- To, co większość krytyków uznaje za infotainment, jest tak naprawdę stosowaniem kolejnych nowości - realizacyjnych, koncepcyjnych i technicznych. To ten sam świat, ta sama polityka, ta sama rzeczywistość, tyle że wcześniej pokazywana bardziej prymitywnie i siermiężnie. Dzisiaj hasło "infotainment" to chętnie używany cep, którym okłada się media elektroniczne, dowodząc, że są one coraz głupsze - mówi "GW" Kamil Durczok.

Reklama

Szef "Faktów" tłumaczy, że duże dzienniki telewizyjne są rodzajem lustra odbijającego rzeczywistość. Powinno być w nich miejsce na politykę, naukę, czasem żart, piętnowanie absurdu i coś, co nas zwyczajnie ciekawi.

Dziś jeśli czasem przenosimy akcent na lifestyle, to jeszcze nie znaczy, że głupiejemy - przekonuje Durczok.

Durczok o aferze z bluzgami na wizji: Taki jestem tylko w pracy>>>>

Szef "Faktów" stwierdził też, że obiektywizm w mediach to dziś bardzo nieostre pojęcie - Obiektywizm albo w mediach zanika, albo w ogóle nigdy nie istniał. To termin potrzebny głównie telewizji publicznej, która długo uznawała, że obiektywizm to pokazanie stanowiska wszystkich partii.

Durczok ocenia też konkurencję z TV Republika.

- To, co niektórzy próbują przykryć pod hasłem mediów tożsamościowych, to w ogromnej części po prostu media partyjne. Bez żadnego krytycyzmu publikujące linię jednej partii. Zresztą z tym środowiskiem mam problem, nie wiem, do kogo w opozycji są bracia Karnowscy, jaki stosunek ma do tego Wildstein, a co robi pan Sakiewicz.