Kaczyńskiego przesłuchano w ramach operacji "Klon" prowadzonej przeciwko działaczom opozycji. Był 21 grudnia 1981 roku, zaczynał się drugi tydzień stanu wojennego, wszyscy najważniejsi działacze "Solidarności" byli już internowani. Rozmowa miała mieć charakter ostrzegawczy.

Reklama

Cztery dni wcześniej, w czasie innego przesłuchania, Jarosław Kaczyński odmówił podpisania lojalki. Dlatego mógł się spodziewać się internowania. Kpt. M. Spitalniak, który przesłuchiwał młodego działacza opozycji, zapisał w notatce:

Kaczyński od samego początku rozmowy był przekonany, że będzie internowany. Wielokrotnie podkreślał, że siedzieć nie chce. (...) Dodał przy tym, że nie zgodzi się też na żadną z nami współpracę i wybrałby raczej samobójstwo jako alternatywę. (...) Zapytałem się, czy współpracę ktoś mu uprzednio proponował, bo ja nie. Odpowiedział, że nikt. (...) Ustnie zobowiązał się do przestrzegania przepisów wynikających ze stanu wojennego.

Kim dla SB był Jarosław Kaczyński? Kurierem Biura Interwencyjnego KOR, czyli współpracownikiem, który jeździ w teren, na przykład z pomocą dla poszkodowanych przez reżim - przypomina "Gazeta Wyborcza". W aktach z 1982 roku SB pisała: "nie stwierdzono, aby wymieniony prowadził wrogą działalność". A jak Kaczyńskiego ocenił w grudniu 1981 roku kpt. Spitalniak?

Jego wygląd jest niedbały. Twierdził, że nie interesują go sprawy materialne, kobiety, np. nie zależy mu w przyszłości na posiadaniu rodziny. Ma flegmatyczne usposobienie, wygląd »książkowego mola«. Pozuje na myśliciela »Solidarności«. Mimo pewnej demonstracyjnej rezygnacji z życia, kariery stwierdzam, że jest osobą raczej ambitną. Obruszył się, gdy stwierdziłem, że pozycja jego brata Lecha w »Solidarności« jest znacznie wyższa. (...) Nie przypadły mu też do gustu uwagi typu, że np. na taką pozycję, rolę w środowiskach inteligenckich, jaką mają np. Michnik, Macierewicz czy Geremek, to trzeba zapracować, zasłużyć.

PAP Archiwalny / Damazy Kwiatkowski