Operację przeprowadzono 4 stycznia 1969 r., niespełna 13 miesięcy po tym, jak w Kapsztadzie południowoafrykański lekarz Christiaan Barnard dokonał pierwszej w historii świata transplantacji.

Reklama

W Polsce już wówczas trwały przygotowania. Eksperymentowano na zwierzętach, później na zwłokach. Były to czasy, gdy dla wielu ludzi przeszczepy organów wydawały się jedynie science fiction, a o masowym oddawaniu organów nie było mowy.

Szansa pojawiła się w grudniu 1968 r., kiedy do szpitala trafił 32-letni rolnik z zaawansowaną wadą serca i niewydolnością krążenia. W tym samym czasie w klinice neurologii Akademii Medycznej w Łodzi leżał inny nieprzytomny młody mężczyzna, 27-latek z nieodwracalnym uszkodzeniem mózgu. Lekarze orzekli śmierć mózgową, a anestezjolodzy po dwóch dniach przekonali jego matkę, by zgodziła się na podarowanie serca.

Pozostawało tylko podjęcie próby.

4 stycznia 1969 r. prof. Jan Moll wespół z Antonim Dziatkowiakiem i Kazimierzem Rybińskim rozpoczęli operację. "Napięcie było ogromne, ale zabieg przebiegał zgodnie z wielokrotnie przećwiczonym schematem. Po przyszyciu i napełnieniu serca ciepłą i bogatą w tlen krwią, serce naprężyło się i zaczęło bić własnym rytmem około 70 skurczów na minutę. To był wspaniały widok! Udało się!" - wspomina Dziatkowiak.

Reklama

Wówczas już samo doprowadzenie cudzego serca do funkcjonowania uważano za niebywałe osiągnięcie. Wciąż jednak o wiele trudniejsze było utrzymanie pacjenta przy życiu. Pacjent Barnarda - z czego polscy chirurdzy doskonale zdawali sobie sprawę - zmarł po zaledwie kilkunastu dniach. Organizm po przeszczepie był osłabiony i z trudem walczył z infekcjami.

W latach 60. brakowało jeszcze wiedzy na temat funkcjonowania organizmu po transplantacji. "Nie mieliśmy wtedy pojęcia, że nadciśnienie płucne u pacjenta wyklucza przeszczep. Gdybyśmy o tym wiedzieli, nigdy byśmy nie zdecydowali się na operację" - wspominał po latach Rybiński.

Reklama

W Łodzi kłopoty zaczęły się już po kilku godzinach. Okazało się, że chorego nie da się odłączyć od krążenia pozaustrojowego. Serce obrzmiało i rozdęło się, traciło siłę skurczów. Walka była przegrana. Po licznych próbach wspomagania go, przestało bić. "Po euforycznej radości nastąpiło rozczarowanie, dramat porażki, totalny smutek" - mówi Dziatkowiak.

Na dodatek krewni zmarłego złożyli do prokuratury doniesienie o przestępstwie. "Co przeżyliśmy wtedy razem z profesorem Mollem, tego nikomu nie życzę" - mówi Dziatkowiak. "Nikt wówczas nie wiedział jak do tego zagadnienia podejść. Prokurator też nie. Takiego zdarzenia jeszcze w Polsce jeszcze nie było" - dodaje. Po serii przesłuchań prokuratura umorzyła sprawę. Ale transplantologia utkwiła w martwym punkcie.

Profesor Moll do swojej śmierci w 1990 r. nie przeprowadził żadnej operacji przeszczepu. Rybiński zajął się inną dziedziną medycyny - endokrynologią.

Trzeba było aż 17 lat, by pojawiły się ponowne próby wymiany serca. W 1985 r. Zbigniew Religa w Zabrzu dokonał pierwszego udanego przeszczepu. Dziatkowiak pierwsze serce przeszczepił po blisko 20 latach, 21 października 1988 r. w Krakowie.

"Ta pierwsza operacja to była ogromna odwaga i ogromny krok tak w polskiej kardiochirurgii, jak i transplantologii" - mówi profesor Wojciech Rowiński, krajowy konsultant ds. transplantologii. "Po sukcesach Zbigniewa Religii z lat 80. zapomina się o tej pierwszej operacji, ale to ona tak naprawdę otworzyła drogę do przeszczepów serca" - dodaje.

Przez lata Polska miała później jedną z najbardziej rozwiniętych na świecie transplantologii. Przez lata przeszczepiano około stu serc rocznie, a w rekordowym 2004 roku dokonano aż 134 przeszczepów. Po aresztowaniu Mirosława G., warszawskiego kardiologa oskarżonego o korupcję, ta liczba drastycznie spadła. W 2007 przeszczepów było zaledwie 64, do listopada tego roku - 58. "Poprawy w transplantacjach serc nie widać" - przyznaje Janusz Wałaszewski, szef Poltransplantu, centralnego organu koordynującego przeszczepy.

