Raport z weryfikacji WSI opisuje na przykładzie bielskiej operacji, w jaki sposób wykorzystywano esbeków wyrzuconych ze służby, po negatywnej ich weryfikacji. W 1994 roku postanowiono w Bielsku-Białej utworzyć rezydenturę WSI. Ale w jej skład weszli nie oficerowie WSI, a właśnie byli esbecy. Chodziło przede wszystkim o informatorów, których wcześniej prowadzili. WSI chciały z nich korzystać.

Reklama

Zwerbowano trzech esbeków. Najprawdopodobniej byli funkcjonariuszami referatu II i V SB w Cieszynie. Ich pseudonimy to: Ryszard Jaworski, Władysław Kwoczak i Jan Michna. Mieli oni nawiązać znowu kontakty ze swoimi agentami w środowisku dziennikarskim, prawniczym, urzędników administracji państwowej, biznesu i służb specjalnych. Każdy członek tajnej komórki WSI w Bielsku miał zwerbować 10 tajnych współpracowników.

Raport podsumowuje, że powołanie rezydentury WSI w Bielsku-Białej nie miało nic wspólnego z zadaniami związanymi z obronnością kraju. "Ta sprawa dobrze pokazuje patologię służb wojskowych w latach 90." - czytamy w dokumencie opracowanym przez Antoniego Macierewicza. Wtedy sięgano po kryminalistów, żeby zdobyć informacje kompromitujące polityków.

W czasie gdy w Bielsku-Białej zakładano tajną rezydenturę złożoną z byłych esbeków, szefem WSI był gen. bryg. Konstanty Malejczyk. A za te działania odpowiadają - według raportu - kmdr Kazimierz Głowacki, płk Marek Wolny, ppłk Jan Węgierski.

Reklama