtedy właśnie Julke poskarżył się premierowi, że prezydent Sopotu zażądał od niego łapówki - dwóch mieszkań - w zamian za zgodę na przebudowę kamienicy.

Reklama

"Nie wiem, na co liczył, że premier zmachany grą w piłkę rzuci coś przez ramię bez żadnych intencji, ale będzie to można różnie zinterpretować i użyć przeciwko premierowi?" - zastanawia się Julia Pitera w "Sygnałach Dnia". "Ale scenariusz nie wypalił, bo to się nie nagrało. To moja teoria" - zastrzega od razu.

Julke twierdzi, że powiadomił premiera o korupcji. PiS zarzucał szefowi rządu, że nie zawiadomił o tym prokuratury i sam doniósł na Tuska do prokuratury. Premier tłumaczył się, że sprawdzał, czy śledczy badają doniesienie Julkego. Ale Pitera widzi w tej sprawie niedopatrzenie biznesmena, nie szefa rządu.

"Zdumiewająca jest zwłoka biznesmena w zawiadomieniu śledczych o podejrzeniu przestępstwa" - zauważa minister do spraw korupcji.

Pitera przypomina, że od 2001 roku do prokuratury trafiło 27 zgłoszeń w sprawie nieprawidłowości działań sopockiego magistratu. "Dwie z tych spraw są poważne, ale w żadną nie jest zamieszany prezydent Sopotu Jacek Karnowski" - mówi minister.

Reklama

Tymczasem sopockim samorządem interesuje się Centralne Biuro Antykorupcyjne. Do CBA trafiło zawiadomienie o nieprawidłowościach przy wydawaniu zgody na budowę hotelu na terenie stadionu sopockiego klubu Ogniwo. W sprawę może być zamieszany wiceprezydent Sopotu Cezary Jakubowski - pisze "Polska".