Jeszcze 50 lat temu, gdy wystrzelono pierwszego sztucznego satelitę - Sputnika 1 - przestrzeń kosmiczna wokół Ziemi była pusta i cicha. Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Nad nami znajduje się obecnie ok. 860 satelitów. Gdy dodamy do nich szczątki pojazdów kosmicznych i rakiet, okaże się, że łączna masa śmieci na okołoziemskiej orbicie przekracza 5 tysięcy ton. To tyle, ile waży 660 dwupoziomowych, londyńskich autobusów.

Naukowcy od dawna zastanawiali się, jak zapobiec dalszemu zaśmiecaniu kosmosu. Rozwiązanie znalazł dopiero zespół prof. Stevena Collicotta z departamentu aeronautyki i astronautyki Purdue University. Amerykańskim uczonym udało się mianowicie przedłużyć życie dwóm "śmieciowym" satelitom komunikacyjnym.

"Urządzenia starszego typu są wyposażone w cztery zbiorniki paliwa" - wyjaśnia pracujący przy projekcie dr Boris Yendler z Lockheed Martin Corp. - gdy jeden z nich opróżni się szybciej, niż pozostałe, wówczas cała maszyna przestaje działać. I to pomimo że jeszcze ma paliwo, które pozwoliłoby jej na dalsze funkcjonowanie.

Jak poradzić sobie z tym kłopotem? Uczeni zaczęli szukać metody mierzenia ilości paliwa w bakach satelitów. Jej znalezienie okazało się jednak bardzo trudne: "Wbrew pozorom kontrola poziomu paliwa w satelicie nie ma nic wspólnego ze sprawdzaniem, ile benzyny mamy jeszcze w baku samochodu" - wyjaśnia prof. Collicott. Nie można tu zastosować czujników poziomu cieczy takich jak w aucie, bo w stanie nieważkości ciecz nie wypełnia zbiornika, ale tworzy w nim "lewitujące" krople.

Po latach prób Amerykanom udało się rozwiązać ten problem. By mierzyć ilość paliwa w satelitach, wykorzystali oni dane dotyczące nagrzewania się zbiorników. "Każdy satelita jest wyposażony w specjalne grzejniki, które lekko podgrzewają baki" - wyjaśniają badacze. W zależności od tego, ile paliwa znajduje się w środku, maszyna różnie reaguje na ogrzewanie. "To tak, jakby ustawić na kuchence dwa garnki" - tłumaczy prof. Collicott. - "Ten, w którym będzie mniej wody, szybciej się nagrzeje. Dzięki symulacjom komputerowym udało się stworzyć wzór, pozwalający na przełożenie tempa nagrzewania na konkretną ilość paliwa."

Mając gotową metodę, naukowcy zastosowali ją w praktyce. Najpierw sprawdzili, ile paliwa znajduje się w bakach dwóch martwych satelitów, a potem przeprowadzili skomplikowany zabieg przepompowywania i wyrównywania jego poziomu. I wtedy okazało się, że martwe maszyny z powrotem ożyły!

Odkrycie sposobu mierzenia ilości paliwa w bakach pozwoli przede wszystkim na reanimację starych satelitów. Jednak w przyszłości być może umożliwi też sterowanie rezerwami paliwa w satelitach tak, by tuż przed końcem ich życia sprowadzić je na Ziemię. Kosmiczny śmietnik wprawdzie się od tego nie zmniejszy, ale przynajmniej przestanie się powiększać.