Zawiódłbym moich pracowników, a pewnie i widzów, gdybym teraz zachowywał się tak, jakby za chwilę miał nastąpić potop, i szykował arkę – odpiera prezes TVP, zapytany przez DGP o to, jak zamierza przekonać PiS do rezygnacji z zapowiadanej już przed wyborami rewolucyjnej zmiany w mediach publicznych. Janusz Daszczyński przekonuje, że został wybrany na cztery lata i wcześniej nie zamierza się ze stanowiskiem rozstawać.
– Nie mam się za człowieka w żaden sposób uwikłanego politycznie. I tyle – kwituje.
Wygląda jednak na to, że zarówno sam prezes, jak i szefowie poszczególnych komórek telewizji publicznej robią dobrą minę do złej gry. W PiS już przed wyborami powstał plan obejmujący wielką rewolucję w mediach publicznych, z całkowitą zmianą zasad ich funkcjonowania i wymianą kadry włącznie. W PiS nikt szczególnie nie ukrywa, że TVP i Polskie Radio są jednymi z kluczowych instytucji, pierwszych w kolejce „do odbicia”.
Abonament nasz powszechny
Projekt nowej ustawy medialnej nie jest jeszcze gotowy. Znane są jednak jego podstawowe założenia. Partia Jarosława Kaczyńskiego chce, by TVP i Polskie Radio przestały być spółkami prawa handlowego, które – jak się wyraził typowany na ministra kultury Jarosław Sellin – muszą się rozliczać z zarabiania pieniędzy, tak jak elektrownia czy producent butów. Media publiczne miałyby się stać instytucjami użyteczności publicznej, podległymi resortowi kultury. Zmienić miałby się też model ich finansowania. PiS zapowiada wprowadzenie powszechnego abonamentu. Ale byłby on o połowę mniejszy niż obecnie. Nie wiadomo jeszcze, czy egzekwowany będzie razem z rachunkiem za prąd, czy poprzez PIT.
Nowy model zakłada ograniczenie emisji reklam. Na konwencji PiS twierdził, że 75 proc. budżetu mediów narodowych – jak mówią politycy tej partii o TVP i Polskim Radiu – powinny stanowić środki publiczne wynoszące minimum 0,1 proc. budżetu, czyli ok. 1,5 mld zł.
Oficjalnie w TVP nikt się nie pali, by komentować plany PiS. – Tego projektu nie widziałem, są tylko zapowiedzi – wywołany do odpowiedzi Daszczyński jej unika. Zgadza się jednak z zapowiadanym odwróceniem tendencji, wedle której obecnie zaledwie 25–30 proc. liczącego 1,7 mld zł budżetu TVP to środki z abonamentu (reszta pochodzi z działalności komercyjnej). – Bardzo chętnie, nie musielibyśmy zarabiać – ocenia Daszczyński. Ale zaraz dodaje, że nie wyobraża sobie funkcjonowania jakiejkolwiek firmy w deficycie. – Gospodarność musi być zachowana w każdej spółce, nawet w fundacji. To, co nam zostaje, daj Boże, idzie w program czy sprzęt – mówi. Prezes twierdzi, że będzie wspierał wszystkie próby zastąpienia obecnego systemu opłatą audiowizualną. – Będę chodził, gdzie się da, bo można zmienić system bez wywracania ustroju TVP – przekonuje.
Gesty w stronę PiS
Na konferencji podsumowującej sto dni rządów Daszczyńskiego na Woronicza ukłonów w stronę PiS było zresztą więcej. Szef TVP mówił np. o przywracaniu charakteru publicznego, a nawet narodowego telewizji i o walce z tabloidyzacją. Między wierszami dał też do zrozumienia, że w przyszłym roku nie zamierza przedłużyć kontraktu z Tomaszem Lisem, choć nie powiedział tego wprost.
Nieoficjalnie mówi się też, że ogłoszony przez radę nadzorczą w ubiegły piątek konkurs na brakujących członków zarządu (KRRiT w poprzednim konkursie zatwierdziła tylko prezesa, odrzucając kandydatury Wiesława Roli i Mariana Zalewskiego) to także gest w stronę Jarosława Kaczyńskiego. Partia ma dostać co najmniej jednego wiceprezesa w zamian za rezygnację z medialnej rewolucji.