W kolejce po nowe serca czeka dziś ponad 200 osób. Smutne statystyki mówią jasno: 40 proc. nigdy się na nie nie doczeka.

p

Ci, którzy dokonali przeszczepu

Lekarz, który dokonał pierwszego przeszczepu, profesor Jan Moll, studiował medycynę w Poznaniu, a dyplom uzyskał w 1939 r. w Warszawie. Później jako pierwszy w Polsce eksperymentował ze sztucznym sercem i zastosował aparat do krążenia pozaustrojowego. W 1954 r. przeprowadził pierwsze w Polsce lewostronne cewnikowanie serca i w 1970 r. pierwszy w Polsce założył pomosty aortalno-wieńcowe, czyli tzw. by-passy.

Do końca życia chciał przeprowadzić ponowną operację przeszczepu. Jednak nigdy już tego nie uczynił. Zmarł w 1990 r.

Jego uczniem i asystentem przy operacji był Antoni Dziatkowiak. W latach 80. rozwinął kardiochirurgię w Krakowie. Zapoczątkował przeszczepy allogennych zastawek aortalnych serca, a pierwszego udanego przeszczepu serca dokonał 21 października 1988 r., przeprowadzając później kilkaset podobnych operacji. Dziś jest na emeryturze.

Docent Kazimierz Rybiński, który odpowiadał za wyjęcie serca podczas pierwszego przeszczepu, po nieudanej operacji w 1969 r. zmienił kierunek zainteresowań na rzecz chirurgii endokrynologicznej. W 1973 r. stworzył oddział chirurgii w nowo powstałym Szpitalu Wojewódzkim im. M. Kopernika w Łodzi oraz pierwszą w Polsce Klinikę Chirurgii Endokrynologicznej. W tym samym roku uzyskał tytuł profesora. Nazywany jest twórcą polskiej szkoły chirurgii endokrynologicznej. Zakończył karierę w 1995 r.

Przeszczepy na świecie

Pierwszego na świecie przeszczepu serca dokonał w nocy z 2 na 3 grudnia 1967 r. afrykanerski chirurg z kapsztadzkiego Groote Schuur-Hospital (GSH) Christiaan Barnard. Pacjentem był 54-letni Louis Washkansky, sprzedawca w sklepie spożywczym, który w 1922 r. wyemigrował z Polski do Afryki Południowej. Mężczyzna, weteran II wojny, dostał serce zmarłej w wypadku 24-letniej Denise Darvall.

Dla Washkansky’ego przeszczep był jedyną szansą na ratunek – po trzecim zawale jego serce po prostu przestało pracować. Jednak choć sama operacja zakończyła się sukcesem, mężczyzna zmarł w 18. dobie po zabiegu na zapalenie płuc.

Pionierski krok Barnarda szybko znalazł naśladowców. Już 6 grudnia 1967 r. nowojorski chirurg Adrian Kantrowitz przeszczepił serce u nowo narodzonej dziewczynki. Dziecko żyło zaledwie 6 godzin. Znacznie większym sukcesem zakończyła się druga transplantacja, jaką wykonał Barnard. 2 stycznia 1968 r. wszczepił serce dentyście Philipowi Blaibergowi. Skazany wcześniej na rychłą śmierć stomatolog przeżył bez mała dwa lata.

Przeszczepy były wtedy o wiele mniej skuteczne. W 1971 r. na 170 biorców zmarło aż 146. Przełom nastąpił dopiero w połowie lat 70., kiedy na masową skalę zaczęto podawać chorym po przeszczepach nowy lek - cyklosporynę. Specyfik ten osłabia układ odpornościowy biorcy na tyle, by nie odrzucał przeszczepu, ale pozostawia go na tyle sprawnym, by pacjent nie umarł np. w wyniku przeziębienia.

Religa ojcem sukcesu

Pierwszego w Polsce uwieńczonego sukcesem przeszczepu serca dokonał 5 listopada 1985 r. szef Kliniki Kardiochirurgii Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu doktor Zbigniew Religa. "To było jak wyłamywanie zamkniętych drzwi" - tak po latach wspominał to wydarzenie. Operację przeprowadził wbrew opinii większości środowiska lekarskiego, które wówczas było przeciwne transplantacjom.

Pacjent przeżył dwa miesiące. Nie zmarł jednak z powodu błędów w sztuce, ale w wyniku sepsy. Aby zapobiec odrzuceniu obcego organu, zgodnie z ówczesnymi standardami, podawano mu obniżające odporność leki immunosupresyjne. Dziś wiadomo, że w zbyt dużej dawce. Efektem była infekcja grzybicza i śmierć. W 1985 r. Religa dokonał jeszcze jednej operacji, pacjent wkrótce jednak zmarł. Mimo to pod koniec lat 80. przeszczepiano w Polsce już kilkadziesiąt serc rocznie. Sam profesor w swej karierze przeprowadził około stu transplantacji.