Janusz Daszczyński, były prezes zarządu Telewizji Polskiej, kilka dni temu wygrał przed sądem pracy przeciwko TVP po tym, jak został zwolniony z powodu tzw. "małej ustawy medialnej". Ustawa umożliwiała zwolnienie kierowników bez podania przyczyny, co zdaniem prawnika Daszczyńskiego, dr. Marcina Wojewódki, miało na celu usunięcie "niewygodnych ludzi" z ich stanowisk.

Reklama

O komentarz do sprawy i możliwą przyszłość TVP zapytaliśmy dr Krzysztofa Grzegorzewskiego, medioznawcę z Katedry Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego.

Reklama

Aneta Malinowska, Dziennik.pl: Co ta wygrana oznacza? Co zmienia?

Dr Krzysztof Grzegorzewski: Skoro wygrał, to przekaz do opinii publicznej jednoznacznie wskazuje, że usunięcie prezesa Daszczyńskiego było nieuzasadnione. Choć nie jestem prawnikiem, wydaje się, że teraz istnieją podstawy do jego przywrócenia na stanowisko. W rezultacie cały trud związany z reorganizacją TVP mógłby spaść na jego barki.

Czy Janusz Daszczyński podołałby temu zadaniu?

- Myślę, że byłby w stanie to zrobić. Jestem przekonany, że ma podstawy do objęcia stanowiska prezesa TVP i rozpoczęcia ambitnej pracy reorganizacyjnej, mającej na celu odbudowanie praktycznie od zera całej redakcji. Konieczne byłoby powołanie nowych dyrektorów anten i nowych dyrektorów programowych, a także kompleksowe odbudowanie newsroomu, obejmującego nie tylko redakcję "Wiadomości" TVP, lecz także całe TVP INFO. Moim zdaniem, istnieje potrzeba odbudowy i przywrócenia tego kanału obywatelom, z zachowaniem możliwości rozważenia zmiany marki, ponieważ obecna nazwa TVP INFO kojarzy się negatywnie, bowiem w ostatnich latach zmieniono ten kanał w propagandowy ściek.

Kto oprócz Janusza Daszczyńskiego mógłby zostać prezesem TVP?

Nie znam konkretnych nazwisk i myślę, że paradoksalnie lepiej, że nie wiemy. Niemniej jednak moim zdaniem, jeśli nie Daszczyński, to może to powinien być ktoś, kogo w ogóle się nie spodziewamy.

Medioznawca: Nowy prezes TVP powinien być młody i bezkompromisowy

Kto na przykład? Kogo pan by zaproponował?

Moim zdaniem, powinien to być ktoś, kto ma doświadczenie zarówno w obszarze organizacyjnym, jak i dziennikarskim, ale nie należy do pokolenia 60 czy 70-latków. Ktoś, kto ma duże i dobre kontakty w środowisku, bo będzie potrzebował teraz wykonać masę telefonów do ludzi, po to, żeby tą redakcję zbudować od nowa. Kluczowe będzie powierzenie konkretnych zadań odpowiednim dziennikarzom, redaktorom i organizatorom, co wymagać będzie silnej sieci kontaktów.

W ogóle, kiedy rozmawiamy o nowych władzach TVP, o nowym prezesie, powinniśmy sobie zadać pytanie, jakie kompetencje powinien mieć prezes TVP i dopiero odpowiadać, na pytanie, jakich ludzi należy wybierać, po to, żeby oczekiwać, że oni się tym czy innym zajmą i że skutecznie podejmą się odpowiednich zadań.

Zwrócił pan uwagę na wiek przyszłego prezesa. Dlaczego kwestia wieku osób decyzyjnych w nowej TVP powinna być kluczowa?

Myślę, że nie powinniśmy opierać budowy tej telewizji jedynie na pokoleniu 60 czy 70 latków. Jednak zaznaczam, to nie jest ageizm. To nie jest kwestia wieku, lecz raczej potrzeba uwzględnienia różnorodności doświadczeń i perspektyw.

Reklama

Osoby z tego pokolenia są istotne, korzystają z głęboko zakorzenionych koneksji i mają bogate doświadczenie, takie jak wspomniany już Daszczyński czy np. prof. Stanisław Jędrzejewski. Jednak istnieje duża liczba utalentowanych dziennikarzy, którzy w ostatnich latach zdobyli uznanie w mediach prywatnych i w świecie internetu. W moim przekonaniu kluczowe jest ściągnięcie ich z rynku i powierzenie im zadania odbudowy tej telewizji od podstaw. I na początek najważnieszym krokiem powinno być określenie osoby odpowiedzialnej za redakcję "Wiadomości", przy czym uważam, że powinien to być doświadczony dziennikarz z doświadczeniem telewizyjnym.

Kto na przykład?Możemy mówić o konkretnych osobach?

Są publicyści, którzy unikają jednoznacznej identyfikacji z lewicą czy prawicą, nie pozostając zdeklarowanymi stronnikami żadnej opcji politycznej. Osobiście bardzo bym się ucieszył, gdyby np. redakcją TVP INFO, czy całym tym kanałem pokierował publicysta klasy Andrzeja Stankiewicza. Oczywiście, nie chciałbym faworyzować żadnego dziennikarza, ale do głowy automatycznie przychodzi mi teraz właśnie on. Jego ogromne doświadczenie, sprawność w poruszaniu się w środowisku oraz głęboka wiedza sprawiają, że wydaje się odpowiednią osobą, która wiedziałaby, jak zbudować i kierować redakcją, a nawet anteną od podstaw.

