Sebastian Fabiański z katowickiej policji nie chciał w TVN24 zdradzać żadnych szczegółów na temat odnalezienia zwłok małej Magdy z Sosnowca. Powiedział jedynie, że to najprawdopodobniej ciało dziewczynki, która była poszukiwana najpierw jako porwana. Wczoraj matka Madzi przyznała jednak, że dziecko wysunęło się z kocyka po kąpieli i uderzyło w próg. Tak relacjonował to Krzysztof Rutkowski, który też wskazał miejsce ukrycia zwłok. Wielogodzinne poszukiwania nad rzeką Przemszą w Sosnowcu nic jednak dały.
Według reportera TVN24 Jerzego Korczyńskiego, jest już potwierdzenie, że to ciało Magdy. Zwłoki dziewczynki znaleziono w pobliżu torów kolejowych, około kilometra od miejsca, które wskazał Rutkowski.
Dziecko było zawinięte w kocyk i beżowe ubranie. Odnaleziono je na terenie opuszczonego i zdewastowanego budynku kolejowego. Zwłoki były przysypane drobnym gruzem i elementami budowlanymi. Reporter podkreślił, że zdaniem policjantów, kobieta nie miałaby kłopotu z takim ukryciem ciała i nie potrzebowała do tego pomocy innej osoby lub osób.
Odnalezienie zwłok Magdy miało być wynikiem pracy operacyjnej policji. Funkcjonariusze zakreślili krąg o promieniu trzech kilometrów od miejsca, które wskazał Krzysztof Rutkowski i metodycznie przeszukiwali teren. Na zwłoki natrafili krótko przed północą. Poinformowali o tym pół godziny później, kiedy byli pewni, że to mała Magda.
Andrzej Gąska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach sprecyzował na antenie TVN24, jak policjanci dowiedzieli się o miejscu ukrycia zwłok dziewczynki. Według niego to sama matka Magdy, w trakcie swobodnej rozmowy z funkcjonariuszami, w pewnym momencie stwierdziła, że pokaże, gdzie są zwłoki córki. Andrzej Gąska zaznaczył, że nie było to przesłuchanie, ponieważ matka dziewczynki nie została jeszcze oficjalnie przesłuchana w śledztwie.