Od prawie 100 lat w relacjach polsko-polskich jedna rzecz pozostaje niezmiennie optymistyczna. Niezależnie od stopnia rozpalenia konfliktu zawsze jest szansa, iż w ostatniej chwili znajdzie się garstka ludzi na tyle rozsądnych, by zapobiec nieuchronnemu wybuchowi wojny domowej. Tak jak miało to miejsce zaraz po śmierci Gabriela Narutowicza.
Noc przed wojną domową
Kiedym przybył na miejsce, obradowano właśnie, jak wziąć pomstę za mord. Najdalej idący wniosek znalazłby całkowite uznanie. Wszystko zresztą odbywało się w jakimś groźnym i ponurym skupieniu, bez zbytecznych krzyków i gestów – notował w autobiografii Stanisław Thugutt to, co ujrzał wieczorem 16 grudnia 1922 r. w gmachu Towarzystwa Higienicznego przy ul. Karowej w Warszawie. Działacze PSL "Wyzwolenie” i kilkuset chłopów dyskutowało, jak pomścić mord Narutowicza.