Kogo jeszcze twórcy nowych mediów publicznych powinni mieć na uwadze?

Wydaje mi się, że warto byłoby również poszukać osób znanych z tworzenia wysokiej jakości reportaży i filmów dokumentalnych oraz odbudować Akademię Telewizyjną. Tomasz Sekielski w swoich programach Sekielski Sunday Night Live żartował, że jeśli dostałby propozycję, to podejmie wyzwanie i zostanie prezesem TVP. Choć to żart, to Sekielski jest człowiekiem, który w swoich filmach wydaje się bezkompromisowy, nieustępliwy i zdaje się być osobą, która mogłaby rzeczywiście odbudować Akademię Telewizyjną, przyciągając utalentowanych twórców, zajmujących się produkcją dobrych dokumentów i reportaży.

Tu też chciałbym zaznaczyć, że dla nowego szefostwa przykładem do naśladowania powinny być np. niemieckie telewizje czy brytyjska BBC. Należy dążyć do stworzenia struktury opartej na osiągnięciach, a nie, jak to obecnie ma miejsce, koncentrować się na produkcji programów o wątpliwej wartości, takich jak "Reset", czy tureckie seriale.

Dr Grzegorzewski: Równowaga polityczna w nowej TVP jest kluczowa

Giełda nazwisk potencjalnych pracowników wydaje się szeroka. Kto jeszcze mógłby zasilić szeregi nowej TVP?

Renata Grochal, Magdalena Rigamonti, czy wspomniany już Andrzej Stankiewicz – uważam, że to pokolenie obecnych 30-, 40-, i 50-latków powinno odegrać kluczową rolę w nowej TVP, zwłaszcza na stanowiskach wykonawczych. Może też np. Patryk Michalski z Wirtualnej Polski, młody rzutki publicysta, który sprawia wrażenie osoby bardzo solidnej, dobrze przygotowanej, ale też umiarkowanej. Moim zdaniem w TVP potrzebujemy ludzi, którzy będą kojarzeni z wyważonym podejściem.

Godna uwagi byłaby również kandydatura Agaty Adamek z TVN 24. Moim zdaniem ona świetnie nadawałaby się nie tylko do tego, by zbudować solidną publicystykę, zespół ludzi zajmujących się sprawozdawczością i komentariatem sejmowym. Jako widz mam przekonanie, że jej ścieżka kariery w TVN jest zbyt wolna. Widziałbym ją nawet na czele nowego zespołu "Wiadomości" i głównych programów publicystycznych.

Dodatkowo warto rozważyć zatrudnienie dziennikarzy śledczych, którzy odnoszą sukcesy w swojej dziedzinie. Potencjalnie mogliby dołączyć do tego zespołu np. Wojciech Bojanowski, Piotr Świerczek czy niewykorzystani do końca korespondenci zagraniczni. Wskazać można również na dziennikarzy z tygodnika Forum czy Warsaw Voice, którzy mogliby zbudować redakcję zagraniczną. W polskim środowisku dziennikarskim jest naprawę wielu obiecujących profesjonalistów, którzy mogliby przyczynić się do odnowy TVP.

A jeśli chodzi na przykład o "think tanki", czy dostrzega pan w nich potencjał, który warto uwzględnić przy tworzeniu nowego kształtu TVP?

Jeśli chodzi o "think tanki" moim zdaniem warto brać pod uwagę na przykład lewicową "Krytykę Polityczną", ale także prawicowy "Klub Jagielloński", reprezentujący konserwatywny głos, który jednak również powinien znaleźć się na antenie TVP. Nie chodzi mi tu o obrażanie kogokolwiek, ale o zrównoważony i umiarkowany głos zarówno z jednej, jak i drugiej strony spektrum politycznego. Wierzę, że utrzymanie równowagi jest kluczowe w tym nowym rozdaniu.

I na koniec, kto zatem zdecydowanie nie powinien być częścią nowych struktur i nowej jakości telewizji publicznej?

W mojej ocenie, osoby zaangażowane w praktyki propagandowe, bez oporów atakujący innych, osoby wykorzystujące nielegalnie udostępniane materiały operacyjne i materiały agencyjne do niszczenia reputacji innych, czyli m.in.: Dorota Kania, Maciej Marosz oraz obaj Karnowscy, którzy prowadzą nachalną propagandę. Te osoby nie powinni mieć prawa głosu na antenie nowej TVP.

Genearlnie ludzie, dla których bluzgi, wyzwiska, etykietowanie, nielegalne czy niezgodne z etyką pozyskiwanie materiałów, manipulowanie tymi materiałami, cytatami, czyli wszystko to, co jest biegunowo odległe od etosu dziennikarstwa, nie powinni mieć tam prawa wstępu. I nie dlatego, że oni są prawicowi, ale dlatego, że są oszustami intelektualnymi.