Mężczyzna nie był w stanie wykonać szybkiego manewru, gdy z pobocza wyskoczyła nagle mała dziewczynka. Wszystko działo się bardzo szybko, na oczach przerażonej matki dziecka. Jacek K. uderzył dziewczynkę zderzakiem swojego samochodu, ale nie zatrzymał się by udzielić jej pomocy. Nie chciał reanimować dziecka, ani opatrzyć ran. A te - jak się okazało - były rozległe. Najpoważniejsze są urazy czaszki.

Dziewczynka została przewieziona do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. "Ma ciężkie obrażenia głowy, utrzymywana jest obecnie w stanie śpiączki farmakologicznej" - powiedział rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie Janusz Wójtowicz.

Jacek K. dał sobie aż kilkanaście minut na ochłonięcie zanim zgłosił się na policję. Twierdzi, że nie zatrzymał się, bo bał się linczu ze strony miejscowych. Jednak warto dodać, że mężczyzna zgubił w wypadku tablicę rejestracyjną, co oznacza, że policja namierzyłaby go bardzo szybko.

Badania alkomatem wykazały, że Jacek K. miał 1,1 promila alkoholu w organizmie. Teraz grozi mu wieloletnie więzienie.





Reklama