Ale trudno oczekiwać, by mając większość w Sejmie, PiS się tym zadowolił. Krytyka mediów publicznych, a w szczególności TVP, była mottem przewodnim kampanii Prawa i Sprawiedliwości. Powiązane z ugrupowaniem środowiska prawicowe od kilku tygodni dymisjonują w swoich tekstach nie tylko prezesa TVP, ale i wielu jej pracowników. W kuluarach mowa już o następcach, którzy czekają w blokach startowych na zajęcie ich miejsc. W kontekście prezesury TVP wymienia się m.in. Krzysztofa Skowrońskiego, szefa SDP, Tomasza Sakiewicza, współtwórcę TV Republika, oraz Piotra Gawła, byłego szefa reklamy w TVP, obecnie prezesa Centrum Opatrzności Bożej.
Błyskawiczna wymiana kadr nie będzie jednak łatwa. Zgodnie z obecnym porządkiem prawnym należałoby czekać do końca kadencji KRRiT (sierpień 2016 r.) oraz rady nadzorczej TVP (wiosna 2017 r.). Nowa ustawa pozwoli przeprowadzić zmiany znacznie szybciej. Ma być gotowa na początku przyszłego roku, a cały proces zmian w mediach publicznych powinien potrwać nie dłużej niż rok. Szczegółowa formuła wymiany szefostwa mediów jeszcze nie jest znana. Ale niewątpliwie zacznie się bardzo szybko.
Komentarze (58)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeprzyglądać. A więc: do ataku...
Spotkanie z kandydatami do Sejmu i Senatu z ramienia PiS odbyło się w Sali Szopińskiego w Kościerzynie. Rozpoczęło się ono od wspólnej modlitwy, po której głos zabrała Getruda Szumska - posłanka okręgu gdańskiego IV kadencji Sejmu z Ligi Polskich Rodzin, przewodnicząca stowarzyszenia Dom Ojczysty. W pierwszej kolejności wygłosiła referat o małżeństwie i ochronie rodzin, po czym przekonywała zebranych dlaczego w niedzielę powinni oddać głos na PiS.
REKLAMA
- W niedzielę będziemy decydować, czy chcemy być Polską wolną, czy chcemy dążyć ku zniszczeniu jej. Jesteśmy w przededniu wyborów, które przesądzą czy przejmiemy los naszej Ojczyzny w nasze ręce i czy postawimy tamę dalszej degradacji narodu i Państwa, czy też pozwolimy, aby odebrano nam resztę godności i rozgrabiono do końca nasz majątek narodowy, rozpędzono najzdolniejszych, wykształconych Polaków po świecie i czy pozwolimy zniweczyć wiarę, wypędzić Boga z Polski - mówiła Gertruda Szumowska.
Jak dodawała, to od wyborców zależy, czy dadzą się okpić obecnej władzy, partii kłamców, szyderców, oszustów i karierowiczów, czy zdecydują się wyjść i jednomyślnie wybrać ludzi odpowiedzialnych, ludzi sumienia, a, jak podkreślała, tacy jawią się jedynie w Prawie i Sprawiedliwości.
- Musimy zdawać sobie sprawę, że odpowiadamy przed Bogiem za grzech zaniechania, jeśli przejmą władzę ateiści, dewianci i obecni aferzyści. Teraz Platforma zdjęła maskę zgody i miłości, wpadła w popłoch i zajadle walczy o stołki, tylko o stołki. Gotowa jest z samym diabłem zawrzeć pakt, byle tylko nie dopuścić PiSu do władzy. Boją się nie tylko o koryta, ale i o odpowiedzialność, bo na pewno po przejęciu władzy należy obliczyć poniesione miliardowe straty państwa i rozliczyć złoczyńców, złodziejów, ażeby nie uszli bezkarnie. Podobno w panice gryzą dokumenty i zacierają ślady afer - mówiła była posłanka Ligi Polskich Rodzin.
