Czy zwiększa się pluralizm w polskich mediach? - pyta "Do Rzeczy". - Nie tak dawno pisałem, że chyba jest jakaś nowa "Mysia", gdzie mieściła się za PRL cenzura, bo między nadawcami istniała pełna zgoda; te same tematy, te same komentarze (...). Nie było mowy o pluralizmie i nie było go do momentu przejęcia władzy przez PiS - mówi Wojciech Reszczyński.
Dzisiaj pod względem wyboru opcji ideowej sprawy mają się lepiej. Z drugiej strony coraz trudniej wyrobić sobie zdanie o rzeczywistości - dodaje dziennikarz.
Według Reszczyńskiego, w programach informacyjnych tworzy się "błędne koło". - TVN poda nieprawdę, TVP natychmiast stara się ją prostować. I na odwrót. Ten dialog dla odbiory, który nie może równocześnie oglądać dwóch różnych programów, powoduje, że zatrzymuje się na tym, który jest dla niego bardziej wiarygodny - tłumaczy.
Dobrze, że media publiczne podejmują polemikę z manipulacjami, których pełno w programach prywatnych stacji. Pod tym względem TVP Info i "Wiadomości" stanowią przeciwwagę. Nie podoba mi się jednak forma, w której się to odbywa - mówi Reszczyński. - Mam jeszcze jeden zarzut do telewizji publicznej, mianowicie, że firmuje źle rozumiany pluralizm - dodaje.
Zamiast zasady pluralizmu należy w TVP wprowadzić zasadę proporcjonalności. Jeżeli partia ma większość w parlamencie, to ona w dyskusji powinna mieć również więcej swoich przedstawicieli, więcej możliwości i czasu do zaprezentowania swojej wizji kraju - uważa Reszczyński.