Norbert Stępień został zatrzymany wraz z ośmioma innymi mężczyznami 1 kwietnia 2003 roku. Prokuratura oskarżyła go o współudział w wyłudzaniu kredytów i oszustwa. Wyrok zapadł ponad dwa lata później - 27 grudnia 2005 r. Stępień dostał 3 lata i 10 miesięcy. Zaskarżył go jednak. Prokuraturze wysokość kary odpowiadała i nie wniosła apelacji. Sąd Okręgowy, analizując odwołanie, znalazł uchybienia procesowe - w efekcie wyrok sosnowieckiej rejonówki uchylił, zwracając sprawę do ponownego rozpatrzenia. Pierwsza rozprawa w nowym procesie została wyznaczona na... 30 marca 2007 roku.

I tu dochodzimy do absurdu. Ponieważ areszt po zatrzymaniu wlicza się w poczet kary, Stępień swoje 3 lata i 10 miesięcy odsiedział. 1 lutego 2007 roku powinien już być wolnym człowiekiem. Ale siedzi nadal, czekając na prawomocny wyrok. Dlaczego nie czeka na wolności? Bo sędzia przedłużył areszt, aby zapobiec mataczeniu i ukrywaniu się oskarżonego. Tylko dlaczego ten miałby się ukrywać, skoro karę odbył?

Przypadek Stępnia nie ma w Polsce precedensu. " To, że młyny sprawiedliwości mielą powoli, nie może obciążać mojego brata" - mówi jego siostra, Marta. Prokuratura umywa ręce. "Na temat sprawy Norberta Stępnia nie będziemy się wypowiadać, bo dla nas skończyła się ona w momencie wydania wyroku w 2005 roku" - wyjaśnia Katarzyna Paluch, szefowa Prokuratury Rejonowej w Sosnowcu.

Adam Bodnar, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, podkreśla, że po raz kolejny wymiar sprawiedliwości nie funkcjonuje jak należy. "Polska przegrała już prawie 50 spraw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Z pieniędzy podatników wypłaca się odszkodowania. Teraz już chyba nikt nie ma wątpliwości, dlaczego. Przepis mówi jasno: areszt tymczasowy nie może być dłuższy od przewidywanej kary. Tu wysokość kary jest już znana. Jeśli Stępień wystąpi do Trybunału o pieniądze, na pewno je dostanie" - podsumowuje prawnik, zapowiadając, że Fundacja zajmie się jego sprawą.

Podobnego zdania jest Piotr Kruszyński, profesor katedry prawa karnego na Uniwersytecie Warszawskim. "Stępień nie powinien siedzieć w areszcie, skoro odbył karę. Nie ma powodu uciekać ani mataczyć, skoro odsiedział wyrok co do dnia. Moim zdaniem sędzia dopuścił się bezprawnego pozbawienia wolności" - mówi prof. Kruszyński.

A Stępień jest już pewien, że tej sprawy tak nie zostawi i gdy wreszcie wyjdzie, zaraz pójdzie walczyć o odszkodowanie. Jakiej sumy zażąda - nie wie, ale o tym, że nie będzie ona mała, jest święcie przekonany.















Reklama