W ciągu kilku dni rząd razem z NBP mają zacząć rozmowy z Brukselą w sprawie wejścia do korytarza ERM2. Przez dwa lata Polska byłaby zobowiązana do obrony kursu złotego, tak by nasza waluta nie straciła więcej niż 15 proc. Na to zdaniem prezydenta z powodu wielkich wahań naszej waluty jest za wcześnie. "Mogłoby to doprowadzić do niezwykłego ograniczenia rezerw finansowych państwa, a nawet skończyć się tak, że tych rezerw by zabrakło i bylibyśmy poza korytarzem. Czyli ani pieniędzy, ani euro" - przestrzegał Lech Kaczyński.

Reklama

>>> Rząd i NBP wspólnie o euro

Politycy PO zbijają ten argument. Twierdzą, że łatwiej kursu bronić teraz, gdy złoty jest słaby. Liczą też, że sama decyzja uspokoi rynek walutowy. "Przystąpienie w sposób odpowiedzialny i solidarny do rozmów w sprawie ERM2 może wpłynąć stabilizująco i uspokajająco na polską złotówkę" - odpierał krytykę prezydenta premier.

Kiedy do euro wejść:

Wczoraj premier Tusk złożył zaskakującą deklarację: "My chcemy podjąć starania o wejście do strefy euro, które mogą zakończyć się sukcesem z końcem roku 2012" - mówił. Do niedawna dla rządu jedynym celem był 1 stycznia 2012 roku, choć premier nie wykluczał zmian. "Ja nie jestem samobójcą i nie chcę wprowadzić Polski do strefy euro tylko dlatego, aby coś komuś udowodnić" - mówił w styczniu. Coraz częściej jako realny termin wskazywany jest rok 2013.

Reklama

Dla prezydenta żadna z tych dat nie jest realna. Jego doradcy ekonomiczni Ryszard Bugaj i Adam Glapiński mówili o roku 2015 jako najwcześniejszym możliwym terminie. "Ekonomiści Reutera mówili o 2016 roku, ja o żadnej dacie nie zamierzam mówić" - zapowiadał wczoraj Lech Kaczyński.

Czy mogliśmy w euro już być:

Reklama

To częsty zarzut, tym razem rządu pod adresem PiS i prezydenta: gdyby poprzedni rząd się postarał, to mielibyśmy już wspólną walutę i skutki kryzysu byłyby mniej dotkliwe. "Nasze stanowisko jest jednoznaczne, Polska byłaby dużo bezpieczniejsza, gdybyśmy byli w strefie euro" - mówił wczoraj premier.

>>> Czy rząd zaspał w sprawie euro?

Zdaniem Lecha Kaczyńskiego zarzuty, że to przez poprzedników Polska nie znalazła się w strefie euro, są bezpodstawne. "To tylko teoria. Decyzją Komisji Europejskiej wyszliśmy z procedury nadmiernego deficytu 12 czerwca 2008 roku" - przypomniał prezydent. A to oznacza, że Komisja Europejska uznała, iż dopiero w czasach rządu Tuska zaczęliśmy spełniać jedno z kryteriów wejścia do strefy euro.

Eurorecepta na kryzys:

"To najlepsza recepta na kryzys" - tak w czwartek w Sejmie o drodze do euro mówił minister finansów Jacek Rostowski. Ale zdaniem prezydenta to recepta chybiona. Bo jak uważa Lech Kaczyński, konieczność utrzymywania niskiego deficytu w czasach kryzysu byłaby szkodliwa dla gospodarki. "Według jednych ekonomistów to pogłębi kryzys, a według innych co najmniej nie poprawi sytuacji, a naszym zadaniem jest jej poprawa" - uważa Lech Kaczyński.

Rząd ma tu stanowisko jednoznaczne. "Wejście do strefy euro tak szybko jak to możliwe daje większe gwarancje bezpieczeństwa na przyszłość" - podkreślał wczoraj Donald Tusk. Dlaczego? "Korzyści wynikające z euro widzimy na przykładzie słabości złotego, która zwiększyła koszty obsługi długu w Polsce" - uważa minister finansów Jacek Rostowski.