Szef resortu finansów pewnym krokiem wkroczył do Sejmu. Rząd stawił się na debacie niemal w komplecie. Na początku sala plenarna też była pełna. Rostowski przekonywał posłów, że rząd nie mógł wcześniej nowelizować budżetu. "Robimy to teraz, bo Polska musiała wcześniej pokazać, że ma odpowiedzialną gospodarkę i musieliśmy wiedzieć, jakie są dane, co możemy mimo kryzysu zrobić, a co trzeba przesunąć" - tłumaczył Rostowski.

Reklama

>>>Napieralski: Tusk to tchórz

Ale opozycji nie przekonał. Aleksandra Natalli-Świat wyliczała, że nie ma rezerwy solidarności społecznej mimo zapowiedzi i podwyżki w tym celu akcyzy na alkohol. "Był taki dowcip o Dzierżyńskim. Lubił dzieci, dlatego nie zastrzelił dziecka, które prosiło go o chleb" - ironizowała wiceszefowa PiS.

>>>Tusk chce zabrać miliardy NBP

Rząd ostro zaatakował też szef klubu Lewica Grzegorz Napieralski. "Oszukaliście parlamentarzystów, Polaków, wszystkich. Pojawiają się informacje, że w budżecie brakuje miliardów, że ZUS musi pożyczać. Co ma dziś powiedzieć emeryt czy rencista, który ogląda tę debatę i myśli, czy dostanie za miesiąc emeryturę" - grzmiał Napieralski.

Reklama

Rostowski zareagował natychmiast - "Żaden emeryt nie musi się martwić o emeryturę ani za miesiąc, ani za rok, ani do końca tych rządów. Niech pan nie straszy" - ripostował minister finansów. I przy okazji zaatakował też PiS - "Rząd Jarosława Kaczyńskiego, przyjaciel emerytów, dał im tylko jedną podwyżkę. A my co roku waloryzujemy".

Emocje na sali wzbudził też przyszłoroczny budżet. A szczególnie słowa Rostowskiego, że NBP powinien w przyszłym roku wypracować kilkunastomiliardowy zysk, a Lech Kaczyński ma przestać być rzecznikiem PiS. "Nie będzie żadnego skoku na kasę, niezależność NBP jest świętością. Ale rząd PO chce, żeby przestrzegał zasad Europejskiego Banku Centralnego. Wtedy taki zysk będzie" - mówił minister. Podkreślał, że jeśli tak się nie stanie, to cięcia budżetowe będą większe. "Być może trzeba będzie podnieść podatki w 2011" - dodał. Rostowski zaapelował do prezydenta o współpracę z rządem. "Weto daje prezydentowi wielką władzę, a wielka władza to wielka odpowiedzialność. Mam nadzieję, że prezydent wzniesie się ponad interes jednej partii".

Reklama

"Im bardziej widać, że to, co minister mówił, było błędem, tym bardziej zwala on na opozycję i prezydenta. A to, że prezydent nie ma nic do NBP, nie ma przecież żadnego znaczenia" - ripostowała Natalli-Świat.

Poza kilkoma przepychankami cała debata była jednak niemrawa. Premier opuścił ją jeszcze przed wystąpieniami opozycji. Chwilę po nim wyszli z sali czołowi politycy PO. Szef klubu Zbigniew Chlebowski nawet nie wystąpił w jego imieniu. "On już się ostatnio nabronił Rostowskiego, niech inni mają ten zaszczyt" - ironizował jeden z posłów PO. W klubie PO nie jest tajemnicą, że Chlebowski nie pała szczególną sympatią do Rostowskiego.

Chwilę przed godz. 13 na sali było dosłownie kilka osób. "A po co tu siedzieć? To nudne jak flaki z olejem" - podsumował jeden z posłów PO, opuszczając debatę. "Opozycja się nie wysiliła, żadnych pohukiwań prezesa PiS, żadnych wniosków o przerwy" - mówił inny.

Platforma chce zakończyć prace nad nowelizacją jeszcze w piątek w nocy. Jak wynika z naszych informacji, wczoraj na Konwencie Seniorów trwała dyskusja, żeby nie przedłużać już posiedzenia do soboty. "Chcemy to wysłać do Senatu i pojechać na wakacje" - przyznaje szczerze jeden z posłów.