Ania, uczennica II klasy gimnazjum, popełniła samobójstwo w październiku zeszłego roku. Koledzy rozebrali ją na lekcji, dotykali, a wszystko sfilmowali komórką. Dziewczynka wróciła do domu i powiesiła się na skakance.
Cała piątka jej oprawców szybko trafiła do schroniska dla nieletnich. Czterech z nich wróciło do domów w styczniu. Jeden wyszedł dopiero wczoraj.
Sąd długo zastanawiał się, co zrobić z gimnazjalistami. Miał trzy wyjścia. Mógł umorzyć sprawę, dać chłopcom kuratora albo wszcząć postępowanie karne. W kwietniu zdecydował się na to ostatnie. Dziś pierwsza rozprawa.
Co grozi dręczycielom Ani? Mogą trafić do poprawczaka na dwa lata albo dostać karę w zawieszeniu. Za śmierć Ani odpowiedzą tylko oni. Żaden z nauczycieli w gdańskim gimnazjum nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Żeby tak się stało, musiałaby tego zażądać matka Ani. A tego nie zrobiła.
Dyscyplinarnie ukarana została polonistka z gdańskiego gimnazjum nr 2. To ona prowadziła lekcję, na której chłopcy zaatakowali Anię. Nauczycielki nie było wtedy w klasie. Naganę otrzymała także wychowawczyni klasy Ani. Ze stanowiskiem pożegnał się dyrektor gimnazjum. Podał się do dymisji.
Obezwładnili ją na lekcji, rozebrali i dotykali. 14-letnia Ania nie zniosła upokorzenia i powiesiła się na skakance. Dziś przed sądem rodzinnym w Gdańsku rozpoczął się proces jej dręczycieli. Grozi im poprawczak albo kara w zawieszeniu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama