Premier Donald Tusk na ostatnim posiedzeniu rządu powiedział "nie" ustawowym pomysłom Waldemara Pawlaka na rozwiązanie problemu opcji walutowych. Lidera ludowców to nie zraża. Myśli on o tym, by ominąć rząd i zgłosić projekt bezpośrednio w Sejmie przez klub PSL. Powtarza, że ostrzegał, iż możliwy jest taki wariant. "Mówiłem, że tak zrobię, jeśli w rządzie będą przeszkody, a są. Niektórzy ministrowie mają zastrzeżenia, i to czasami przesadne" - mówi Pawlak. Co byłoby w ustawie PSL?

Reklama

>>> Dowiedz się, jak banki wciskały klientom opcje

Najprawdopodobniej chodzi o przepisy, które są już w projektach przygotowanych przez Ministerstwo Gospodarki, którym kieruje Pawlak. Nowe prawo nakłaniałoby banki i firmy do ugody w ciągu trzech miesięcy. Nie wiadomo, czy ludowcy zdecydują się na umieszczenie przepisów o unieważnieniu umów. Pawlak powiedział nam, że w projekcie być może znajdzie się przepis o ujawnieniu umowy o opcjach walutowych między bankiem a firmą, jeśli firma zbankrutuje. Kolejne rozwiązanie to przymuszenie Komisji Nadzoru Finansowego do ujawnienia umów między polskimi a zagranicznymi bankami w sprawie opcji. "Można byłoby dowiedzieć się, jak wyglądał mechanizm i jakie pieniądze mogą zostać wytransferowane z Polski. Ta jawność może być bardzo dobrym argumentem, by zmusić banki, aby sprawy załatwiać polubownie" - dodaje lider PSL.

Co na to PO? "Partie koalicyjne nie powinny zgłaszać projektów, które są sprzeczne z polityką rządu. A premier powiedział: żadnej ustawy o opcjach" - irytuje się Sławomir Nitras. Politycy PO traktują działania PSL jako nielojalność. "Pawlak chce na tym budować wizerunek" - mówi jeden z nich. Jednak na razie, dopóki gotowego projektu nie ma, nie zamierzają robić problemu. "Reagujemy na to spokojnie. Bez nerwowych ruchów. Zobaczymy, co to będzie za dokument" - mówi Waldy Dzikowski.

Reklama

Projekt PSL miałby w Sejmie duże powodzenie, bo o ustawowej drodze rozwiązania sprawy opcji mówią nie tylko ludowcy, ale też PiS i lewica. "Jeśli projekt będzie logiczny, to go poprzemy. Nam nie chodzi o palmę pierwszeństwa. Nawet wolałabym, by to zgłosiło ugrupowanie rządzące, bo wtedy będzie mniej dymu" - mówi Aleksandra Natalli-Świat z PiS.

W sprawie opcji partie przerzucają się także innymi pomysłami. Wojciech Olejniczak zaproponował nawet wczoraj, by zadłużenie firm z tytułu opcji zamienić na kredyt i spłacić go pieniędzmi z budżetu. Mniej radykalne pomysły ma PiS. Szykuje projekt ustawy, która nakłania banki do ugody z zadłużonymi firmami. Jak się dowiedzieliśmy, jeden z wariantów projektu przewiduje, że jeśli do ugody by nie doszło, umowy byłyby tak zmieniane, by ograniczyć straty firm.

Nad działaniami, ale pozaustawowymi, pracuje też rząd. Miałyby one na celu pomoc prawną dla firm przy renegocjacji umów o opcje. Waldemar Pawlak powiedział, że z ekspertyzy Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, iż na mocy istniejącego prawa sporo firm ma szanse na wygranie albo co najmniej polubowne załatwienie sprawy z bankami. Rządowe propozycje mają być znane we wtorek.