- Nie wolno nam dopuścić tych ludzi na kolejne lata panowania. Nie wolno nam dopuścić do wygnania Boga i Kościoła z Polski. Nie wolno nam pozwolić, by nasze dzieci i młodzież były wychowywane w atmosferze "dżenderyzmu" przez agenturalnych dewiantów i zwyrodnialców - kontynuowała.
Przewodnicząca stowarzyszenia Dom Ojczysty, zaznaczała, że Polska musi być katolicka i wierna Bogu.
- Nie możemy pozwolić na to, ażeby siermiężna miernota umysłowa, z nielicznej grupy odszczepieńców, chciwa eurokrata zniszczyła wielkość i tożsamość narodową Polaków. Z Polski ma wyjść iskra, która rozpali świat Bożą Łaską i Miłosierdzia. Musimy jak Sobieski pod Wiedniem zatrzymać nawałnicę bezbożnictwa islamu stojącego u naszych drzwi - eksponowała.
Kontynuując akcentowała, że 25 października PiS otrzyma mandat, który pozwoli odwrócić zło panoszące się obecnie w naszym kraju.
- Jedynym gwarantem zmian jest nasz głos oddany na PiS, w którym zjednoczyli się Solidarna Polska, Prawica Rzeczypospolitej i Polska Razem. Mamy prezydenta naszych marzeń i winniśmy mu zapewnić zaplecze polityczne, ażeby mógł zrealizować założenia korzystne dla narodu i państwa polskiego. Obecny sejm i władza niszczy każde jego przedsięwzięcie popierane przez media polskojęzyczne. Cały medialny potencjał nienawiści skoncentrowany jest na prezydencie i na PiSie - zaznaczała mówczyni, podkreślając, że wcześniejsze przegrane PiSu wynikały z braku udziału w wyborach lub rozproszonych głosach na różne partie.
- Tylko jednomyślność i udział w głosowaniu zapewni nam sukces. Koniecznością jest więc przekonanie najbliższych w swoim otoczeniu. I drugi warunek: gorliwa, nieustająca modlitwa w intencji wyborów, przede wszystkim odmawianie różańca, bo przez Maryję przyjdzie zwycięstwo dla Polski - podsumowała Grażyna Szumowska.
Następnie nadszedł czas na prezentację kandydatów. Swoje życiorysy i zamierzenia, głównie oparte na ochronie rodziny i wzmocnieniu lokalnej gospodarki, przedstawili Roman Dambek, Jan Klawiter, Piotr Karczewski oraz Waldemar Bonkowski. Spotkanie zakończyła dyskusja.
Dodam tylko. Zlikwidowac ten paradox zwany wydzialem dzinnikarstwa na uniwersytecie warszawskim. To jest chyba jedyna kraina na swiecie gdzie taka szkolka istnieje. Poza tym...
cztery lata szlifiwania kretynow zeby otzymac polska wersje amyrykanskiego tabloydu to jest kpina. Podatnik tego nie moze finasowac i oblkladam ich papierami magistra.
Wlasciciel sieci telewizyjnej albo publikacji bedzie sobie sam dobieral kadry dzinnikarskie i szkolil je na wlasne potrzeby tak jak robia to wszyscy inny na tej planecie.
Ponadto, PIS wyobrazam sobie z TVP zrobi jednostke medialna ktora bedzie sie trudnila dziennikarstwem pod na potrzeby panstwa ale reszta cyrku (tvn, polsat itp), wlasciciele powinni ptrzymac szczegulowe wytyczne dotyczace zawartosci programow i standrdu i powinni dostac 3 miesiace na zreformowanie swoich biznesow. Po uplywie tego czasu wymogi licensyjne nie sa sprostane wlasciciel traci licensje na dzialanosc medialna w Polsce. Ja mam nadzieje, ze PIS nie bedzie probowal sie cyckac z magistrem dziennikarstwa. To byloby nieprofesjonalne i niedobre dla PIS.
Informacje o spotkaniu w Rumunii w białym pasku na dole.
Czyja to telewizja ?