Już początek był obiecujący. W mieszkaniu na warszawskim Żoliborzu znaleziono zmasakrowane ciało młodej kobiety. Gdy wyszło na jaw, że sprawcą zbrodni był bibliotekarz, chłopak z dobrego domu, z obsesją na punkcie Hannibala Lectera z „Milczenia owiec”, historia zrobiła się iście filmowa. A że morderca pozostawał na wolności, w mediach zaczęło się podkręcanie spirali zainteresowania.
W lutym mężczyzna wylądował na okładce „Faktu” 12 razy. Ostatni raz w kasku ochronnym, co tylko podkręciło atmosferę. Zwłaszcza gdy dziennikarze informowali o ataku Kajetana P. na policjantów. Ponoć próbował ich ugryźć. W ciągu kilku tygodni od zbrodni nie tylko poznaliśmy drastyczne szczegóły morderstwa, rodzinę mężczyzny i jego ofiarę, dowiedzieliśmy się co nieco na temat jego dziennikarskiego dorobku (Kajetan P. odbył staż m.in. w tygodniku „Polityka” oraz w Polskiej Agencji Prasowej), lecz także poznaliśmy niemal w najdrobniejszych szczegółach kulisy poszukiwań mężczyzny ze specjalną jednostką „łowców głów” w roli głównej. Zanim funkcjonariusze ujęli Kajetana P. na Malcie, mieliśmy już nie tylko jego portrety psychologiczne, ale nawet „analizę” motywów zbrodni dokonaną przez jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego, dyżurnego komentatora „Faktu”.
– Ludzie śledzili poczynania policji, by żyć w świadomości, że po ulicach ich miast nie chodzi ktoś naprawdę nieobliczalny i niebezpieczny – mówi nam Maciej Kabroński, szef Fakt24.pl. O bibliotekarzu mordercy pisały nie tylko tabloidy. „Gazeta Wyborcza” informowała na przykład, że w czasie ucieczki mężczyzna kupił damską kurtkę i „wykłócał się o każdy grosz”. Damska kurtka i skąpstwo poznaniaka miały pomóc policji w poszukiwaniach.
Na Maltę wysłano też telewizyjnych reporterów. Michał Tracz z TVN24 roztrząsał w jednej z relacji, czy Kajetan P. zostanie przetransportowany do kraju z przesiadką, czy bez, bo do przewiezienia przestępcy na początku chciano wykorzystać rejsowe linie (ostatecznie przyleciał wojskową maszyną). Na portalu zamieszczono nawet grafikę ilustrującą, gdzie będą siedzieć policjanci i morderca oraz ile wolnych siedzeń będzie ich odgradzać od pozostałych pasażerów. Tomasz Lejman z Polsatu News chodził z kamerą po ośrodku, w którym zatrzymał się na wyspie Kajetan P. – Po analizie słupków oglądalności Polsatu News związanych z Kajetanem P. mogę powiedzieć, że nie jesteśmy społeczeństwem krwiożerców. Przynajmniej nasz widz. Jest oczywiście zainteresowanie i widać w momentach, w których pokazaliśmy wydanie specjalne z ujęcia podejrzanego na Malcie, że jest zainteresowanie, ale nie daje to dużego wzrostu oglądalności – mówi nam Marcin Cholewiński. – Być może gdybyśmy wizualizowali przebieg zbrodni, projektowali przyszłość „na wypadek gdyby bestii nie schwytano”, to mielibyśmy ten wzrost, ale umówiliśmy się w zespole, że najważniejsza jest obiektywna informacja i prawda – twierdzi szef anteny Polsat News.
Cholewiński przyznaje jednak, że zainteresowanie mediów sprawą Kajetana P. będzie rosło w miarę ujawnianych faktów dotyczących jego linii obrony, postępów obserwacji psychiatrycznej, a może błędów proceduralnych. I zapewne ma rację. Na konferencjach prokuratury i przed aresztem, skąd przewożono Kajetana P. na przesłuchania, były tłumy reporterów i fotoreporterów. – Temat grzeje. Kogo obchodziłaby informacja o uprawomocnieniu się decyzji maltańskiego sądu o zgodzie na ekstradycję mordercy? Tymczasem na portalach sprzedawana była jako news, podobnie jak każda błahostka na jego temat – twierdzi jeden z dziennikarzy. Jest zawiedziony, że mężczyzna zrezygnował z obrony. – Miałem już nagrany wywiad z adwokatem, miałbym tę rozmowę jako pierwszy. To byłby hit.
Kryminalni celebryci
– Przypadki tak drastycznych zachowań zawsze elektryzowały opinię publiczną. Z jednej strony ciekawość czytelników, z drugiej strony dziennikarska pogoń za sensacją to zjawisko stare jak historia mediów. Wystarczy przeanalizować liczbę wątków poruszanych przez portale internetowe w ostatnich latach, a szybko ukształtuje się obraz wzrostu ruchu, szczególnie widocznych przy tematach zaginięcia Iwony Wieczorek czy Ewy Tylman, sprawie matki Madzi, zakończenia wyroku Trynkiewicza czy w końcu Kajetana P. – mówi Kabroński.
CAŁY TEKST W ELEKTRONICZNYM WYDANIU MAGAZYNU DGP >>>