Z ustaleń prokuratury wynika, że jako członek SS mężczyzna nadzorował przybywające do obozu transporty więźniów. Jest też oskarżony o współudział w egzekucjach pod ścianą śmierci. 94-latek przyznaje, że służył w obozie. Przekonuje jednak, że nie brał udziału w masowym morderstwie.

Reklama

Proces w Detmold rozpoczął się od incydentu. Do budynku sądu chciała wejść znana w kręgach skrajnej prawicy kobieta, skazana w przeszłości za kłamstwo oświęcimskie. Doszło do przepychanek.

W procesie biorą udział ocaleni z zagłady, którzy występują w roli oskarżycieli posiłkowych. To kolejny proces przeciwko byłemu strażnikowi z Auschwitz. W lipcu ubiegłego roku na cztery lata więzienia skazano innego SS-mana, 94-letniego Oskara Groeninga. W ostatnich latach niemiecka prokuratura zmieniła podejście do byłych obozowych strażników. Przez całe dekady uważano, że do skazania konieczne jest udowodnienie indywidualnej winy. Teraz wystarczy sam fakt służby w obozie.

Zdecydowana większość obozowych strażników nigdy nie została jednak pociągnięta do odpowiedzialności.