Najgłośniejszym zabójstwem politycznym ostatnich lat była śmierć Aleksandra Litwinienki. Były podpułkownik KGB i FSB mieszkający w Londynie oskarżał wielokrotnie Władimira Putina, że to na jego polecenie rosyjskie służby zorganizowały zamachy terrorystyczne na bloki mieszkalne w Moskwie i Wołgodońsku, by mieć pretekst do ataku na Czeczenię. Litwinienko został otruty radioaktywnym polonem 210. Andriej Ługowoj, były oficer FSB, którego Scotland Yard podejrzewa o udział w zabójstwie, jest dziś deputowanym rosyjskiej Dumy.

Reklama

Dużo mniejszy rozgłos zyskała niedawna śmierć Umara Israiłowa - byłego ochroniarza prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa. 27-letni Israiłow, który oskarżał swojego niedawnego pracodawcę o porwania i stosowanie tortur, został zastrzelony 13 na ulicy w Wiedniu. Przy okazji niemieckie i austriackie służby rozpoczęły śledztwo w sprawie "czeczeńskiej listy śmierci", na której znalazło 300 emigrantów z kaukaskiej republiki krytykujących Ramzana Kadyrowa, który jest bliskim współpracownikiem Władimira Putina.

Kilka tygodni wcześniej na moskiewskiej ulicy został zastrzelony Stanisław Markiełow. Adwokat reprezentował między innymi rodziny ludzi zabitych podczas szturmu służb specjalnych na teatr na Dubrowce. Oprócz tego pisał artykuły śledcze o Czeczenii. Został zamordowany zaledwie kilkaset metrów od Kremla. Razem z nim zginęła młoda dziennikarka "Nowej Gaziety" Anastasija Baburowa. Inny zamordowany dziennikarz, którego zabójców dotychczas nie dosięgła sprawiedliwość, to Paul Klebnikov (Pawieł Chlebnikow), założyciel i redaktor naczelny rosyjskiej wersji miesięcznika "Forbes". Kule z karabinu maszynowego dosięgły Chlebnikowa w lipcu 2004 roku. Dwa miesiące wcześniej jego pismo opublikowało listę 100 najbogatszych Rosjan. Niektórzy z nich, blisko związani z Kremlem, byli wyjątkowo niezadowoleni z publikacji.