Polscy śledczy wystosowali w związku z tym do Duńczyków wniosek o pomoc prawną. Chodzi o przekazanie zapisu rozmowy, o której wiadomo tylko tyle, że odbyła się niedługo przed tym, jak samolot z prezydentem Lechem Kaczyński na pokładzie rozbił się pod Smoleńskiem.
Prokuratorzy nie chcą zdradzać szczegółów wniosku. "Nic na ten temat nie mogę powiedzieć" - mówi "Faktowi" kapitan Marcin Maksjan z wojskowej prokuratury. "Poza tym, że zapis rozmowy byłby dla nas istotnym dowodem i że staramy się robić wszystko, co możliwe, by do treści tej rozmowy dotrzeć" - dodaje.
Jednak, jak podaje "Fakt", już sam wniosek polskich śledczych świadczy o tym, że Duńczycy mają zapis rozmowy. "Według nieformalnego podziału ról wojskowych służb specjalnych NATO, to właśnie Duńczycy odpowiadają za nasłuch satelitarny wszystkich rozmów w eterze, mają też najlepszy sprzęt i najlepszych specjalistów" - mówi "Faktowi" wysoki rangą oficer polskich służb. Gen. Roman Polko dodaje, że nagranie takiej rozmowy nie stanowi dla specsłużb problemu. "Służby prowadzą te nasłuchy profilaktycznie, nie chwalą się nimi" - tłumaczy.
Reklama