Napięcie po wprowadzeniu stanu wojennego 40 lat temu, było tak duże, że jeszcze teraz, ówczesny wiceprzewodniczący łódzkiej Solidarności, a po 1989 r. trzykrotnie minister, m.in. w rządzie Jana Olszewskiego, były prezydent Łodzi, obecnie członek Rady Polityki Pieniężnej, Jerzy Kropiwnicki pamięta tekst napisanej przez siebie odezwy, kolportowanej później w ulotkach: "Dziś w nocy stała się rzecz w historii naszej Ojczyzny bezprzykładna - rząd wypowiedział wojnę Narodowi"; to tekst, który po raz pierwszy usłyszeli łodzianie tłumnie zgromadzeni 13 grudnia 1981 r. przy siedzibie łódzkiej Solidarności, tuż przed jej brutalną pacyfikacją przez oddziały ZOMO.
Stan wojenny nie skończył się w roku 1983?
- Przekazywana powszechnie teza, że stan wojenny skończył się w roku 1983, to kłamstwo - podkreślił. - Nadal przecież demonstracje były rozpędzanie przy użyciu siły, nadal za druk ulotek groził sąd, nadal siedziałem w więzieniu - argumentował. - Trzeba odróżniać język partyjnej propagandy od stanu ówczesnej rzeczywistości - podkreślił.
Kropiwnicki zwrócił uwagę, że komunistyczni zbrodniarze, którzy doprowadzili do stanu wojennego, nadal nie zostali ukarani. - Niestety, rząd wypowiedział wojnę narodowi, PZPR tę wojnę przegrała, a myśmy nie umieli wygrać pokoju - podkreślił. Działacz Solidarności przypomniał komunistyczne kłamstwo o tym, że stan wojenny to "mniejsze zło" wobec "planowanej sowieckiej interwencji". - Teraz już wiadomo, że "towarzysze radzieccy" raczej nie spieszyli na pomoc "towarzyszom polskim" - zapewniał.
Zdaniem Kropiwnickiego, gdyby zawarto wówczas porozumienie narodowe, w ogóle nie doszłoby do stanu wojennego. - I nie zaistniałyby zbrodnie stanu wojennego - ocenił. - Obrona tezy o tym, że "stan wojenny był mniejszym złem", ma swoje uzasadnienie wśród jej głosicieli - przekonywał. - Dlatego, że z ową tezą są związani ludzie, którzy podejmowali decyzję o stanie wojennym, dla których jest to kwestia tego, czy są po prostu zbrodniarzami, czy też - fałszywie - są "ratownikami" narodu - mówił.
- Szczególnie cyniczna do gruntu jest teza, że stan wojenny był wstępem do Okrągłego Stołu - powiedział Kropiwnicki. - Chyba że chodziło o to, żeby dogadały się elity, które później uniemożliwiły rozliczenie stanu wojennego - dodał.
"Postępowanie Michnika jest obrzydliwe"
Były działacz opozycji niepodległościowej zauważył, że czym więcej lat mija od stanu wojennego, tym głośniej komuniści i postkomuniści bronią zasadności jego wprowadzenia. - Mają powody, żeby "świętować", w końcu komuna dzięki temu zachowała swoją władzę, ale nawet - można rzec - odtworzyła ją po roku 1989. Komuniści wygrali wówczas pokój i mają powody, aby "świętować" rocznicę stanu wojennego - powiedział.
Pytany przez PAP o niedawno pokazane w TVP archiwalne nagrania, na których widać więźnia politycznego z czasów PRL Adama Michnika wdzięczącego się do architekta stanu wojennego i prawiącego komplementy Wojciechowi Jaruzelskiemu, Kropiwnicki odparł, że nie rozumie postępowania redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej". - Ujawnione postępowanie Adama Michnika, który starannie budował swój wizerunek naczelnego opozycjonisty PRL, jest obrzydliwe - podsumował.